Informacja!

piątek, 6 października 2023

Drodzy czytelnicy, blog nadal jest aktywny! Cały czas tu jestem, piszcie do mnie, komentujcie! Na pewno odpowiem prędzej czy później. Możecie pisać formularzem do kontaktu (prawa kolumna, zaraz pod archiwum), w mailu albo w komentarzu. Będzie mi miło otrzymać waszą wiadomość!

Aoi ~

piątek, 6 października 2023

Na murach obronnych

Long time no see ~

Moi drodzy, jak widać wróciłam do Was z krótkim oneshotem. Nie mogę obiecać, że w najbliższym czasie pojawi się coś więcej. Póki co, oddaję w wasze ręce ten krótki tekścik. Wasze komentarze i wiadomości rozgrzewają moje serduszko jak zawsze. Baaaardzo mi miło kiedy widzę, że nadal ktoś tu zagląda, czyta i czeka na kolejne rozdziały. Niedawno jeden z Was drodzy czytelnicy, zostawił komentarz, co zmotywowało mnie, aby napisać dla Was małego oneshota. Miłego dnia <3 

~ Aoi

Sasuke ziewnął przeciągle rzucając spojrzenie w stronę ciemniejącego nieba. Na horyzoncie cienie przeciwników szykujących się do walki psuły idealny widok zachodzącego słońca. Zerknął w dół, gdzie jego towarzysze broni także szykowali się na najgorsze. Całonocna walka nie należała do najlepszych rozwiązań szczególnie, gdy nie każdy mógł pochwalić się umiejętnością widzenia w ciemności jak on czy Naruto. Wiatr zmierzwił czarne włosy na czole mężczyzny, a kiedy przymknął oczy na krótką chwilę rozkoszując się spokojem chwili, blondyn pojawił się tuż przy nim. Naruto z poważną miną usiadł obok Sasuke.

Znajdowali się na szczycie jednej z wież zbudowanych na murach wokół miasta. Oblężenie północnej stolicy było ostatnim zrywem sąsiedniego kraju. Wypowiedzenie wojny zaś, pierwszym krokiem do poszerzenia swojego terytorium. Nie przewidzieli jednak, – ze szkodą dla nich – że obrońcami północy był elitarny skład rycerzy prowadzony przez księcia Naruto i jego osobistego ochroniarza, Sasuke.

Mężczyźni znali się od dziecka, trenowali razem, a także stawili czoła niezliczonym walkom. Żyli w rzeczywistości, w której sporadyczne napady sąsiednich państw na granicę Konohy były niemal codziennością.

          – Wasza wysokość – Sasuke skinął głową, tym samym informując, że zauważył obecność księcia.

          – Przybył kolejny tysiąc żołnierzy. Nie spodziewałem się, wsparcia od króla.

Naruto zaczął rozmowę, jak gdyby nigdy nic. Dobrobyt kraju, a co za tym idzie regionu, którym zarządzał leżał mu na sercu. Nie było dnia, by Naruto nie zastanawiał się nad poprawą fortyfikacji, uzbrojenia, wyszkolenia sił obronnych czy poprawienia sytuacji mieszkańców północy.

        – To nadal za mało. Wstrzymajmy się – mruknął Sasuke. – Przynajmniej kilka godzin, zanim dotrze do nas kolejny tysiąc.

            – Nie możemy. Jeśli ruszą… Musimy być gotowi odpierać atak tak długo, jak to konieczne.

            – Wiem. Król chcę, żeby to potrwało jeszcze kilka dni prawda?

            – Tak, to da mu czas na uciszenie buntu wśród szlachty.

            – Sam mogę uciszyć bunt wśród tych nic nie wartych dzieciaków.

Słysząc to Naruto zaśmiał się cicho. Przysunął się bliżej do przyjaciela, podążając za jego wzrokiem westchnął ciężko. Ruch wśród przeciwników sugerował początek kolejnej fali oblężenia. Obaj zastanawiali się jak długo będą w stanie przedłużać tę farsę.

          – Gdyby to ode mnie zależało już dawno bym to zakończył. Marnujemy czas i surowce.

            – Zapewne skarbiec też cierpi – dodał Sasuke.

            – I to jeszcze jak. Moi poddani są przerażeni, jak myślisz, ile jeszcze czasu minie nim wybuchną zamieszki w mieście? Zaczyna brakować wszystkiego. Włącznie z cierpliwością.

Zapadła między nimi cisza, co tylko podkreśliło powagę sytuacji i bezradność obu mężczyzn. Naruto westchnął długo i ciężko. Stanął przed wyborem wypełnienia rozkazów ojca albo podjęciem decyzji dla dobra miasta, ale też całego kraju. Król usprawiedliwia się próbą odwrócenia uwagi od machlojek arystokratów. Tylko czy to, aby nie za duże poświęcenie? Szybkie uporanie się z najazdem kraju graniczącego mogłoby podnieść morale wśród żołnierzy, a mieszkańcom kraju dać przeświadczenie o potędze jaką przecież jest, i zawsze był, kraj ognia.

– Sasuke, jeśli sprzeciwie się ojcu… po czyjej stronie się opowiesz? – Zapytał cicho poważnie rozważając wdrożenie własnych planów. Nie mógł, nie… Nie chciał dłużej patrzeć na cierpienia swoich poddanych. Pewnego dnia przejmie koronę, a jako mianowany następca tronu chciałby udowodnić, że nadaje się na to stanowisko.

Sasuke jako jego najbliższy doradca i przyjaciel może i dzielił jego przekonania, jednakże nadal pełnił rolę kapitana gwardii. Oznacza to, że złożył przysięgę wierności królowi, i powinien podążać za jego rozkazami, nie zaś za słowami księcia, który nadal nie dzierży władzy tak rozległej jak królewska.

– Musisz pytać? – Sasuke spojrzał na blondyna unosząc brwi. Niebo zabarwione na pomarańczowo rzucało ciepłe światło na jego profil. Cień drzewa zasłonił lekko uniesiony kącik ust. Naruto nie był pewien czy to gra światła czy mężczyzna naprawdę się uśmiechnął.

– Tak. Potrzebuje klarownej odpowiedzi – odparł poważnie. Jeśli Sasuke go opuści… Sprawy się skomplikują, choć nadal będzie w stanie… Będzie w stanie zakończyć całe to zamieszanie.

Minęło kilka sekund, później minut, a oni nadal wpatrywali się w siebie. Łagodny wiatr kołysał liśćmi pobliskiego drzewa ponad ich głowami i rozwiewał ich przydługie włosy. Sasuke lekko zmrużył oczy, a potem pochylił się. Złożył na ustach zaskoczonego księcia delikatny pocałunek. Ich usta długo nie odrywały się do siebie. Naruto nawet nie wiedział, kiedy dłonie kapitana gwardii objęły jego policzki ani kiedy jego własne wplotły się w ciemne włosy.

         – Zawsze stanę po twojej stronie – wyszeptał Sasuke rozłączając ich usta. Odchrząknął, odsuwając się od księcia.

          – Dziękuję – mruknął, nagle zawstydzony, Naruto. Ciężar w piersi młodzieńca ulotnił się po kilku słowach z ust najbliższej mu osoby. Sasuke nie dał mu szansy na wypowiedzenie kolejnych słów. Wstał, przeciągnął się i dobył czarnego miecza.

           – To co? Czas skopać tyłki barbarzyńców.

        – Uporajmy się z tym zanim pojawi się kolejny tysiąc dodatkowych rycerzy – odparł Naruto również wstając. Teraz jego twarz zdobił szeroki uśmiech, nie było śladu po zmarszczce między brwiami i smutku w oczach. – Niech się przekonają, co znaczy potęga elitarnego oddziału Konohy – dodał zeskakując z wyższej części wieży. W biegu zwołał naradę, aby wydać nowe rozkazy.

Sasuke patrzył za nim z delikatnym uśmiechem. Z dumnie uniesioną głową i mieczem w dłoni, podążył za swoim księciem.

11 komentarzy:

  1. O fajne czekam na więcej. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    kochaniutka nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, z tego postu, to było... z tego to nawet i opowiadanie by mogło powstać... czekam na więcej...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się razem z Wami :D Od dawa chodzi mi po głowie dokończenie tekstów, które tutaj tak wiszą niedokończone ;)

      Usuń
  3. Hejeczka,
    o matko,  dzień mi po prostu zrobiłaś... kurcze no, no więcej no to poproszę... Saauke uśmiechający się? tak to napewno była gra cieni, choć tylko Naruto potrafi wywołać u niego uśmiech... więcej poproszę... to nawet nadaje się na dłuższy czas... teraz po czymś takim to na pewno co najmniej dwa albo trzy razy w tygodniu będę tutaj zaglądać...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha od dawna nic tu nie wrzucałam, i aż zapomniałam jak jakie to miłe widzieć, że ktoś czyta :D

      Usuń
  4. Hejeczka, hejeczka,
    jak no tak by można było nie zaglądać tutaj czy nie ma czegoś nowego, teksty są fantastycznie, czyta się je lekko i przyjemnie... I jeszcze raz powtórzę cieszy mnie ten tekst i czekam na więcej... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    dopiero teraz zajrzałam tutaj, a tu taka niespodzianka... liczę na więcej, och Sasuke jak to Sasuke, zawsze po stronie Naruto...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    kochana bardzo liczę na coś nowego, zaglądam tutaj teraz dość regularnie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wszystkiego dobrego w Nowym Roku, niech ten rok będzie pomyślny, dużo zdrowia, radości, niech wszystkie plany się spełnią... no i weny życzę oraz pomysłów...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejeczka,
    opowiadania są cudowne, mam nadzieję, że powrócisz do tych nie zakończonych... a ten tekst o tak więcej poproszę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika 

    OdpowiedzUsuń