Informacja!

piątek, 6 października 2023

Drodzy czytelnicy, blog nadal jest aktywny! Cały czas tu jestem, piszcie do mnie, komentujcie! Na pewno odpowiem prędzej czy później. Możecie pisać formularzem do kontaktu (prawa kolumna, zaraz pod archiwum), w mailu albo w komentarzu. Będzie mi miło otrzymać waszą wiadomość!

Aoi ~

czwartek, 31 października 2013

Pomarańczowy płomyczek I



Przez pomarańczowe zasłony, do pokoju wsączały się pierwsze, poranne promienie słońca, kładąc się na potarganych od snu włosach młodzieńca. Spał on snem kamiennym i chyba nawet trzęsienie ziemi nie byłoby w stanie wyrwać go z krainy snów.

Jak zawsze spod kołdry wystawała tylko potargana blond czupryna i jedna ręka, a reszta ciała była starannie przykryta błękitną kołderką w różne wzory. Z każdą minutą, nieubłaganie zbliżał się moment, w którym urządzenie zwane budzikiem miało brutalnie obudzić chłopca, tym samym przerywając jego spokojny i błogi sen. Ostatnio został zaproszony na imprezę, która odbywała się wczoraj w nocy, a była ona z okazji zakończenia wakacji, chociaż według jego przekonań głupotą było cieszyć się, że te cudowne, wolne chwile dobiegają końca. Jeden z chłopaków, z którymi chodził wcześniej do klasy zorganizował „męskie party”, coś jak babski wieczorek. Siedzieli z chłopakami do późna opychając się słodyczami i popijając słodzonymi napojami, lecz blondyn w połowie zabawy wykręcił się mówiąc, że rano zaczyna nową szkołę- nie tak jak pozostali, którzy rok szkolny zaczynali tydzień później z powodu remontu- i musi być wyspany, albo, chociaż musi doprowadzić się do stanu jakiejkolwiek używalności. Przecież nie może już pierwszego dnia wyjść na totalnego idiote, którym zresztą czasem bywał z własnej nieprzymuszonej woli.
Kiedy słońce wychyliło się z za horyzontu na tyle, by w pełni oświetlić pokój zadzwonił budzik, a w pokoju rozbrzmiał tłumiony dźwięk ulubionej piosenki blondyna. Chłopak niechętnie ściągną kołdrę z głowy, wyciągną telefon spod swojej poduszki mamrocząc coś, że budziki wymyśliło zło wcielone i wyłączył – w tej chwili- denerwujący dźwięk. Całkowicie odkryty, położył się na plecach rozkładając na łóżku, jednak wciąż nie otwierał oczu. Po chwili zaczął powili uchylać powieki, pozwalając tym samym, aby świat ujrzał niesamowity błękit jego tęczówek. Usiadł i przetarł zaspane oczy dłonią. Ziewnął przeciągle i znów spojrzał na zegarek. Dochodzi ósma. Nie zadowolony zwlókł się z łóżka po drodze chwytając ubrania, które na dzisiaj przygotował i udał się do łazienki z nadzieją, że prysznic zmyje z niego pozostałości snu.
Odkręcił wodę i oparł czoło o chłodne kafelki przymykając oczy. Pozwalał, by woda spłukała z niego ostatnie pozostałości snu. Ciepły strumień spływał po jego ciele, przynosząc ukojenie bolącym mięśniom. Wczorajszy wieczór dawał o sobie znać. Podczas jednej z zabaw, nie wiadomo, kiedy chłopcy zaczęli bawić się w sparing, a po chwili już walczyli między sobą, o to, który z nich wybierze następny film. „ Banda dzieciaków” przeszło przez myśl blondyna. Z westchnieniem zakręcił wodę, wyszedł z kabiny wytarł się do sucha, po czym ubrał się w przyniesione ze sobą ubrania. Podszedł do lustra, przyglądając się swojej twarzy. Przeczesał dłonią włosy, mierzwiąc je jeszcze bardziej, co dodawało mu uroku. Uśmiechną się do swojego odbicia i wyszedł z łazienki, wrócił do swojego pokoju słysząc, że na dole już coś się dzieje. W tej chwili warto wspomnieć, że Naruto Uzumaki- bo tak ma na imię nasz blondyn- mieszka ze swoim ojcem chrzestnym Jirajią. Jirajia jest nauczycielem w jego nowej szkole, a tak bardziej prywatnie zajmuje się pisaniem różnych książek i zgłębianiem tajników walki wręcz. Od czasu nieszczęśliwego wypadku sprzed sześciu lat, gdy zginęli rodzice Naruto, to właśnie on zajmuje się wychowaniem młodzieńca, starając się zapewnić mu jak najlepszą przyszłość.
Naruto stanął przed dużym lustrem w swoim pokoju i przyjrzał się krytycznie swojej sylwetce. Szczupły, dobrze zbudowany, ale nie przesadnie jak niektórzy napakowani mężczyźni po sterydach, długie nogi i nie za szerokie barki. Przydługa grzywka opadała mu na oczy, czasami zasłaniając błękit okolony gęstymi, długimi rzęsami. Oczy piękniejsze od samego nieba. Jego policzki zdobiły poziome znamiona przypominające lisie wąsy.
Ubrania, które wybrał idealnie na nim leżały. Czarne biodrówki opinały jego nogi, uwydatniając ich długość. Biała, nie do końca zapięta koszula luźno wypuszczona na spodnie lekko odstawała od klatki piersiowej, dając mu swobodę, a ubrana na to długa do kolan, czarna bluza ze stójką, zamiast zwykłego kołnierza doskonale komponowała się z resztą stroju. Całokształtu dopełniały rzemyki zawiązane na lewym nadgarstku chłopaka, naszyjnik z niebieskim kamieniem, którego nigdy nie zdejmował, oraz niebieskie trampki z pomarańczowymi sznurówkami. Zadowolony ze swojego wyglądu rzucił okiem na walizkę i dopakował jeszcze kilka rzeczy. Chwycił ją i swój bagaż podręczny w postaci torby zarzuconej na ramię i zszedł na dół. Kiedy zostawił bagaż przy drzwiach udał się do kuchni skąd dochodził przyjemny zapach smażonych jajek i parzonej kawy.
- Cześć Jiraja! – powiedział przechodząc koło mężczyzny i zabierając po drodze swój kubek kawy. Usiadł przy stole i przyglądał się jak jego opiekun podaje im posiłek, po czym siada naprzeciwko niego. Jak zawsze dolał mleczka do kawy i posłodził cztery łyżeczki.
- Fuuj. Narutooo jak ty możesz to pić? Przecież zabijasz cały naturalny smak kawy!
- I o to chodzi Erro-sennin. – odpowiedział z szerokim uśmiechem.
- Spakowałeś wszystko?
- Tak.
- Skarpetki? Majtki? Książki…- zaczął wyliczać jak nadopiekuńcza mamuśka.
- Erro- sennin! Nie jestem małym dzieckiem!- naburmuszył się i zabrał za swój posiłek.
- Żartuje, żartuje.- roześmiał się głośno przesuwając dłonią po białych włosach. Jego twarz zdobiły czerwone tatuaże, które zrobił sobie jeszcze w młodzieńczych latach.- Po prostu nie mogę uwierzyć, że z własnej woli chcesz mieszkać w internacie.
- No cóż. Kiedyś i tak bym się wyprowadził.- uśmiechnął się lekko.
Przez chwilę jedli w ciszy, aż Naruto wstał i odłożył naczynia po śniadaniu do zlewu.
- No weeeź! Chyba nie chcesz powiedzieć mi, że…- tu znacząco zawiesił głos.- że nie wierzysz w moją samodzielność i niezwykłą inteligencje dzięki, której dostałem się do tego niezwykłego liceum?- w jego głosie pobrzmiewały nutki smutku i zawiedzenia jednak w oczach tańczyły radosne ogniki.
- Ależ skąd. Ja tylko spojrzeniem wyrażam myśli. A pomyślałem, że w dalszym ciągu jesteś dzieciakiem, w takim samym stopniu jak kiedyś.- jego uśmiech niespodziewanie poszerzył się.
- Wielkie dzięki. Tylko nie wyobrażaj sobie za dużo jak już będziesz prowadził lekcje w mojej klasie. Nie zamierzam traktować cię jak zwykłego nauczyciela. – Udał obrażonego, jednak po chwili zaczął śmiać się razem z nim.
- Pakuj rzeczy do samochodu. Zaraz jedziemy.
To powiedziawszy zabrał się za sprzątanie po posiłku, a blondyn zajął się swoimi bagażami. Wsiadając do samochodu ostatni raz spojrzał na list oznajmiający, iż zdał testy wstępne, a co za tym idzie dostał się do Prywatnego Liceum Pani Tsunande. W dalszym ciągu nie mógł w to uwierzyć. Zawsze chciał tam chodzić, ale myślał, że za mało się uczy. A jednak taka niespodzianka. Ciekawe, z kim będzie w klasie i jaki będzie jego współlokator.
Niecałe dwie godziny później chłopak wysiadł z samochodu zabierając swoje rzeczy i jak najszybciej udał się na ogromną sale gimnastyczną. Nie miał nawet chwili, aby podziwiać zewnętrzny wygląd szkoły, ani korytarzy. Był już bardzo spóźniony. Przez Jiraje stali w korku na autostradzie około godziny. A stało się tak, ponieważ jego opiekun chcąc dojechać szybciej wybrał krótszą drogę przez autostradę, na której; jak twierdził „ nie powinno być korków”. Naruto nigdy by nie przypuszczał, że o dziewiątej rano tyle osób pragnie wyjechać z Tokio.
Ich szkoła znajdowała się około piętnaście minut drogi od Tokio, w którym chłopak mieszkał od urodzenia. Nie patrząc na godzinę zapytał woźną gdzie jest sala gimnastyczna i od razu popędził tam biegiem, wcześniej zostawiając rzeczy w dyżurce u sprzątaczek.
Wpadł na sale z miejsca krzycząc głośne „ Gomenasai, za spóźnienie!”. Przez sale przeszedł cichy szmer, ni to westchnienia, ni to śmiechy. Nie zauważył jednak, że jedna osoba cały czas się mu przygląda. Chłopak wszedł szybkim krokiem siadając na pierwszym wolnym miejscu z brzegu, nawet nie patrząc, koło kogo usiadł. Przez chwile słuchał swojej nowej dyrektorki, Tsunande, która była kobietą o blond włosach zaczesanych w dwie luźne kitki i brązowych, możnaby powiedzieć piwnych oczach. Jak Naruto się przekonał, opowieści Jiraji były prawdziwe, a nie przesadzone jak z początku myślał- biust tej kobiety naprawdę był ogromny. Z tego, co się właśnie dowiedział, to jednak się nie spóźnił, gdyż Tsunande też dopiero przyjechała. Zatrzymało ją to samo, co wcześniej jego i Jiraje, z którym miał się zobaczyć jeszcze potem. Kiedy piwnooka, przeszła do spraw standardowych, czyli regulaminu, zasad zachowania na terenie szkoły i w internacie, blondyn miał okazje rozejrzeć się po pomieszczeniu. Sala gimnastyczna była ogromna. Jasna, dobrze wyposażona i przede wszystkim miała duże okna. Jasnowłosy uwielbiał biegać patrząc na to, co działo się za oknem. Sam nie wiedział, skąd ma taki nawyk. Dopiero, kiedy obejrzał całe pomieszczenie przypomniał sobie, że koło kogoś siedzi. Wciągną powietrze głęboko w płuca przygotowując się do przedstawienia się towarzyszowi z ławki i wtedy poczuł ten zapach. Tak dobrze znany mu zapach perfum jego niegdyś najlepszego przyjaciela, a zarazem rywala, z którym rozdzielono go, kiedy to poszli do innych gimnazjów i od tej pory widywali się bardzo rzadko i tylko przelotnie na ulicy, mówiąc sobie krótkie „cześć”. Nie mógł uwierzyć, że wcześniej nie wyczuł tego zapachu. Przez chwile rozkoszował się tą wonią, lecz długo nie wytrzymał. Szybkim ruchem odwrócił głowę w lewo.
I wtedy to zobaczył. Błękit skrzyżował się z głęboką czernią tęczówek drugiego chłopaka.
- Sasuke…- z jego ust wydobył się tylko ten ledwo dosłyszalny szept.
W tej chwili Naruto pomyślał, że Sasuke nic się nie zmienił. Tylko urosły mu włosy, a twarz zbladła jeszcze bardziej niż w gimnazjum. Przydługie czarne, wpadające odcieniem w granat włosy delikatnie opadały na bladą twarz chłopaka. Idealnie wykrojone usta w tej chwili ułożone w lekki uśmiech i te czarne oczy, okolone długimi rzęsami rzucającymi cień na jego policzki, za każdym razem, gdy mrugał. Przez chwile wpatrywali się w siebie, jednak Uchiha ockną się pierwszy.
- Witaj, Naruto. Zamknij buzię. Nie wyglądasz zbyt inteligentnie.- palcem wskazującym delikatnie zamkną buzię przyjaciela.
- Co tu robisz?- powiedział Naruto dając nacisk na słowo „tu”.
- Siedzę jakbyś nie widział. A skoro tu jestem, to znaczy, że chodzę do tej szkoły.- powiedział cynicznie wciąż lekko się uśmiechając.- Po tym, że siedzisz obok mnie wnioskuje, że ty też.
- Uhym.
I na tym skończyła się ich jakże błyskotliwa wymiana zdań.
Naruto nie spodziewał się, że spotka go w takim miejscu. Chociaż… patrząc na jego wyniki w nauce można się było tego domyślić. Przez całe trzy lata gimnazjum nie odzywali się do siebie, ba nawet przez półtora roku się nie widywali. Blondyn wciąż wspominał dawne lata, kiedy to łazili razem po całej szkole i łamali wszelkie możliwe zasady regulaminu. Nie raz lądowali razem na dywaniku dyrektorki śmiejąc się ze swoich psikusów. Byli najlepszymi przyjaciółmi. Jednak, kiedy poszli do innych szkół coś się zmieniło. Mimo to Naruto cały czas myślał o przyjacielu z nadzieją, że jeszcze kiedyś się spotkają i znowu wszystko będzie między nimi po staremu. Nieświadomie się uśmiechną. Z głębokiego zamyślenia wyrwał go ból w boku. To Sasuke dał mu sójkę w bok.
- Pogięło cię?- fukną zirytowany, a po chwili dodał jakby z wyrzutem.- Chcesz mnie połamać?
Chłopak wywrócił oczami robiąc przy tym zabawną minę.
- Nie chce przerywać ci tej pięknej chwili zadumy, młotku, ale Tsunande-sama właśnie przydziela nas do pokoi.
- Aaaa.- powiedział nie zbyt inteligentnie. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Już tak dawno nie słyszał tego przezwiska.
Zaczął słuchać. Dowiedział się tyle, że pokoje są dwu osobowe. Po kolei rozdzielała pokoje, zaczynając od dziewczyn. Przydzielone osoby przychodziły do niej po klucz i razem z czekającym przy drzwiach personelem szkoły udawały się do swoich nowych pokoi.  No cóż, tego mógł się spodziewać po prywatnej szkole. Kiedy wreszcie nadeszła kolej na pokoje chłopców spiął się nieznacznie czekając cierpliwie, chociaż cierpliwość nie należała do jego mocnych stron, dlatego też po chwili zaczął się kręcić. Sasuke spojrzał na niego wzrokiem ciskającym błyskawice, kiedy chłopak po raz piąty otarł się udem i ramieniem o jego ciało. Winowajca wzruszył ramionami i uśmiechną się przepraszająco, jednak już mniej się wiercił.
- Zostało jeszcze kilka pokoi…- słysząc to chłopcy skierowali wzrok na dyrektorkę, która właśnie wertowała jakieś papiery trzymane przez nią w rekach. - Pokój o numerze sto pięćdziesiąt pięć będzie należał do Sasuke Uchiha i Naruto Uzumakiego. Momentalnie chłopcy spojrzeli na siebie ze zdziwieniem. Obaj zastanawiali się czy to zbieg okoliczności, że siedzą razem i są w jednym pokoju. Pierwszy otrząsną się Sasuke. Wstał, zabrał swój bagaż i ruszył po klucze do ich pokoju wcześniej dając znać Naruto, aby ten poszedł za nim.

8 komentarzy:

  1. No, w końcu mam czas, a co ważniejsze, ochotę przeczytać i to opowiadanie.

    Hmm, zaczyna się standardowo, choć ciut inaczej i za to plus :) nadal podtrzymuję, że masz talent do pisania. Z tym, że znów mamy ten sam błąd - brak litery 'ł' przy słowach typu "fuknął", "uśmiechnął " . Sprawdź, proszę :-)

    Pozdrawiam i lecę dajej, może dzisiaj wszystko nadrobię.
    Inata - chan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I zapomniałam - powtórzenia słowa *chłopak* , szczególnie w 1 części, przed rozmową z Jirayą .

      Usuń
    2. Ostatnio powtórzenia stały się moją zmorą :c zauważam je dość często we wcześniejszych rozdziałach, ale jak to bywa, nie mam siły ich poprawić xD Ale sprawdzę, na pewno :)
      Bardzo, bardzo mi miło słyszeć, że mam talent, dziękuję >.<
      Również pozdrawiam, Aoi :)

      Usuń
  2. Dokopałam się do początku, przeczytałam - i kompletna pustka w głowie.
    Na razie zatem za wiele nie powiem. Pierwszy rozdział jest dobry, pokazuje, że umiesz dobrze pisać, a nawet świetnie porównując z innymi osobami posiadającymi blogi (:. Nie mam teraz za wiele czasu, żeby już przeczytać kolejne rozdziały, ale postaram się go znaleźć, choć to trudne zadanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jacie! Dziękuję :D Niesamowicie miło słyszeć coś takiego, jak już wspomniałam wyżej.
      W takim razie mogę, jedynie życzyć Ci znalezienia czasu i miłej lektury ;)

      Usuń
  3. Witam,
    bardzo interesująco się zapowiada, Naruto i Sasuke, kiedyś się przyjaźnili, ale później niestety kontakt się urwał, a teraz ponownie się spotykają, no i dzielą wspólnie pokój, może jeszcze będą chodzić do tej samej klasy...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, jako wieloletnia fanka tego typu opowiadań (jak to się mówi, dwadzieścia lat minęło jak jeden dzień) od czasu do czasu jeszcze mam napady aby poszukać czegoś na blogach do poczytania. Dużo pomysłów już było, zawieszonych albo nie, dużo się przejadło i jeszcze więcej powtórzyło.
    Widzę, że piszesz nadal i starasz się być na bieżąco - super! Zaczynam więc czytanie od początku, czyli komentowanie od końca :*
    Po pierwszym rozdziale jestem dobrej myśli. Ok, jest sporo błędów, ale to hobbistyczny blog a nie profesjonalne źródło powieści, także poziom jest dobry. Fabuły jeszcze nie oceniam. Fajnie, że mam ochotę czytać dalej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, miło Cię widzieć. ;) Mam nadzieję, że chęć czytania pozostanie z Tobą do końca i nie zawiedziesz się tym opowiadaniem. Miłej lektury!

      Usuń