Informacja!

piątek, 6 października 2023

Drodzy czytelnicy, blog nadal jest aktywny! Cały czas tu jestem, piszcie do mnie, komentujcie! Na pewno odpowiem prędzej czy później. Możecie pisać formularzem do kontaktu (prawa kolumna, zaraz pod archiwum), w mailu albo w komentarzu. Będzie mi miło otrzymać waszą wiadomość!

Aoi ~

środa, 23 listopada 2016

List cz. 8 ( KONIEC)


Witajcie!

Tak oto dobrnęliśmy do końca historii Aidana i Ukyo! Mam nadzieję, że się podobało.
Chętnie poznam waszą opinię, zapraszam więc do rozmowy w komentarzach. 💙
Miłego wieczoru... A może raczej nocy?
~ Aoi ~

          Skóra Aidana była zimna, twardawa. Usta lekko zsiniałe. Nie było w nim życia, był martwy. William osunął się na podłogę przy łóżku. Nie był w stanie nawet zawołać Sasaki. Łzy zebrały się pod jego powiekami i spłynęły policzkami. Nie zdążył. Nie było go przy bracie, kiedy ten najbardziej go potrzebował... Być może udałoby się go jeszcze powstrzymać... Najwyraźniej w nocy lub dzisiaj rano musiał odzyskać wspomnienia sprzed pół roku. Dlatego wszystko było tak porozrzucane, dlatego kiedy dzwonił miał taki radosny głos.

William spodziewał się, że może do tego dojść. Wiedział, że prędzej czy później Aidan może targnąć się na własne życie, sądząc, że nie ma ono sensu. To właśnie powiedział mu w dniu pogrzebu. „Wiesz, Will, ja nie mogę się doczekać. Nie mogę się doczekać, dnia, w którym ruszę w podróż za nim. Tak bardzo chciałbym znów go zobaczyć.” Ale nie spodziewał się, że to wciąż aktualne! Mimo wszystko Aidan wytrzymał pół roku! Przez pół roku był w stanie dalej żyć. Dlaczego więc teraz? Szarpnął nim spazm.
- Will? - usłyszał niedaleko sypialni. - Znalazłeś... coś - urwała stajać w progu pokoju. - O Boże... Aidan... - zasłoniła usta dłonią, w jej oczach również stanęły łzy. Podeszła do narzeczonego i bez słowa go objęła. Trwali taki kilka minut, aż William zaczął się podnosić. Przypomniał sobie, że Aidan trzymał coś w dłoniach. Wstał i pochylił się nad ciałem. Delikatnie odsunął jego dłonie i wyjął spod nich to, co mężczyzna trzymał. Była to ramka za zdjęciem Ukyo, na którym chłopak śmiał się do aparatu oraz biała podłużna koperta. Odłożył zdjęcie na szafeczkę nocną i ostrożnie przysiadł na skraju łóżka. Nie czuł strach ani obrzydzenia, w końcu to jego brat. Przeprosił, Sasaki i poprosił by zaczekała na zewnątrz, nie chciał by musiała dłużej patrzeć na ciało Aidana. Ta bez słowa opuściła pomieszczenie, choć było widać, że przyszło jej to z trudem. Zapewne chciała zostać z Williamem.
            Trzymał chwilę kopertę tylko na nią patrząc, była zaadresowana do niego. Kiedy był już gotowy, otworzył ją drżącymi dłońmi. Wyciągnął z koperty dużą białą kartkę i czując jak coś zaciska się w jego gardle, zaczął czytać.
„Drogi Williamie,
Mój jedyny i najdroższy bracie. Przypuszczam, że zastanawiasz się, dlaczego to zrobiłem, dlaczego ci nie powiedziałem. Jestem pewien, że doskonale znasz powód. Jeżeli zastanawiasz w się, kiedy odzyskałem wspomnienia, muszę przyznać szczerze, że dopiero wczoraj w nocy. Kiedy znalazłem wycinki... Z początku nie wierzyłem, w końcu cały czas miałem kontakt z Ukyo, rozmawiałem z nim, pisałem. Nie mogłem uwierzyć, że jego może już nie być. Przekopałem cały dom szukając odpowiedzi na moje pytania, dzwoniłem do jego dawnej pracy... Aż w końcu zadzwoniłem do biura cmentarnego i dowiedziałem się gdzie jest jego grób, kiedy był pogrzeb. Musiałem zobaczyć to na własne oczy. Poszedłem tam... Właściwie teraz tu jestem. Piszę ten list, siedząc tuż obok miejsca jego spoczynku. Czuję... Wciąż czuję pustkę, nawet, gdy siedzę tak blisko niego.
Dzisiaj zdałem sobie sprawę, z tego że pół roku spędziłem żyjąc w kłamstwie. Ukyo już nie ma. Nie ma go na tym świecie, ale wiem, że na mnie czeka. Moja rozpacz sięgnęła tak daleko, tak głęboko, że wypchnąłem te informacje z pamięci. Zapomniałem o wypadku, zapomniałem o wszystkim. Trwałem w sztucznym przeświadczeniu, że on jest gdzieś tam na świecie wypełniając swoje obowiązki. Pisałem długie, długie listy. Byłem przekonany, że z nim rozmawiam. Nie zauważyłem nawet tego, że nigdy nie wysyłałem tych listów. One nigdy nie wyszły po za mój gabinet, po za ostatnią szufladę biurka. Jeśli chcesz możesz je przeczytać, mi to nie przeszkadza. Przynajmniej zyskasz pełny obraz tego, jak czułem się odkąd go straciłem. Na pewno wiesz, że nie było mi łatwo i pomimo tego, że wyparłem te wydarzenia z pamięci, uczucia zostały. Wciąż czułem pustkę, samotność, tęsknotę, smutek... Teraz już wszystko wiem.
Chcę abyś wiedział, że nie winię cię za to ci się stało. To tylko i włącznie moja decyzja. Zrobiłem jedyną rzecz, która mogła zbliży mnie do niego. Czekałem wystarczająco dużo czasu. Nie miałem odwagi pożegnać się z tobą twarzą w twarz, wiem, że nie pozwoliłbyś mi wybrać się w tą podróż.
Dziękuję ci za wszystko, co dla mnie zrobiłeś przez cały ten czas. Bez twojej pomocy bym sobie nie poradzi. Pozdrów ode mnie swoją narzeczoną. Żałuję, że nie miałem okazji poznać jej bliżej, na pewno jest wspaniałą osobą, skoro ty się nią zainteresowałeś.
Przepraszam, że musisz oglądać to, co zastałeś w moim domu. Nie miałem innego wyjścia, czas mnie naglił. Cieszę się, że jesteś moim bratem. Cieszę się, że mogłem się przy tobie wychować.
Nie rozpaczaj po moim odejściu. To nie jest wieczne pożegnanie. Prędzej czy później i tak się spotkamy. Myśl o tym jak o podróży. Ja właśnie to zrobiłem. Wybrałem się w podróż, w poszukiwaniu mojej miłości. Obiecuję, że jak tylko go odnajdę postaram się dać ci znać. Nie wiem jak, nie wiem czy to w ogóle jest możliwe, ale spróbuję.
Proszę, nie smuć się. Zrobiłem to, co uważałem za słuszne i jedyne rozwiązanie. Nie byłym w stanie żyć dłużej bez niego, niezależnie od tego czy by był na wyjeździe służbowym, czy tak jak teraz - w zupełnie innym miejscu, ze wspomnieniami czy bez nic, byłem na granicy wytrzymałości.
Nie martw się o mnie, jestem teraz szczęśliwy. I ty też powinieneś być. Idź do mojego gabinetu. W pierwszej szufladzie znajdziesz niebieską kopertę. To jest mój testament. Nie mam żadnych potomków, jesteś moją jedyną rodziną, cały mój dobytek przepisuję tobie. Zrób z tym, co chcesz. Jeszcze raz dziękuję ci za wszystko, co dla mnie zrobiłeś. Lepszego brata nie mógłbym mieć.
Kochający Aidan."
William rozpłakał się na dobre. Ułożył się obok ciała brata i cicho łkał. Będzie mu go brakować. Ale w głębi duszy od samego początku przeczuwał, że tak to się właśnie skończy. Kiedy Sasaki weszła do pokoju, zastała narzeczonego przytulonego do boku swojego brat. Już nie czuła strachu patrząc na jego ciało. Powolnym krokiem podeszła do łóżka, usiadła na wolnym skrawku i nachyliła się nad nimi. Złożyła pocałunek na czole Aidana mówiąc cicho:
- To na dobrą drogę. Szczęśliwej podróży.
Następnie ucałowała Williama. Trwała przy nim głaszcząc jego włosy dopóki się nie uspokoił. Kilka godzin później posprzątali mieszkanie, wszystko przygotowali, spakowali listy Aidana do Ukyo oraz testament dla Willa i zadzwonili do domu pogrzebowego.

 ***
            Park był przepełniony ludźmi, dzień był bardzo ciepły i każdy chciał korzystać z tego daru póki mógł. Wesołe gromadki przechadzały się między drzwiami, rodziny z dziećmi rozkładały koce na trawniku, sportowcy biegali nadając swoim krokom rytm aktualnie słuchanej piosenki, starsze panie zażywały kąpieli słonecznej, a młodzi ludzie czytali książki, szkicowali, jedli lub rozmawiali z innymi, co jakiś czas zerkając na otoczenie. Wśród tych ludzi, powolnym krokiem spacerował Aidan ramieniem obejmując Ukyo. Rozmawiali ze sobą, śmiali się i przepychali, od czasu do czasu zatrzymując się na dłużej by skraść temu drugiemu kilka pocałunków. Wyglądali na bardzo szczęśliwych. Byli zupełnie beztroscy, nie przejmowali się niczym po za sobą, tak, jak każdy w tym miejscu. Tutaj wszyscy byli równi, nie panowały żadne podziały. W pewnym momencie Aidan jedną dłonią złapał niższego chłopaka za kark, drugą zaś objął go w pasie przyciągając do siebie. Ten niemal natychmiast zarzucił mu ręce na szyję i wyciągnął podbródek oczekując na pocałunek, który jednak nie nastąpił.
- Hm? Coś się stało Aidan? - zapytał otwierając oczy.
- Nie, nic. Po prostu... - przymknął na chwilę powieki. - Nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęskniłem.
- Nawet nie wiesz jak bardzo ja za tobą tęskniłem - odpowiedział mu w ten sam sposób unosząc kąciki ust w łagodnym uśmiechu. Odpowiedział mu cichy śmiech Aidana i zaraz poczuł jak ich wargi łączą się w subtelnym pocałunku.
***
„Williamie,
Odnalazłem go. Moja podróż dobiegła końca, teraz mogę odpocząć. Znowu czuję, że żyję. Odzyskałem swoje szczęście, mam nadzieję, że i ty odnajdziesz swoje. Wybacz mi to, co zrobiłem, nie umiałem inaczej, zbyt długo żyłem bez niego, wiem, że tak nie umiem. Dziękuję za wszystko, co dla nas zrobiłeś.

Do zobaczenia, Aidan.”

1 komentarz:

  1. Hej,
    wspaniałe zakończenie tej historii, choć mi tak smutno, nie potrafił bez niego żyć, ale po drugiej stronie go odnalazł i są szczęśliwi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń