Witam wszystkich :) Nadaj żyję nic mi nie jest, jak zwykle nie mam kiedy pisać. Klasyczny problem jaki mnie spotyka odkąd pamiętam. Brak czasu, zbyt krótka doba i takie tam :) Niemniej jednak wciąż tworzę, staram się jak mogę, pracuję nad regularnymi notkami ( efekty co prawda są marne jak widzicie, ale walczę!) Nie przedłużając, zapraszam na rozdział dziesiąty. Mile widziane wasza opinia w komentarzach!
Aoi
W głowie
Sasuke, kłębił się ogrom myśli, których nijak nie mógł się pozbyć, a tym
bardziej okiełznać. Gonitwa spowodowana wydarzeniami poprzedniego dnia stawała
się coraz gorsza, tym głośniejsza im bardziej starał się ją uspokoić. Miał
wrażenie, że ktoś wszedł do jego głowy i dyryguje tym chaosem, widział w tym pewien
schemat. Raz pojedyncza myśl rozwijała się długo, przez kilka minut by
następnie przerodzić się w kilkanaście innych, przy czym każda z nich zmierzała
w zupełnie inną stronę. Jakże by mógł to wszystko zrozumieć? Jak miał to
wszystko połączyć ze sobą w jednej chwili? Miał ogromne problemy ze
skupieniem,
głowa go już bolała od tych wszystkich myśli wręcz naszpikowanych pesymizmem.
Jedna, może dwie myśli niosły ze sobą pozytywne odczucia, reszta jak łatwo się
domyślić niekoniecznie. W spodniach wciąż miał zmiętą karteczkę z groźbą, czuł
ją ilekroć włożył dłoń do kieszeni, z nadzieją, że to była tylko jego wyobraźnia,
w końcu, czemu miałby nosić ze sobą jakąś groźbę? W czym to pomoże? Jeszcze
Naruto znajdzie ją przypadkiem, jeśli mu wypadanie, co jeśli znajdzie ją ktoś
inny? Sasuke potrząsną głową. Od wczoraj zaczynał już szaleć. Denerwowała go bezradność,
nie mógł w tej chwili nic zrobić, nic po za chodzeniem za Naruto. Obawiał się też,
że chłopak prędzej czy później powie mu, że ma spadać, nikt nie lubię być
całodobowo obserwowany. W takiej sytuacji musiałby go śledzić, jednakże to
również nie wchodziło w grę. Jakby nie patrzeć Naruto odebrał odpowiednią
edukację, choć nie do końca wiedział, w jakim celu uczono go tego wszystkiego.
Największe
zaskoczenie czekało go w drugim semestrze. Sasuke już nie mógł się doczekać
momentu, w którym blondyn zobaczy swój plan lekcji. Oh, ile wtedy będzie pytań,
ile zakłopotania! Nowa rozrywka dla Sasuke w tym teatrze.
Instytucja
była przystosowana do zaspokajania wszelkich potrzeb wychowanków, jednak nikt
nie był przygotowany na grad pytań, dociekań, ciekawskich spojrzeń Naruto.
Wbrew pozorom potrafił człowieka zdenerwować, szczególnie, gdy zadawał jedno
pytanie po kilkanaście razy udając, że za pierwszym razem nie usłyszał
odpowiedzi, albo że coś jest dla niego niejasne. Chłopak lubił wynajdować
niestworzone zajęcia ludziom wokół niego.
Mniejsza o
upodobania rozrywkowe, w tej chwili pojawił się odrobinę, tylko odrobinę
większy kłopot do rozwiązania. Sasuke musiał wymyślić, skuteczny sposób na
zaabsorbowanie uwagi przyjaciela, tak aby zająć cały jego czas wolny, w którym
będzie mógł mieć go na oku. W tej chwili priorytet stanowiło jego
bezpieczeństwo.
Mimo że się domyślał, nie był pewien jak zachowa się Sai,
teraz jedyne co mu pozostało to czekanie na jego kolejny ruch. Nie mógł
przecież przygotować się na wszystko, nie może owinąć Naruto materiałem
kuloodpornym i zamknąć w schronie, nie może też zmusić go do unikania kolegi z
klasy. Chyba, że by mu wszystko wyznał a na to jest zdecydowanie za wcześnie.
- Sauke?
Skąd może zdobyć informacje… Potrzebuje realnego źródła na
temat organizacji, która kieruje Saiem. Ktoś na pewno za tym stoi. Jego brwi
marszczyły się coraz bardziej, im bliżej był pomysłu. Czuł, że krąży wokół nie
mogąc trafić na skarb, którym w tej chwili jest poszlaka gdzie szukać. Skąd widzieć,
kim był Sai? Bo co o nim wiadomo… Hm, zupełnie nic. Jedynie to, że pojawił się po
latach, zna historię…
- Sasuke?
… jego rodziny, wie co się wydarzyło kim jest chłopak,
dlaczego się tu znalazł…
-Sasuke!
… jakim cudem przeżył taką katastrofę, być może wie nawet
kto za tym stoi…
- Au! Kurde, nie wrzeszcz ludziom do ucha, nie jestem głuchy
– warknął zatykając ucho, do którego przed chwilą wrzasnął, Naruto.
- Wołam cię i wołam, a ty nic. To pomyślałam, że to pomoże
– wzruszył ramionami, jakby zupełnie nie wiedział, co złego zrobił. - Co się z tobą dzieje? Wszyscy już wyszli.
- Tak, kiedy? – Podejrzliwie zmrużył oczy.
- Jakieś dziesięć minut temu. Odleciałeś czy co? Człowieku,
stoję nad tobą już dość długo.
Brunet wstał i zaczął się pakować, następnie spojrzał na
Naruto oczekując, że poprowadzi go w kierunku następnej lekcji.
- No, prowadź.
- Wszystko w porządku? Od wczoraj jesteś dość spięty.
- Tak, jasne. Martwe psy, rzeka krwi, groźby… - marudził pod
nosem.
- Co tam marudzisz? – nachylił się przykładając dłoń do
ucha. – Jestem chyba głuchy.
- Oh, no popatrz, to wiadomo nie od dzisiaj – zdzielił go w
bok dla zabawy.
- Rozumiem, później wezmę odwet. Chodź, chce coś jeszcze
zjeść, a zaraz minie nam przerwa.
- Co mamy? – Zapytał ziewając.
- A nie wiem, ale chyba gdzieś na dole. Podążaj za tłumem! –
Uśmiechnął się rozbawiony.
Przez chwile szli w milczeniu, po chwili Naruto zaczął
recytować co chciałby zjeść podczas przerwy. Było tego tak dużo, że postanowił
podzielić to na dwa posiłki, a mianowicie drugie i trzecie śniadanie a po nim
słodkość po śniadaniowa. Sasuke słysząc to od razu poinformował go, że potem
muszą iść poćwiczyć. Nie mogą stracić formy w tak niebezpiecznym momencie.
- No coś ty! Nie po to jem żeby to spalić! – Wykrzyknął. –
Chce żeby jedzenie było ze mną cały dzień. -
Przeciągnął sylaby.
- Do czasu aż trafi do toalety! – Zawołał ktoś za nimi, a
Naruto tylko pomachał i dalej z szerokim uśmiechem, teraz niemal już truchtał do
stołówki.
Jak się okazało stołówka nie była taka zła, jedzenie było
dobre, ale niestety drogie. Co dziwniejsze, codziennie przywożono świeże owoce,
nawet, jeśli wszystkie nie zeszły, takie było rozporządzenie Tsunande.
Absolutnie nikt nie mógł się temu sprzeciwić.
Kiedy w
końcu udało im się dopchać do lady i zamówić upragnione jedzenie Sasuke
spostrzegł, ze lada moment zadzwoni dzwonek. Poczekał aż Naruto zje upragniony
posiłek, odprowadził go na zajęcia po czym jak najszybciej udał się do piwnic
budynku.
Przyglądając
się jak blondyn pałaszuje swoje zamówienie wpadł mu do głowy genialny pomysł. Przecież
w szkole są archiwa. Sai wspominał, że wcześniej chodził tu jego brat, do tego
wraz z kolegami zapisał się do historii szkoły, nie powinno być trudno znaleźć
o nim informacji. Powinno być odnotowane, przynajmniej pochodzenie i rodzina
albo ród. Dzięki temu już mógłby znaleźć poszlaki, cokolwiek co pomogłoby mu
dociec, kim są prześladowcy młodego Pana Mafii.
Napisał do
Kakashiego, że nie będzie go na lekcjach, jednak nie mógł powiedzieć, dokąd się
udaje. Nawet dla niego archiwa były zakazane. Było tam zbyt dużo poufnych
informacji, danych zakazanych i chronionych, starannie ukrywanych.
Prawdopodobnie archiwum ukrywało nie tylko dane wszystkich uczniów oraz
absolwentów, ale i azyle, schrony czy kryjówki, do których należałoby
oddelegować uczniów w razie wojny. Przecież szkoła jest zapełniona
przedstawicielami trzech mafii, z czego dwóch najbardziej znaczących i
niebezpiecznych zarazem.
Teraz
musiał się wysilić. Choć skradanie zawsze przychodziło mu łatwo, system
zabezpieczeń szkoły jest naprawdę wyjątkowy. Chronią prawie wszystkiego, jedyne
miejsce z pominiętą ochroną to internat. Nie wiedzieć czemu, tam nigdy nic nie
działa. Sasuke podejrzewał, że to zasługa któregoś z uczniów, dzięki temu mogli
bezkarnie przekradać się między internatami, jak i organizować imprezy w tygodniu.
Dopóki nikomu nie działa się krzywda wszyscy przymykali oko na takie
zachowanie, choć regulamin szkoły wyraźnie zabrania podobnych praktyk.
Czarnowłosy
ostrożnie stawiał każdy krok, uważając przy tym by o nic nie zahaczyć. Obawiał
się, że nie tylko drzwi prowadzące bezpośrednio do archiwum są wyposażone w
alarm ale i inne przedmioty. Mimo iż pomagał w zamontowaniu większości kamer
akurat tutaj nie miał wstępu. Tak naprawdę nie wiele mógł zrobić nie wiedząc dokładnie
czego szuka, ale warto spróbować. Akta Saia i brata powinny być połączone w
jedną teczkę, jeśli faktycznie pochodzą z jednego rodu, a Sai nie oszukuje.
Korytarzem prowadzącym
do piwnic nikt nie chodził toteż Sasuke bez problemu dostał się tak gdzie
chciał. Co prawda nie obyło się bez chodzenia na palcach czy przytulania się do
ściany za każdym razem gdy słyszał dźwięk podobny do kroków. Teraz przed nim
pojawił się kolejny problem. Musiał otworzyć drzwi. Również o tym pomyślał
wcześniej i „pożyczył” od ojca kartę wstępu do archiwum. Chwilę później
wchodził już do ogromnego pomieszczenia ze słabą wentylacją, szpitalnymi
lampami na wysokim suficie i ogromnymi półkami. W powietrzu unosiła się woń starych
książek i stęchlizny, do tego żółtawe światło i szare ściany, sprawiały, że
klimat panujący na sali nie należał do najprzyjemniejszych. Skrzywił się czując
jak do jego płuc dostaje się wilgotne powietrze. Wzruszył ramionami i zabrał
się do poszukiwań.
Akurat
kiedy przeglądał trzeci regał przepaliła się żarówka, przez co musiał ściągać
pudła z półek i przenosić się z nimi kilka metrów dalej do źródła światła.
Przy pierwszym regale był pełen zapału. Przy drugim
zastanawiał się, czy aby na pewno szuka w odpowiednim miejscu, trzeci i czwarty - jeszcze miał siłę i zapał, ale kiedy przyszłą kolej na osmy, zaczynał wątpić w
swoje umiejętności poszukiwacza. Zerknął na zegarek, siedzi tu już od ponad
dwóch godzin… Może jednak akta czarnowłosego są w innym miejscu, na przykład w
gabinecie Tsu…
- Bingo – mruknął do siebie, kiedy trafił na odpowiednią
teczkę. Dokładnie w tym samym momencie drzwi zaskrzypiały i ktoś wszedł do
pomieszczenia. Sasuke zamarł w
bezruchu na kilka sekund po czym szybko
odłożył pudło na miejsce, akta Saia chowając pod bluzę. Powolnym krokiem ruszył
do wyjścia. Był czujny, skupiony, starał się poruszać bezgłośnie. Zrobił
jeszcze kilka kroków – słyszał już tę drugą osobę – jeszcze chwila – widział cień
naprzeciw siebie…
W chwili
gdy już miał się dowiedzieć, kto jeszcze zakrada się do archiwum, światła
zamrugały i zgasły zupełnie.
Witam,
OdpowiedzUsuńach autorko cieszę się z tego tekstu, nie przeczytałam, sama nie mam kiedy (mam tyle zaległości na blogach) ale Ty dzisiaj zrobiłaś mi niespodziankę bo wchodzę z zamiarem zadania nurtującego mnie pytania „żyjesz jeszcze?, nie zapomniałaś o blogu?” a tutaj rozdział ;] jak będę miała chwilę to przeczytam i się odezwę...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Taaaaaak. Wreszcie doczekałam się płomyczka!
OdpowiedzUsuńEpik epik cholerne światła. Wesołego ajjka na nowy rok!
Ecleette
Witam,
OdpowiedzUsuńw końcu po dłuższym czasie udało mi się przeczytać rozdział, świetny, ciekawe kto tam zajrzał, może Sai,choć mam nadzieję, że to jednak nie on i toż to wielka zbrodnia kończyć w takim momencie...
Multum weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Witaj,
UsuńDziękuję za życzenia i miłe słowa. :)
Zapraszam do czytania kolejnych rozdziałów.
Pozdrawiam,
~ Aoi ~
Witaj!
OdpowiedzUsuńNajpierw zacznę od moich "ale", bo w końcu jakieś muszą być. :P
1. Zaupełnie jak w "Lazurowym Oceanie" niektóre interakcje między bohaterami dzieją się zdecydowanie za szybko, np. to, że Naruto i Sasuke po tylu latach ot tak sobie normalnie rozmawiają i zachowują się jak gdyby nigdy nic oraz ujawnienie się złych intencji Sai'a - mogłaś to trochę przesunąć w czasie, potrzymać nas w niepewności. ;)
2. Według mnie zbyt późno wyjaśniłaś, iż jest to szkoła dla dzieci gangsterów. Trochę mnie to zaskoczyło, jednak niezbyt pozytywnie. To samo tyczy się sharingana Sasuke. W mojej opinii, nie bardzo pasuje to do całokształtu tego opowiadania. Mogłaś na początku bardziej przedstawić świat, w którym będzie się rozgrywała akcja opowiadania, bo teraz to mi nieźle namieszałaś, dodając elementy fantastyczne.
A teraz plusy!
1. W tym opowiadaniu kreacja Sasuke podoba mi się o wiele bardziej. Widać, że jest draniem i to lubię! (taki fetysz)
2. Poprawiłaś swoją interpunkcję. Mimo, iż popełniasz gdzieniegdzie błędy, to czyta się to o wiele przyjemniej niż pierwsze rozdziały "Lazurowego Oceanu". :)
3. Dodajesz bardzo dużo opisów, cenię to. Sama mam często zbyt dużo dialogów w swoich opowiadaniach. Ty natomiast bardzo ładnie równoważysz te dwie rzeczy.
Życzę weny i czekam na kolejne rozdziały. :)
Witam,
UsuńJejku! Tak długiego komentarza daaawno nie widziałam! Jestem bardzo mile zaskoczona.
Zawsze mówię, że krytyka jest dobra, a konstruktywna i sumiennie przekazana, to już szczególnie! :3
Niektóre rzeczy pojawiają się nagle, ponieważ równie "nagle" postanowiłam wpleść je w fabułę, choć zdaję sobie sprawę, że to może nieco dezorientować czytelnika. Mam nadzieję, że mimo wszystko, to nie zniechęci do dalszego śledzenia losów Sasuke i Naru w tej historii.
Co do sharingana, nie jest to jedyna " tajemnica" tego opowiadania, ale reszta wyjdzie w trakcie pisania.
Kiedy zaczynam pisać jakieś opowiadanie, nie ważne jak skrupulatnie wszystko zaplanuję, zawsze w trakcie pojawiają się nowe pomysły, które po dodaniu,faktycznie czasem dają efekt chaotycznego połączenia i wciskania. Staram się to minimalizować, ale nie zawsze wychodzi.
Bardzo dziękuję, również za wymienienie plusów. :D Robi mi się ciepło w serduszku, gdy czytam wszystkie komentarze.
Wzajemnie życzę dużo weny.
Pozdrawiam,
~ Aoi ~