Informacja!

piątek, 6 października 2023

Drodzy czytelnicy, blog nadal jest aktywny! Cały czas tu jestem, piszcie do mnie, komentujcie! Na pewno odpowiem prędzej czy później. Możecie pisać formularzem do kontaktu (prawa kolumna, zaraz pod archiwum), w mailu albo w komentarzu. Będzie mi miło otrzymać waszą wiadomość!

Aoi ~

czwartek, 4 lipca 2019

Pomarańczowy Płomyczek XIII

Hejo, 
Przed Wami Płomyczek XIII. Myślę, że najbliższym czasie pojawi się kilka kolejnych części. ;)
~Aoi~


Sasuke mocno uderzył w dach padając z głuchym stuknięciem. Naruto wykręcił mu rękę i z zadowoleniem na twarzy czekał na odpowiedź na zadane pytanie. 


- Uh, chcesz rozmawiać, tak? - wysapał Sasuke z twarzą częściowo wciśniętą w podłogę. Emocje wzięły nad nim górę, zaczął się szarpać i wyrywać. Uśmieszek na twarzy blondyna w niczym nie pomagał, a wręcz dodatkowo prowokował bruneta. Nagromadzona złość wybuchła, dodając mu siły, dzięki czemu w końcu wyrwał się z uścisku Naruto, zaciskając zęby z bólu. Wykręcona przed chwilą ręka nieznośnie pulsowała bólem, jednak Sasuke - przyzwyczajony do takich odczuć morderczym treningiem – nie zwracał na to uwagi, wbijając wzrok w nadal uśmiechniętego blondyna. 

- No, no. Udało ci się wyrwać z mojego uścisku, a ja chciałem tylko pogadać. 

Było w nim coś dziwnego, Naruto zwykle nie zachowywał się tak prowokacyjnie, teraz całym sobą aż emanował chęcią walki. Choć może to Sasuke targany gniewem postrzegał go w ten sposób. Nie chciał walczyć na poważnie, ale mimo wszystko nie mógł się powstrzymać i skoczył na blondyna wyprowadzając szybki cios łokciem, przed którym chłopak uchylił się bez wysiłku. To też było niepodobne do Naruto, którego Sasuke znał. Kiedy zdążył nabrać takiej zwinności? Kiedy nauczył się hakerstwa, kiedy poznał historię swojego rodu i czy wie czemu Sai mści się na nim? 

Czytał dzienniki ale nie możliwe, by Minato opisał w nich cokolwiek z ostatnich chwil swojego życia. Otrząsnął się z myśli blokując kopnięcie blondyna. Teraz walczyli w zwarciu, próbując zdominować i przewrócić przeciwnika. W końcu Sasuke udało się zyskać nieco przewagi, już myślał, że wygrywa ale nagle Naruto mocno go od siebie odepchnął, rzucając nim na ścianę komina. Siła uderzenia wycisnęła powietrze z bruneta, usłyszał także trzask pękającej kości. Chyba miał kilka złamanych żeber. Padł na kolana łapiąc oddech, zakrztusił się krwią i zakaszlał ciężko. W końcu podniósł wzrok i spojrzał z wyrzutem na blondyna. Przyjacielska sprzeczka zmienia się w poważny pojedynek, mimo że sam go wywołał czuł pretensje do kolegi. Zauważył krew pod nosem blondyna – czyli jednak też go trafił. Westchnął nieszczęśliwy. 

- To nie ma sensu – powiedział wstając i łapiąc się za bolący bok. 

Naruto tylko wzruszył ramionami, po czym leniwie się przeciągnął. 

- Rozejm? - zapytał przekornie wycierając wypływającą z nosa krew. 

- Tymczasowy. 

- Tymczasowy? Podobno masz mnie chronić, a jak na razie widzę, że to ja mógłbym chronić ciebie. 

- Oż ty… - w Sasuke znowu się zagotowało, pozwolił by jego oczy błysnęły czerwienią. - Naruto, co w ciebie wstąpiło? 

Blondyn podszedł do niego uśmiechając się szeroko. Jego zęby wydawały się ostrzejsze a blizny na policzkach wyraźniejsze. Ze zdziwieniem Sasuke zauważył też dłuższe paznokcie u rąk, gdy podawali sobie ręce na zgodę. 

- Porozmawiamy teraz? - zapytał Naruto nie puszczając dłoni przyjaciela. Uważnie mu się przyglądał. - Ah nadal cię boli? - wskazał podbródkiem bok, za który Sasuke nadal się trzymał. 

- Tak, pewnie będzie się goiło kilka dni, może tygodni. 

- Niekoniecznie, pokaż to. 

Nie czekając na odpowiedź blondyn odważnie podwinął zakrwawioną koszulkę Sasuke i przyłożył dłoń do bolącego miejsca. Zamknął oczy, po czym ręka zaczęła robić się przyjemnie ciepła, a także emanowała z niej pomarańczowa poświata. Po kilku sekundach wszystko zniknęło włącznie z bólem. Brunet nacisnął kilka razy zranione miejsce, ale wszystko było dobrze. 

- Uleczyłeś mnie? - zmarszczył czoło w zdziwieniu. - Nieźle. Dziękuję. 

- Nie ma za co, w końcu to moja win… - zachwiał się i upadłby gdyby Sasuke go nie przytrzymał. 

- Naruto! Co się stało? 

- Muszę odpocząć, za dużo… mocy… 

Nim zdążył dokończyć stracił przytomność zostawiając Sasuke z jego myślami. Cała ta sytuacja była absurdalna. Nic nie miało sensu. 


~*~ 



Naruto przeciągnął się i poczuł ból w całym ciele. Czyżby nagle miał zakwasy w każdym możliwym mięśniu? Poczuł ukłucie w boku, a także coś mokrego pod nosem. Powoli się podniósł rozglądając się dookoła. Nie przypominał sobie, żeby gdzieś się przenosił, a tym bardziej, żeby gdzieś się kładł. Ostatnie co pamięta, to zakrwawiona twarz Sasuke. Czy on mu to zrobił? 

- Tak, to ty – usłyszał znajomy głos odbijający się echem w tej dziwnej przestrzeni. 

- Ah – zorientował się gdzie jest – teraz wszystko jest jasne. Jesteśmy w mojej głowie? 

- Nie prawda, jak zwykle udajesz, żeby więcej ci wyjaśnić – mruknął niezadowolony rozmówca. - I tak, straciłeś przytomność. Znowu. 

Przestrzeń wokół blondyna zaczęła delikatnie drgać i nabierać kształtu. Znajdowali się w dużym salonie umeblowanym kanapą, fotelami, stolikiem do kawy i ogromnym telewizorem na ścianie. Podłogę z jasnego drewna przed kanapą i fotelami pokrywał dywan, na stoliku stał dzbanek parującej herbaty. W pokoju rzucały się w oczy ogromne poduszki, dużo pięknych kwiatów, a także to, że nie było w nim okien. Na jednym z foteli pomarańczowa mgła zaczęła przybierać kształt lisa z dziewięcioma ogonami nie większego od domowego kota. 

- Kurama… po co mnie tu ściągnąłeś? - westchnął Naruto kładąc się na kanapie tak, aby mógł widzieć lisa patrząc po skosie. 

- W ogóle mnie nie słuchasz. Wcale cię nie ściągnąłem. Sam zużyłeś za dużo mocy i teraz zakłócasz mój spokój. 

- Nie mogłeś mnie ostrzec? Od kilku miesięcy nieustannie do mnie mówisz, a nagle, kiedy byłeś potrzebny zamilkłeś? - sapnął nie dowierzając. Wszystko go teraz denerwowało. 

- Ostrzegałem, że nieustanne używanie mojej mocy przez pięć dni wyczerpie twoje ciało. Nadal nie jesteś przygotowany na tak duże pokłady mocy. 

- A mimo to mi ją dałeś. 

Kurama wykonał gest mający przypominać wzruszenie ramion, po czym przeskoczył z fotela lądując na Naruto. 

- Jestem demonem, ty moim panem. Powinieneś lepiej orientować się w sytuacji. Znaj swoje ograniczenia – mówiąc to oglądał dokładnie rany, te powierzchowne ale również te wewnętrzne. Mógł ocenić przepływ energii w ciele człowieka. - Nie powiedziałeś mu o mnie, prawda? 

- Nie – Naruto zasłonił oczy przedramieniem. - Nikt nie wie. Jak miałbym im o tym powiedzieć? 

- Pamiętaj, że ktoś już wie. Słyszałeś ich rozmowę. 

- Niewielką część. 

- Nie powinieneś przenosić jego ran na siebie – powiedział nagle wąchając lewy bok. - Nawet jeśli sądzisz, że wszystko wyleczę. Nie jestem wszechmogący. 

- Jesteś najpotężniejszy – zerknął na małego lisa. Mimo wszystko obecny wygląd łagodził ich relacje, pozwalał na złudzenie, że są przyjaciółmi. Słodki lisek, urocze zwierzątko, a nie ogromy demon, najpotężniejszy ze wszystkich. Do tego przebiegły i inteligenty. 

- Słodki i uroczy – zmrużył oczy – jako pierwszy odważyłeś się mnie tak nazwać. 

- Jesteśmy przyjaciółmi – zerknął na niego jednym okiem – chyba mogę tak chociaż pomyśleć? Widziałeś tę formę w lustrze? Rudy kot z dziewięcioma puszystymi ogonami. 

Blondyn wiedział, że przeciąga strunę niebezpiecznie zbliżając się do granicy tolerancji Kuramy, jednak nie mógł się powstrzymać. Od początku czuł do demona sympatię, nawet jeśli ten go na początku nienawidził. Kiedy dowiedział się o jego istnieniu, początkowo nie wierzył ale z czasem zaczęły nawiedzać go dziwne sny, w których z nim rozmawiał. Przybierał różne formy: kota, ogromnego lisa, młodego chłopaka, ale najczęściej wybierał właśnie tego małego, puszystego liska. 

- Czy tak wyglądałeś jako… Młody demon? 

- Cieszę się, że nie wypowiedziałeś słowa „dziecko”. Wtedy odgryzłbym ci nogę. 

Naruto zachichotał i pogłaskał go po głowie. 

- Wybacz, ten brak szacunku o wielki demonie. 

Kurama zrobił groźną minę, nienawidził szyderstwa i kpiny. Ugryzł go w nogę, wywołując wrzask bólu. Jednocześnie przekazał mu w ten bolesny sposób trochę mocy, która uleczyła jego rany. 



~*~ 



Tak silny bodziec, sprawił, że Naruto zaczął krzyczeć także na jawie miotając się na łóżku, na którym ułożył go Sasuke. Nogawka spodni w miejscu ugryzienia lisa zrobiła się wilgotna od krwi. Nagle Naruto zerwał się z łóżka gwałtownie siadając, przez co niemal zderzyli się z brunetem czołami. Instynktownie złapał się za ranną nogę, jednak wiedział, że jeśli zajrzy pod ubranie, skóra będzie nie tknięta. Rana już się zagoiła pozostawiając ból jeszcze na kilka dni. Chyba, że Kurama postanowi inaczej. 

Zdezorientowany przetarł czoło rękawem, czuł, że lepi się od potu. Marzył o prysznicu, ale w tej chwili nie byłby w stanie ustać sam na nogach. Poczuł silny uścisk na ramieniu. 

- Naruto… Twoje oczy… - wykrztusił zszokowany Sasuke. 

- Szlag. Jeszcze nie zniknęło prawda? - burknął pod nosem wpatrując się w twarz zszokowanego przyjaciela. Był ostatnią osobą, której chciał pokazać się w tej formie, która tylko dowodziła jego niekompetencji jako szefa.

5 komentarzy:

  1. Bardzo się cieszę że wróciłaś, myślałam że już porzuciłaś tego bloga. Biorę się za czytanie��

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdecznie zapraszam do nowo otwartej SzabloNarnii! Znajdziesz tam darmowe szablony idealnie pasujące do opowiadań zarówno autorskich jak i fanfiction. Zachęcam do złożenia zamówienia.
    Pozdrawiam!
    [szablo-narnia.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    o ja jak ja się cieszę że nowy rozdział (i to z ulubionego opowiadania, choć to naprawdę uwielbiam każde Twojego autorstwa), martwiłam się i to bardzo
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, Sasuke zobaczył że Naruto nie jest taki bezbronny za jakiego uchodził, ale chyba będzie teraz chciał informacji...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń