Witajcie!
Mam przyjemność zaprezentować ostatni rozdział opowiadania " Porzucony", które śmiało mogę nazwać miniaturką.
Podejrzewam, że w przyszłym tygodniu nic się nie pojawi, ze względu na świąteczne przygotowania, jednakże zrobię co w mojej mocy, aby jednak jakiś rozdzialik, może oneshot zawitał tutaj na bloga.
Miej lektury!
~ Aoi ~
Kilka
miesięcy później Sasuke miał porządną, dobrze płatną pracę,
przytulny i ciepły dach nad głową oraz człowieka, którego tak
bardzo polubił, że nie potrafił wyobrazić sobie życia bez niego.
Nie tylko dlatego, że to właśnie on uratował mu życie i
umożliwił powrót do względnej normalności, lecz przez wzgląd na
niego samego. Nie spotkał do tej pory osoby wesołej, przepełnionej
radością i pozytywnym myśleniem, kogoś, kto potrafił rozwiązać
każdy problem jednym słowem, złagodzić wszystkie smutki i
niedogodności jednym promiennym uśmiechem.
Dotychczasowe
znajomości opierały się głównie o interesy. Partnerzy biznesowi,
współpracownicy, których uważał za dobrych znajomych. To by było
na tyle jeśli chodzi o znajomości, choć on był przekonany, że
osoby znane jeszcze z czasów liceum czy studiów, naprawdę go
lubiły. Niestety jak wywnioskował później, rozmawiali z nim bo
miał pieniądze, bo miał popularność. Przecież gdyby byli przy
nim z innych powodów, nie porzucili by go, gdy najbardziej
potrzebował pomocy.
Niedawno
udało mu się odzyskać część swoich rzeczy, Naruto dowiedział
się, że do jego dawnego domu nikt się jeszcze nie wprowadził,
więc pod kontrolą agenta nieruchomości, zabrali wszystkie rzeczy
Sasuke. Oczywiście nie mogli od tak ich zabrać, Naruto musiał
wykupić jego własność z rąk banku. Nie było łatwo, sprawiali
mnóstwo problemów, jednakże ostatecznie udało im się odzyskać
rzeczy, które Sasuke posiadał. Najbardziej zależało mu na
dokumentach i książkach, jednak przenieśli też naczynia, ubrania
i wszystko inne, co udało się wykupić.
Sasuke
miał własny pokój, jak się okazało, jego wybawiciel odziedziczył
spadek po rodzicach, który odpowiednio zainwestowany od kilku lat
przynosi mu soczyste owoce. Mieszkają w apartamentowcu na dwunastym
piętrze, mają wspaniały widok z okna w salonie na zachód słońca.
Mieszkanie jest duże, ma cztery pokoje – choć i tak śpią w
jednym - do tego łazienkę, toaletę, kuchnię połączoną z
salonem oraz balkon, który wspólnie przemienili w miniaturowy
ogród. Jest na tyle duży, że udało im się zmieścić tam dwa
leżaki, stolik do kawy i kwiaty, a nadal pozostało dużo miejsca.
Jeden z pokoi, Naruto przerobił na biblioteczkę, w której teraz
stoi kilka wypełnionych po brzegi regałów z książkami. Przy
okazji przenoszenia rzeczy Sasuke, kupili kolejny regał by zmieścić
wszystkie pozycję, które przyniesie ze sobą Sasuke, ale też aby
rozładować nieco pozostałe półki.
Kilka
miesięcy wystarczyło, aby Sasuke odzyskał wiarę w siebie i we
własne możliwości. Praca, która sprawiała mu radość i
towarzystwo Naruto, skutecznie odganiały smutki dnia codziennego. Co
prawda, nadal nie potrafił zaufać ludziom, obawiał się, że znowu
komuś zaufa, polubi a potem zostanie porzucony, kiedy coś mu nie
wyjdzie. Jedyną osobą, przed którą się otworzył był uroczy
blondyn, będący jego nowym przyjacielem i szefem za razem.
Naruto
posiadał własną działalność, a mianowicie wydawnictw, w którym
zatrudnił Sasuke, kilka dni po tym, jak zamieszkali razem. Zbiegiem
okoliczności okazał się fakt, że brunet miał wykształcenie i
umiejętności, które pozwoliło mu spokojnie zająć jedno z
wyższych stanowiskach, toteż Naruto po jakimś czasie dał mu
awans. Mimo iż przez długi czas twierdził, że nie potrzebuje
zastępcy ani nikogo podobnego, miesiąc temu Sasuke zasiadł przy
biurku jako zastępca redaktora.
Odciążał
jasnowłosego w prac jak tylko mógł, choć często nie omieszkał
ostentacyjnie pogonić go do pracy. Mimo zapału, Naruto okazał się
niesamowicie leniwym osobnikiem, który na domiar złego ciągle
chciał spać. Ożywiał się, kiedy schodzili na tematy jedzenia czy
wyjazdów albo leniuchowania w domu.
Wcielanie
anioła o jasnych blond włosach i niebieskich oczach, zaprzątało
jego myśli nieustannie. Nawet kiedy starał się pracować przy
poprawianiu tekstów i składaniu książek czy zapisywaniu raportów…
Mężczyzna i tak widział przed oczami Naruto. Właściwie długo
zastanawiał się jak to możliwe, że w tak młodym wieku posiada
już własne wydawnictwo i duży majątek. Usłyszał kiedyś, że to
spadek po rodzicach którzy zginęli ale nic więcej. Postanowił
więc kiedyś zapytać.
-
Rodzice zginęli w wypadku, a mną zajął się chrzestny –
wzruszył ramionami. – Teraz dużo łatwiej mi o tym mówić,
kiedyś tak nie było. W każdym razie rodzice zostawili mi spory
spadek, z pomocą nowego opiekuna odpowiednio zainwestowałem, potem
pomógł mi otworzyć wydawnictwo. Wiesz, on jest pisarzem,
podpowiedział mi co nieco i oto jestem. Do tej pory mi pomaga jak
czegoś potrzebuję.
Kiedy
to mówił, uśmiech nie schodził z jego ust. Niesamowite, jak silny
jest ten chłopak. Mimo zżerającej go ciekawości nie pytał o
wypadek, uznał, że sam opowie mu kiedyś więcej.
-
Sasu? Kończysz już? – głowa Naruto pokazała się w drzwiach do
jego gabinetu.
-
Jeszcze chwilkę, a co? – oderwał wzrok od komputera. – Jedziesz
już do domu?
-
Poczekam – wszedł do gabinetu i rozłożył się na najbliższym
fotelu. – Tak sobie myślę, poznaliśmy się niecałe cztery
miesiące temu, a ja już na początku czułem się tak, jakbym znał
cię całe życie. Miło trafić na kogoś takiego – obdarzył go
uśmiechem ukazując rząd zębów.
Sasuke
poczuł jak ciepło rozchodzi się po jego ciele odchrząknął i
odpowiedział tylko:
-
Wzajemnie.
Chwilę
później zamykali już wydawnictwo i szli do samochodu. Sasuke
często wracał myślami do tego momentu jak po raz pierwszy się
spotkali. Do tej pory nosi przy sobie chusteczkę, którą dostał.
Wtedy nawet przez myśl mu nie przeszło, że będzie żył tak jak
teraz. Zarzekał się, że zwróci wszystko Naruto ale… Ustalili,
że pieniądze będą wspólne, więc mają jedno konto. Podobnie z
mieszkaniem, Sasuke myślał, że będzie chciał się wyprowadzić
ale… Tego też nie zrobi. Potrzebują siebie nawzajem do szczęścia,
jest im razem dobrze, odpowiada im tak, jak jest, a Naruto nigdy nie
wyraził chęci pozbycia się go. Podobne tematy zawsze go złoszczą
i ucina rozmowę krótko acz stanowczo mówiąc, że zabrania
jakichkolwiek planów rozdzielania się.
Sasuke
nie narzekał, pragnął aby taki stan trwał już wiecznie. Nie
wybiegał myślami w przyszłość obawiając się, że kiedy ułoży
sobie idealny plan, los sprawi, że wszystko trafi szlag, jak to
często się działo.
W
mieszkaniu nastawił wodę na herbatę, choć nie był pewien czy w
ogóle ją zrobi. Kiedy tylko stanął przed szafką chcąc wyjąć
kubek, Naruto oparł się policzkiem o jego plecy, a następnie lekko
się przytulił. Często tak robił, a Sasuke bardzo to lubił. Stało
się to dla nich naturalne – przytulanie jako sposób na okazywanie
uczuć, podobnie jak w prawdziwej rodzinie. Obaj zostali pozbawieni
przywileju posiadania rodziny w dość wczesnym wieku, możliwe, że
teraz podświadomie próbują zapewnić sobie coś na kształt
domowego ciepła i wszechobecnej serdeczności. Dzisiejszego dnia
brunet postanowił posunąć się nieco dalej.
-
Zrobić ci herbatę? – zapytał odwracając się do niego przodem.
-
Nie, dziękuję. Nie mam ochoty.
Odsunął
się od niego, a wtedy Sasuke pochylił się i lekko cmoknął go w
czoło.
-
Połóż się, wyglądasz na zmęczonego – mruknął jednocześnie
oczekując reakcji na to, co zrobił.
Naruto
w zamyśleniu pokiwał głową, przytaknął mu po czym zawołał z
salonu:
-
Od kiedy jesteś taki miły? Myślałem, że większą przyjemność
sprawia ci lanie mi tyłka!
-
Bo tak jest! – odpowiedział z uśmiechem, którego Naruto nie mógł
zobaczyć.
Z
salonu usłyszał niezrozumiały bełkot reklam, zapewne blondyn
szuka czegoś ciekawego w telewizji. Zalał dwa kubki z herbatą
posłodzoną dwoma łyżeczkami cukru, obaj lubili słodki, parujący
płyn.
Ten
wieczór spędzili na kanapie przed telewizorem, mimo iż nie mogli
znaleźć nic ciekawego, cieszyli się swoim towarzystwem, w pełni
oddając się relaksowi. Od czasu do czasu, któryś z nich się
odezwał, a wtedy zaczynały się dłuższe konwersacje. W końcu
wyłączyli telewizor, przeszkadzał w rozmowie: rozpraszał i co
rusz zakłócał ich słowa.
Zagłębili
się we wspomnienia, Naruto opowiadał mu o swoim życiu nim się
poznali i po tym jak już mieszkali razem, potem następowała kolej
Sasuke. Opowiadał wszystko co mu ślina na język przyniosła,
historię z dzieciństwa, czasy szkolne czy studia. Wszystko to, od
samego początku aż do punktu, w którym się znaleźli. I choć
oboje słuchali swoich historii na nowo już któryś raz, żaden z
nich nie przerywał, gdyż za każdym razem, byli zafascynowani
równie mocno jak na początku. Za każdym razem chłonęli każde
słowo jakby było wypowiedziane po raz pierwszy, każda historia,
choć znana niemal na pamięć wzbudzała ciekawość.
W
ciągu tych kilku miesięcy spędzili wiele wieczorów, wiele nocy
rozmawiając. Poruszali tematy błahe ale i poważne, potrafili
porozumieć się w wielu kwestiach, nawet jeśli mieli odmienne
opinie, a to było najpiękniejsze. Dzięki temu, choć znali się
pozornie niedługo, mieli wrażenie, że żyją ze sobą od zawsze.
Poznali swoje charaktery, a choć nadal wiele jeszcze ich zaskakuje,
są ciekawi siebie.
Sasuke
nie mógł się nadziwić. Życie zaskakiwał go każdego dnia
podobnie jak sam Naruto. Wtedy, kiedy stracił wszystko, myślał, że
to już jego koniec. Prześladowała go wizja bezimiennej śmierci
pod mostem albo w opuszczonej ruderze. Spędził na bruku trochę
czasu, ale za to teraz zupełnie inaczej patrzy na wszystko. Nie jest
taki wyniosły jak wcześniej, dostał kopniaka w tyłek od życia,
które być może celowo zgotowało mu taką niespodziankę. Jednakże
teraz nie wini za to nikogo, ponieważ spotkał Naruto. Człowieka,
którego prawdopodobnie nigdy by nie poznał, a nawet jeśli tak, to
przeszedłby obok niego obojętnie.
Takim
był człowiekiem.
Wydawało
mu się, że miał wszystko. Przyjaciół, pieniądze, nowoczesne
życie, firmę. Okazało się, że oprócz tego miał również ego,
rozrośnięte do rozmiarów balonowego statku powietrznego i dumę,
której nie potrafiłby schować w kieszeń. Wstyd mu za to, jaką
był osobą i nie dziwi się, że nikt nie chciał mu pomóc. Jednak
zrozumiał to dopiero z perspektywy czasu, a świadomość mówiąca,
że całe dotychczasowe życie otaczał się podłymi, fałszywymi i
niewłaściwymi ludźmi bolała go jak nic innego do tej pory.
Tej
nocy nie mógł zasnąć. Leżał patrząc na blond włosy Naruto
oraz spokojnie unoszoną z oddechem klatkę piersiową i rozmyślał.
Pozwolił myślom dryfować, analizował wszystko, co tylko mu się
nawinęło.
Wydawało
mu się, że dawno, dawno temu jego pociąg wykoleił się -
dokładnie gdy zginęli jego rodzice. Później trafił na
zardzewiałe tory, a kiedy przejeżdżał przez most - z pomocą
brata, który sukcesywnie niszczył i tak zardzewiałe tory - w
pewnym momencie spadł do rzeki. Spadł, gdy most zbudowany z pychy,
dumy, pogardy i zardzewiałych torów załamał się. Następnie los
obdarował go blondynem, który połączył ich ścieżki i od teraz
idą razem bezpieczną drogą.
-
Naruto – szepnął nagle. Zmienił pozycję i położył się na
boku, tak by twarz mieć zwróconą w jego stronę. – Ej, Naruto,
obudź się.
-
Mmm… - mruknął niezadowolony. – Spadaj, chcę… Chcę spać…
- próbował wyrzucić z siebie słowa ze złością, jednak brzmiało
to jak bełkot bez większego przekazu emocjonalnego.
-
Cicho, posłuchaj mnie – syknął. – Już wymyśliłem! Dotarło
coś do mnie!
-
Co takiego? – z wielkim wysiłkiem otworzył oczy. – Nie możesz
poczekać do rana? Człowieku jest… - zerknął na wyświetlacz
telefonu, a kiedy światło przestało go oślepiać próbował
zrozumieć znaczenie cyfr, które zobaczył. – Sasuke, jest czwarta
dwadzieścia. Daj mi spać!
Bez
zbędnych wyjaśnień Sasuke przysunął się bliżej i wsunął dłoń
pod kark blondyna, by sekundę później mocniej go chwycić. Uniósł
się na łokciu i zawisł pochylony nad Naruto. Zatrzymał się kilka
milimetrów od jego twarzy, teraz stykali się nosami, ale brunet
czekał. Czekał na sprzeciw, jakąś formę protestu, w tej chwili
pragnął aby wszystko działo się za obustronnym przyzwoleniem. Ich
oddechy mieszały się, serca wybijały coraz szybszy rytm, krew
szumiała w uszach, a ciemność potęgowała doznania. Była pomocna
przy budowaniu atmosfery.
Nie
doczekawszy się reakcji obronnej zbliżył jeszcze bardziej i w
końcu połączył ich wargi. Był to krótki pocałunek, będący
wstępem do czegoś większego i jeszcze słodszego. Nawet nie
wiedział, że był tak bardzo spragniony tych ust. Nie czekał
długo, na reakcję, niemal od razu Naruto objął go ramionami,
mocniej go do siebie przyciskając. Pocałunki były płomienne,
chaotyczne i oddawały wszystkie kłębiące się w nich emocje.
Sasuke chciał w ten sposób przekazać mu wszystkie swoje uczucia.
Po długiej chwili oderwali się od siebie, jednak nie przestając
się przytulać. Leżeli twarzami zwróceni do siebie, uspokajali
oddechy.
-
Sasuke… Długo kazałeś mi czekać – mruknął blondyn, próbując
wpleść w drżący głos nutkę rozbawienia. – Jak się
domyśliłeś?
-
Nie domyśliłem. Sprawdzałem pewną teorię.
-
Jaką?
-
To wszystko… Wszystko stało się po to, żebyśmy mogli się
spotkać. Jesteśmy dla siebie stworzeni i od momentu, w którym
zobaczyliśmy się po raz pierwszy mamy pozwolenie od losu.
Przyzwolenie na wspólną podróż jedną ścieżką życia. Naszą
ścieżką! – Był dumny, że udało mu się to tak poetycko
sformułować.
-
Nie wiedziałem, że jesteś romantykiem – odparł Naruto po
krótkiej chwili milczenia. – Dziwne acz piękne wyznanie miłości,
zostaje przeze mnie przyjęte i odwzajemnione – dodał niemal od
razu, udając oficjalny ton. Chichotał pod nosem.
Sasuke
uśmiechnął się szeroko, tak bardzo, że aż zabolały go szczęki,
w końcu w jego życiu będzie szczęśliwe!
-
Ale teraz mnie przytul, bo marznę. Zabrałeś mi całą kołdrę –
Naruto rzucił oskarżycielsko wyrywając Sasuke z euforii, po czym
wtulił się w niego.
-
Już, już – sięgnął za siebie przykrywając ich kołdrą.
-
Wszystko jest idealnie – podsumował, mając na myśli nie tylko
ostatnie kilkanaście minut ale też pozostałą, przyszłą część
ich życia.
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniałe zakończenie tego opowiadania, Sasuke dzięki Naruto stanął na nogi, a końcówka, choć zastanawia mnie czemu Itachi chciał go pogrążać...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia