Informacja!

piątek, 6 października 2023

Drodzy czytelnicy, blog nadal jest aktywny! Cały czas tu jestem, piszcie do mnie, komentujcie! Na pewno odpowiem prędzej czy później. Możecie pisać formularzem do kontaktu (prawa kolumna, zaraz pod archiwum), w mailu albo w komentarzu. Będzie mi miło otrzymać waszą wiadomość!

Aoi ~

czwartek, 27 października 2016

List cz. 6


Witam Serdecznie!
Kolejna część już na Was czeka!
Miłej lektury i udanego weekendu!
~ Aoi~
Niezgrabnie wstał z podłogi, po drodze potrącając łokciem szklankę z wodą, która przewróciła się zalewając podłogę. Aidan nie zwrócił na to uwagi. Chciał jak najszybciej dostać się do laptopa.

czwartek, 20 października 2016

List cz. 5

Dobry wieczór!
Dzisiaj oddaję w Wasze ręce kolejną część " Listu". 
Co o nim sądzicie?
~ Aoi

       Aidan obudził się w nocy zalany potem. Włosy i koszulka kleiły się do jego pleców, a po policzkach spływały łzy. Uniósł dłoń do twarzy jakby zaskoczony tym faktem. Zacisnął powieki zakrywając je na chwilę ręką, tylko po to by chwilę później przetrzeć je i pozbyć się łez. Odetchnął głęboko zastanawiając się, co tym razem było przyczyną koszmaru sennego. Pamiętał urywki snu, pojedyncze sceny, których nie potrafił połączyć w całość. Udało mu się wywnioskować, że sen w jakiś sposób wiąże się z Ukyo. Między kolejnymi obrazami bardzo wyraźnie widział jego spokojną twarz. Wyglądał tak samo, jak każdego dnia, kiedy Aidan budził go na śniadanie. Zupełnie jakby przymknął na kilka sekund oczy, a czas zatrzymał się, sprawiając, że zastygł w bezruchu. Gdzieś tam do jego świadomości dobijała się informacja, że ta sytuacja miała kiedyś miejsce, że sen jest wspomnieniem. Tylko nie mógł sobie przypomnieć gdzie, kiedy ani z jakiej okazji.

piątek, 14 października 2016

List cz.4

W pierwszej chwili cię nie poznałem. Stało się to, dopiero, gdy podszedłem bliżej i zobaczyłem Twoją twarz otoczoną istną burzą jasnych włosów, oczy o głębokim odcieniu niebieskiego i subtelny uśmiech błąkający się na wargach. Nigdy nie widziałem tak intensywnie niebieskich oczu, byłem gotowy zaryzykować stwierdzenie, że nosisz soczewki. Nie mogłem oderwać od nich wzroku - zostało mi tak do teraz. Muszę szczerze przyznać, oczarowałeś mnie już przy drugim spotkaniu. Wtedy nie wierzyłem w legendarną „ miłość od pierwszego wejrzenia”, od początku zakładałem zauroczenie, chwilową fascynację. Jednak z upływem czasu zrozumiałem, że trafiła mnie legenda. Za cholerę nie mogłem wyrzucić cię z mojej głowy, opanowałeś wszystko. Nawet chwile, w których człowiek z reguły nie myśli o niczym innym niż o sobie. Tobie udało się opanować całą moją przestrzeń myślową. Nieustannie miałem przed oczami Twoją twarz z łagodnie uwydatnioną szczęką, lekko zadartym nosem, bladymi - wtedy zaróżowionymi od mrozu - policzkami, oczami o kolorze, którego mógł pozazdrościć sam ocean. Właśnie takim Cię widziałem, teraz mam do dyspozycji jedynie Twoje zdjęcie i własną wyobraźnię.

środa, 5 października 2016

List cz. 2

~ Pół roku później ~

 Kochanie,
            Dzisiaj leżąc na śniegu myślałem o Tobie. Nie pytaj, dlaczego leżałam na śniegu, pewnie chcesz powiedzieć, że to nieodpowiedzialne. Tak, masz rację. Ale śnieg wyglądał naprawdę zachęcająco, szczególnie wtedy, gdy promienie słońca wyłaniając się z za chmur sprawiły, że błyszczał niczym miliony rozsypanych diamencików. Znasz moje zamiłowanie do puchatej kołderki. Na swoje usprawiedliwienie, mogę powiedzieć, co miałem na sobie. Włożyłem grupą, puchową kurtkę, nawet rękawiczki, szalik i czapkę, których zawsze rzekomo zapominałem zabrać z domu. Nie chciałbym się rozchorować, masz wystarczająco zmartwień, a ja nie lubię przysparzać Ci problemów. Wiem, że nie uda mi się ukryć mojego stanu. I nie zaprzeczaj, przecież wiem, że ilekroć byłem chory nie spałeś całymi nocami. To naturalne, ja również się o Ciebie martwię, nie mówię, że ta troska jest zła. Po prostu chcę byś mógł teraz skupić się na swoich obowiązkach, choć prawdę mówiąc ilekroć znikasz z mojego pola widzenia czuję niepokój.

niedziela, 2 października 2016

List cz.1

Witam Serdecznie!
Przy okazji przeglądania skończonych i nieskończonych tekstów, znalazłam coś, czym chciałabym się z Wami podzielić. Opowiadanie zostało napisane dość dawno temu, początkowo planowałam wstawić całość od razu, jednak podzieliłam je na kilka części.
Choć opowiadanie nie jest związane z SasuNaru w żaden sposób, mam nadzieję, że zostanie ciepło przyjęte.
Nie przedłużając, życzę miłej lektury! :)




Ogromne wnętrze katedry było bardzo ciche. Gdyby nie szloch, odbijający się echem od ścian można by pomyśleć, że kościół jest pusty. Dwie główne nawy, były do połowy zajęte przez ubranych w czarne stroje żałobników, a każdy z nich siedział z lekko pochyloną głową i chusteczką w dłoni. Nikt nie rozmawiał, nikt nie szeptał. Jakieś małżeństwo, prawdopodobnie bliscy krewni zmarłego, obejmowało się, kojąc wzajemnie swoje łzy. Starsza pani systematycznie pociągała nosem, co rusz unosząc chustkę do oczu, a siedzący obok niej mężczyzna wpatrywał się niewidzącym wzrokiem w sufit ponad ołtarzem, przed którym ustawiona została trumna, obok której stało duże zdjęcie przystojnego, szeroko uśmiechniętego mężczyzny, opatrzone czarną wstęgą.