Witam wszystkich!
Zbliża się weekend, a zatem dodaję kolejny rozdział. Mam nadzieję, że losy Sasuke i Naruto nadal Wam się podobają. Powoli zbliżamy się do ujawnienia istotnych faktów odnośnie ich małego śledztwa.
~ Aoi ~
Przez kolejne dni Sasuke mnie unikał, na
tyle na ile pozwalało na to nasze niewielkie mieszkanie, natomiast ja, nie
chcąc mu przeszkadzać w tym dziwnym przedsięwzięciu, schodziłem mu z drogi.
Miałem ułatwione zadanie, chodziłem do pracy dorywczej i rozwiązywałem zagadkę
jego śmierci. Pracę pomogła mi znaleźć znajoma, właściwie to ma na imię Ino.
Dostała fuchę komendanta po ojcu. Nie wiem czemu kobieta chciała pracować na
takim stanowisku, ale nie będę kwestionował jej wyborów. W każdym razie, wiele
dla nas zrobiła.
Udało mi się ustalić, że przez
pewien czas Sasuke mieszkał ze swoim ojcem i bratem. Czyli jednak nie oddali go
od raz po urodzeniu. Chodził do szkoły, nawet zdobył kilka nagród w...
konkursach międzyszkolnych! Niesamowite. Widnieje też na zdjęciu absolwentów
podstawowej szkoły, z czego wynika, że ją ukończył jeszcze przebywając z
rodziną a potem informacje się urywają.
W
sierocińcu wiedzieli tylko tyle, że Sasuke ktoś podrzucił pod placówkę z
kopertą w dłoni. Znajdował się tam list informujący, że chłopiec ma na imię
Sasuke Uchiha, pochodzi z dobrej rodziny, która nie może się nim już zajmować z
przyczyn niezależnych od nich. Zadziwia mnie, że nie szukali jego rodziny, że
nikt się po niego nie zgłosił, choćby jakiś daleki krewny.
Nie wydaje mi się,
że „dobra rodzina” mogłaby mieć problemy z wychowaniem i utrzymaniem dziecka.
Na pewno coś tu nie pasuje.
Postanowiłem zapytać Sasuke czy ma
jakieś wspomnienia z dzieciństwa. Kiedy byliśmy razem w sierocińcu nie
opowiadał o tym, właściwie zawsze jak tylko pojawił się temat rodziny wychodził
z pokoju, chował się albo wychodził z placówki na plac zabaw, który mieliśmy na
tyłach. Opiekunki kiedyś powiedziały, że jest bardzo wrażliwym chłopcem, który
stracił wspomnienia w wyniku szoku, jakim było porzucenie go przez rodzinę.
Wtedy im wierzyłem, przecież dlaczego by kłamały?
Teraz wiem, że
prawdopodobnie nigdy nie powiedziały nam prawdy. Jeżeli cokolwiek wiedziały a
rodzina Sasuke była wpływowa i chciała się go pozbyć, zapewne wykorzystali
swoje kontakty aby tego dokonać.
Stojąc pod drzwiami jego pokoju,
zawahałem się. Unika nie już dłuższy czas, może najlepiej poczekać aż sam się
odezwie?
Zacisnąłem drugą
dłoń w pięść i zapukałem, zbierając się na odwagę. Jestem facetem do cholery,
nie będę bał się własnego przyjaciela!
–
Sasu,
mogę? - zawołałem do zamkniętych drzwi. Usłyszałem skrzypnięcie łóżka, gdy
wstawał. Po krótkiej chwili drzwi się uchyliły.
–
Wejdź,
jeśli chcesz – powiedział wracając na łóżko. - Ale ostrzegam: jestem głodny i
zły.
–
To
czemu nie wyszedłeś żeby zjeść?
Wybrałem miejsce na
fotelu usytuowanym naprzeciw łóżka, w razie gdyby nadal wolał trzymać się z
dala ode mnie.
–
Nie
chciałem wychodzić... Teraz.
–
Chodź,
porozmawiamy przy jedzeniu, hm? - uśmiechnąłem się szeroko. Dzisiaj mieliśmy na
obiad pizze domowej roboty.
–
Jeśli
chcesz rozmawiać o tym, co się stało... Co zrobiłem ostatnio to – odchrząknął –
nie mam nic do powiedzenia. Zrobiłbym to znowu.
–
Nie o
tym planowałem rozmawiać – mruknąłem w odpowiedzi z nadzieją, że nie będzie
drążył tematu. Właściwie nie wiedziałem jak o tym myśleć, a co dopiero mówić.
–
Nie...?
- wyraźnie się zmieszał. - Słuchaj, ja... Nie chce żadnych niezręczności między
nami, dobrze? Odkąd pamiętam gościłeś w moich myślach, a teraz po latach mogłem
sprawdzić jak to jest. Dlatego jeśli Ci się nie podobało, zapomnijmy o tym i
żyjmy jak do tej pory.
–
Myślałem,
że nie masz nic do dodania – powiedziałem stawiając przed nim talerz z
odgrzanym kawałkiem. Sam usiadłem obok niego, skoro już zrobił się taki
wylewny.
–
Bo nie
mam – wzruszył ramionami. - Chciałem tylko żebyś wiedział. Spełniłem swoją
fantazję, to tyle.
–
Nie
bądź dupkiem – nadal byłem spokojny. Zewnętrznie. - Widzę, że próbujesz poznać
moją opinię.
–
Nie
próbuję.
–
Próbujesz
– nie przerwałem kontaktu wzrokowego.
–
Nie –
powiedziawszy to zacisnął usta. Kiedyś robił tak, kiedy kłamał.
–
Daj
spokój – ugryzłem kawałek pizzy. - Pyszna! Spróbuj, koniecznie! Wracając,
Sasuke, widzę, że interesuje Cię moja opinia, gdyby tak nie było, nie zacząłbyś
tematu tylko miał nadzieję, że ja się nie odezwę. Kiedyś też taki byłeś.
–
Teraz
jest inaczej. Ale masz rację. Interesuje mnie Twoja opinia.
Również nieustępliwie wpatrywał się
w moje oczy. Podobało mi się to, wzbudzało dreszcze na plecach i wrażenie
głębokiej więzi, między nami. Miło było porozmawiać z nim po takim czasie
milczenia. Odnaleźliśmy się po wielu latach w niecodziennych okolicznościach,
później uczucie straty spowodowane jego odejściem, a później znów radość i
euforia na myśl, że znów jest ze mną. Nie ważne jak wstał, nie ważne jak ożył,
dla mnie liczyło się to, że mam szansę odzyskać przyjaciela, zyskać rodzinę i w
końcu żyć z kimś na tym padole nieszczęść, który ktoś nazwał światem. Wobec
tego patrzyłem w czarne oczy, nie odwróciłem wzroku, postanawiając, że nie
zrobię tego tak długo jak i on. Nie miałem nic przeciwko tej sytuacji. Nie będę
narzekał jeżeli jeszcze kiedyś się powtórzy. Ale czy mogę powiedzieć to tak
otwarcie? Czy wypada? Przecież to nie jest coś znanego wszystkim. A jeśli on
żartował i wyjdę na wariata, mówiąc, że jego bliskość dale mi rozkosz? A jeśli
tego nie zrobię co wtedy?
Oh, za dużo myśli,
zbyt szybko pędzą.
–
Powtórzmy
to kiedyś -wypaliłem nie chcąc dłużej myśleć. Krzyknąłem w mojej głowie „
stop”, zatrzymałem błędne koło myśli.
Sasuke uśmiechnął
się, powoli rozluźnił mięśnie, widziałem jak jego napięte ramiona opadają.
Niespiesznie podniósł kawałek pizzy z talerza ale nim go ugryzł, perfidnie się
oblizał nadal patrząc mi w oczy.
Poczułem jak
przechodzą mnie dreszcze, na ramionach pojawiła się gęsia skórka.
–
Zatem
Ci się podobało? - zapytał między kęsami.
–
Było
zbyt krótkie żebym mógł coś stwierdzić. Dlatego chcę więcej – mruknąłem nieco
mnie odważnie niż wcześniej. - Ale nie o tym chciałem z Tobą porozmawiać –
postanowiłem zmienić temat, rozmowa zaszła już nieco za daleko.
–
Słucham
więc. Czekaj, obiad jest świetny!
–
Dzięki.
Pamiętasz coś z dzieciństwa? Mam na myśli głównie okres, kiedy jeszcze byłeś
z... rodziną.
–
Nie,
nic – odpowiedział od razu. - Itachi mi kiedyś opowiadał kilka historyjek jak
się zgubiłem na wycieczce albo jak marudziłem przy jedzeniu czy historie o tym
jak to często musiał się mną zajmować bo ojca nie było... Kilka razy pytałem go
o mamę ale nie chciał o tym rozmawiać, mówił, że była piękna i miła. Ojca nie
miałem okazji zapytać. Odkąd mnie odnaleźli chorował, a przez leki często
głupiał, jak to określał sam Itachi. Po za tym, przecież zmarł kilka dni po
tym, jak z nimi zamieszkałem.
–
Pytałeś...
Pytałeś kiedyś jak to się stało, że trafiłeś do sierocińca?
–
Tak...
Od razu jak mnie rzekomo odnaleźli. Właściwie, Itachi odnalazł, kiedy kazał mu
ojciec. Podobno powiedział, że jeśli nie uda mu się mnie odnaleźć cały swój
dobytek przeznaczy dla organizacji charytatywnej.
–
To
znaczy, że wszystko, nawet mieszkanie było dla Ciebie?
–
Tak.
Itachi też miał zapisane mieszkanie ale inne, to w którym już mieszkał. Ojciec
też zostawił mu pieniądze dla wnuków i na utrzymanie. Wiesz, dopiero ostatnio
zaczynam sobie przypominać cokolwiek.
–
Wiem,
wiem. Wybacz, że tak drążę temat. Po prostu chciałbym jak najszybciej rozwiązać
tę sprawę żebyśmy mieli normalne życie, żebyś Ty je miał.
Opowiedziałem mu,
co już udało mi się ustalić. Był pod wrażeniem, że w tak krótkim czasie udało
mi się ustalić tak istotne informacje dla naszej sprawy. Przynajmniej jego
zdaniem były istotne. Według mnie to garść ciekawych faktów na temat jego
rodziny, jednakże żadna z nich nie tłumaczy skąd Sasuke znalazł się w szpitalu
w śpiączce farmakologicznej. A tym bardziej, dlaczego trafił do domu dziecka.
Zatem dla mnie wcale nie są imponujące. Są jedynie etapem śledztwa.
–
Ino
mówiła, że jeśli na coś trafi, da nam znać – podsumowałem wypowiedź.
–
Dobrze.
Oby jak najszybciej.
Niby wiadomo coś więcej o przeszłości Sasuke, jednak nadal niewiele :( Zastanawia mnie czemu jego rodzina od tak go zostawiła, smutna i tajemnicza sprawa. Czekam na ciąg dalszy i przy okazji zapraszam do mnie na in-our-kingdom.blogspot.com
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i weny życzę :)
Mam nadzieję, że kolejne rozdziały odpowiedzą na Twoje pytania. ;3
UsuńRównież pozdrawiam i życzę weny. :3
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, niby wiemy teraz już więcej, ale jednak wciąż za mało, dużo tajemnic, czemu porzucili Sasuke, a potem nagle zaczęli szukać...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia