Informacja!

piątek, 6 października 2023

Drodzy czytelnicy, blog nadal jest aktywny! Cały czas tu jestem, piszcie do mnie, komentujcie! Na pewno odpowiem prędzej czy później. Możecie pisać formularzem do kontaktu (prawa kolumna, zaraz pod archiwum), w mailu albo w komentarzu. Będzie mi miło otrzymać waszą wiadomość!

Aoi ~

sobota, 5 stycznia 2019

Autostopowicz 2

Hejo!
Kolejna część Naruto podróżnika. 😎
A Wy? Chcielibyście podróżować po świecie, tak jak Naruto?
~Aoi~

Kolejki w męskiej toalecie były zaskakująco długie. Wszystko przez to, że akurat teraz, gdy Sasuke i Naruto zrobili sobie przerwę, w tym samym miejscu postanowiła zatrzymać się grupa okolicznego zjazdu motocyklistów. Wiązało się to również z dłuższym czasem oczekiwania na zamówiony posiłek i szukaniem miejsca przy stole na sali. Naruto zgłodniał, zatem zostali również na obiad, jako że Sasuke chciał potem jechać prosto do celu. 
Od Ame nadal dzieliło ich kilka godzin jazdy, a planował uwinąć się do północy. Teraz, kiedy pojawiły się takie niespodzianki na trasie, nie był pewien czy dadzą radę osiągnąć ten niemal rekordowy wynik. Dodatkowo nazwa miasta też nie była przypadkowa, bowiem było to najbardziej deszczowe miasto w tych rejonach. Deszcz od razu zmuszał do większej ostrożności w czasie jazdy, a także do zredukowania prędkości, co przyczynia się do znacznych opóźnień. 
- Sasuke, opowiesz mi coś o swoim bracie? – Poprosił Naruto, zdając sobie sprawę z tego, że nigdy dotąd nie zastanawiał się nad tym, jak wygląda rodzina kolegi. Właściwie nie wnikał, wiedział tylko, że w klasie nikt się z nim nie przyjaźni, jedynie zamieniają z nim kilka słów. Sądził, że było to spowodowane charakterem bruneta, teraz jednak zauważał, że mogły być także inne powody. Zupełnie tak, jak w przypadku Naruto ludzie powtarzali plotki, do których doklejano kolejne plotki i tworzono dziwne historie. W tym aspekcie na pewno byli podobni, dodatkowo talent do nauki sprawiał, że obrastała ich aura nieosiągalności dla przeciętnych uczniów. Tylko nieliczni, nie czuli się gorsi przy nich. 
- Hm, nie wiem co mógłbym Ci powiedzieć – zastanowił się na głos. – Ma na imię Itachi, jest ode mnie starszy. Wyglądamy bardzo podobnie… O zobacz, mam jego zdjęcie – podał mu telefon, na którym mógł zobaczyć dwóch braci siedzących na ławce obok siebie. - To zdjęcie z zeszłego roku, Itachi wyjechał rok temu i rzadko wraca do domu. 
- Studiuje? 
- Nie wiem, co robi – wybrnął z niewygodnego pytania. – Nigdy mi nie mówił, a ja nie pytałem – wzruszył ramionami. Przecież nie powie, że Itachi uciekł z domu żeby uwolnić się od despotycznego ojca. 
- Jesteście bardzo podobni! – Naruto kilka razy zerknął na zdjęcie na Sasuke, na Sasuke i znów na zdjęcie. – Niesamowite. Myślałem, że tylko bliźniaki mogą być aż tak podobne. 
- Nie przesadzaj, rodzeństwo też może być podobne – zabrał od niego komórkę i zaczął jeść. Zamówił kurczaka z ryżem i warzywami ale nie wyglądało to zbyt apetycznie. Wzruszył ramionami. Smakowało lepiej niż wyglądało. Naruto miał przed sobą dużą miskę parującej zupy ramen, zrobionej według tutejszego przepisu, co mogło oznaczać, że nie ma w sobie nic z ramenu, po za nazwą. 
- Całkiem niezłe – mówiąc wypuścił kluskę z ust, na co Sasuke tylko parsknął. – No co? Każdy się brudzi. 
- Nie o to chodzi – odwrócił wzrok, nie chcąc dłużej obserwować zmagań blondyna z długim kawałkiem makaronu. 
- Nie jesteś taki zły – stwierdził blondyn między kęsami. – Spodziewałem się, że będziesz bardziej wredny i opryskliwy ale da się z tobą wytrzymać. Nawet żartujesz i potrafisz się śmiać. 
- Cóż, o tobie mógłbym powiedzieć to samo – Sasuke odwdzięczył się podobnym komplementem. – Po raz kolejny doświadczenie pokazuje, że nie warto sugerować się plotkami, prawda? 
- A jakże! Przecież to było oczywiste, że jestem świetny gość – mrugnął do niego porozumiewawczo, czym wywołał kolejny pozytywny grymas na twarzy. 
Udało im się zjeść obiad w spokoju, choć tłum ludzi niezwykle głośno wymieniał poglądy między sobą. Hałas ogłuszał i trochę oszałamiał, toteż po dłuższym czasie spędzonym między taką masą ludzi, czuli się zmęczeni. Kiedy wyszli na zewnątrz zostawiając za sobą tętniąca życiem gospodę, odetchnęli z ulgą. Mogli w końcu zaznać trochę ciszy i usłyszeć własne myśli. Początkowo dało się to znieść, jednak, kiedy każdy zjadł, pełne żołądki i alkohol wypity do posiłku sprawiły, że ludzie zaczęli zabawę. 
Naruto nie przepadał za takimi atrakcjami, czuł zagrożenie wśród otumanionej masy, a co gorsza i jemu udzielało się ogólne roztargnienie. Znalazłszy się w samochodzie oparł czoło o chłodną szybę, przymknął oczy i odetchnął kilka razu. 
- Ah, jak dobrze wyrwać się z tego piekła. 
- Piekła? Naruto, ty chyba nie słyszałeś jeszcze prawdziwego hałasu - zachichotał pod nosem. – Kiedy jeszcze mieszkał z nami brat, niemal co tydzień odwiedzali go przyjaciele. To dopiero był szum. Mimo iż było ich tylko pięcioro, a sprawiali wrażenie pięćdziesięciu osób. 
- Musiałeś mieć w domu wesoło – odkleił się od szyby, zapiął pas i poczuł gotowość do dalszej drogi. – Na przód przygodo! Yay! 
- Daj spokój. 
Nim dotarli do Ame, udało im się wymienić jeszcze kilka poglądów, odkryli nawet wspólne zainteresowania. Naruto nie posiadał się z radości, że w końcu znalazł kogoś, z kim mógł porozmawiać o swoich pasjach. Miał nadzieję, że Sasuke czuł się podobnie. Spędzili ze sobą niewiele czasu, Naruto czuł jakby spotkał kogoś, z kim od dawna nie rozmawiał. 
Zastanawiał się teraz, czego tak bardzo się obawiał, gdy to właśnie brunet zatrzymał się, żeby zaoferować mu podwózkę. Właściwie bezceremonialnie ogłosił, że „zabiera” go ze sobą i tyle. 
Wizja wspólnie spędzonego wieczoru w Ame, stawała się coraz przyjemniejsza i blondyn chciał, żeby do tego doszło. Może dzięki temu zyska przyjaciela? Na nowy początek przydałby mu się ktoś, kto może udzielić mu wsparcia czy zwyczajnie spędzić z nim czas. Udało im się zaśpiewać razem kilka piosenek, dowiedzieli się, że lubią podobną muzykę. Na pierwszy rzut oka idealni do długoletniej przyjaźni. 
Do Ame dotarli z godzinnym opóźnieniem. Tak jak Sasuke podejrzewał, pogoda zmusił ich do znacznego zwolnienia, dodatkowo w pewnym momencie Naruto poczuł się aż nazbyt pewnie i zaczął domagać się kierownicy. Kilka razy pokazał brunetowi swój dokument uprawniający do prowadzenia samochodu, nawet wymienił podstawowe przepisy, jednak niczym nie mógł przekonać nowego kolegi, żeby dał mu prowadzić. Skutkowało to tym, że od dłuższego czasu siedział obrażony i uparcie wpatrywał się przed siebie. Szczęśliwie Sasuke po prostu cieszył się, że może w spokoju jechać i możliwe, że tylko dlatego dotarli tam tylko godzinę później. 
Było już zbyt późno aby Sasuke załatwił to, co zaplanował, zatem przełożył to na jutrzejszy dzień. Udało im się znaleźć nocleg dzięki uprzejmości starej znajomej Fugaku, ojca Sasuke. Miała przygotowany pokój dla jednej osoby, jednakże znalazła dmuchany materac, który zostawiła chłopcom aby sami go uruchomili. 
- Cieszę się, że Pani Chio znalazła dla nas miejsce – Naruto usiadł na podłodze obok materaca zafascynowany, jak też może on działać. - Nie wiem co bym zrobił w taką deszczową noc jak dzisiaj bez dachu nad głową. W namiocie to bym chyba zamarzł. 
- Zacznijmy od tego, że zanim byś go rozstawił już cały byś przemókł – uświadomił go siadając na miękkim łóżku. – Co ty sobie myślałeś chcąc odwiedzić najbardziej deszczowe miasto w okolicy bez rezerwacji pokoju, choćby w pensjonacie? 
- Liczyłem na dobro Matki Natury! – Uniósł dłonie w kierunku sufitu zupełnie jakby chciał wznieść modlitwy do nieba. 
- Naturo, głupku, nie ma czegoś takiego. Albo masz szczęście albo nie – fuknął. – A ty chyba masz słabe to szczęście – zastanowił się chwilę. – Albo i nie. Przecież zabrałem cię ze sobą. 
- Niby tak. W ogóle to dzięki. Dorzucę się na paliwo, nie chcę nikogo wykorzystywać. 
- Nic nie będziesz mi płacił. Wybrałeś złą metodę podróży, skoro nie lubisz wykorzystywać ludzi. Po za tym mam prawie cały bak, możemy jechać nawet dalej jak chcesz. 
- Jak to? – Naruto otworzył szerzej oczy. – Chcesz ze mną podróżować? Ale Sasuke… To miała być podróż stopem, nie samochodem. 
Można było odnieść wrażenie, że blondyn sam nie wiedział czy ma się cieszyć czy załamać. Jego mina nie wyrażała żadnej z tych emocji czytelnie, a chłopak siedzący na miękkim dywanie, rozkładał bezradnie ręce. Próbował opanować mętlik w głowie, perspektywa podróżowania z Sasuke otwierała przed nim zupełnie nowe możliwości. Więcej ścieżek, pomysłów i… To brzmiało jak naprawdę fajna zabawa. 
- Chyba to przemyślę i rano dam ci znać. 
- Dobra – wzruszył ramionami, zupełnie jakby było mu obojętne czy pojadą razem czy jednak nie. – I tak planowałem gdzieś się przejechać, odpocząć. Wiesz, wyrwać się z tego zatęchłego miasta, w końcu ile można… 
- Sasuke – przerwał mu z uśmiechem. – Zastanowię się, dobra? A teraz pomóż mi nadmuchać ten materac, inaczej nigdy nie będę mógł zasnąć. 
To powiedziawszy odkręcił otwór do wtłaczania powietrza i zaczął w niego dmuchać, tak, jakby chciał nadmuchać zwykłego balona. Sasuke widząc to początkowo zamarł nie wiedząc czy ma się roześmiać czy zachować powagę i czekać aż Naruto zauważy pompkę leżącą obok jego kolana. Przyglądał się poczynaniom chłopaka, tłumiąc śmiech. Był ciekaw jak długo wytrzyma, kiedy zrozumie, że… 
- Ej, coś jest nie tak, powietrze ciągle ucieka, jak to nadmuchać? Sasuke? Sasuke, czemu jesteś czerwony? 
I Sasuke poległ. Wybuchnął głośnym, radosnym śmiechem, tłumionym przez kilkanaście sekund. Śmiał się tak bardzo, że aż łzy pociekły mu z oczu, a szczęka rozbolała. Dodatkowo Naruto siedział na podłodze z nic nie rozumiejącą miną, wyraźnie skonsternowany nie miał pojęcia, co tak rozbawiło kolegę. 
- Pomóż mi a nie się śmiejesz – burknął niezadowolony z reakcji towarzysza. 
- Tuż obok nogi masz automatyczną pompkę – wydusił przez śmiech. - Musisz tylko podłączyć ją do prądu! 
- Wiem, co znaczy „automatyczna” – zaczerwienił się po same uszy i zaczął rozglądać się w poszukiwaniu kontaktu. 
- Naprawdę chciałeś cały nadmuchać sam? – Sasuke naprawdę nie mógł się opanować, jednak kiedy Naruto odnalazł źródło prądu, a materac był już pompowany właściwym sposobem, jakoś mu się to udało. – Oh, Naruto. Dawno nikt mnie tak nie rozbawił. Ostatnim razem śmiałem się tak, gdy Itachi spadł z dachu próbując naprawić antenę, którą wystarczyło podłączyć do telewizora. Jesteś uroczy.

3 komentarze:

  1. "Jesteś uroczy"AAAAaa-świetne coś czuje ze to bedzie jeszcze lepsze niz idealny♥(z takim sasuke to każdy by chciał)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha jestem zaskoczona, myślałam, że idealny będzie faworytem przez długi czas. :D Bardzo mnie to cieszy. Miłego czytania. :D

      Usuń
  2. Hejka,
    no naprawdę cudownie, te rozmowy i tekst jesteś uroczy, ich rozmowy są fantastyczne...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń