Witam wszystkich.
Nie, jeszcze nie zapomniałam o tym blogu. Długa przerwa spowodowana jest feriami, leniem i brakiem Wena, który zrobił sobie wolne :C Myślałam, że uda mi się wszystko ogarnąć w te dwa tygodnie wspaniałego wolnego ale cóż, wszystkie plany szlag trafił. Generalnie co napisałam to zostawiałam nim jeszcze dobrze się rozkręciło.
Szczęśliwie wracam do życia, Wen wrócił z urlopu, główka pracuje paluszki śmigają po klawiaturze i mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się dużo, dużo szybciej niż ten.
I przy okazji bardzo dziękuję Inacie, mojej becie, która cierpliwie walczy z moimi błędami.
Poranny incydent wprowadził dziwną, bardzo napiętą atmosferę. Zaraz po tym, jak Sasuke zobaczył „prezent” od Saia, zadzwonił do Kakashiego. Nie zamierza nic mu wyjaśniać ani wdrażać go w obecną sytuację. Jeszcze nie. Ale nie było czasu, aby sam to posprzątał, poza tym nieszczęśliwie nie udało się tego ukryć przed kilkoma innymi uczniami.