Informacja!

piątek, 6 października 2023

Drodzy czytelnicy, blog nadal jest aktywny! Cały czas tu jestem, piszcie do mnie, komentujcie! Na pewno odpowiem prędzej czy później. Możecie pisać formularzem do kontaktu (prawa kolumna, zaraz pod archiwum), w mailu albo w komentarzu. Będzie mi miło otrzymać waszą wiadomość!

Aoi ~

sobota, 13 października 2018

Idealny mężczyzna 1

Witajcie! Dzisiaj oddaję w Wasze ręce pewną perełkę. Opowiadanie napisałam dosyć dawno, co jakiś czas wracałam i stale poprawiałam, aż w końcu uznałam, że jeśli teraz tego nie wstawię, w nieskończoność będę poprawiała i coś dopisywała. Zatem zapraszam na pierwszy rozdział. :)


Powiedzmy, że dopiero wtedy zauważyłem mijającą mnie osobę. Mijamy się codziennie jednak nie zawsze jest czas na dłuższe zawieszenie na nim oka.

Po prostu tak łatwiej myśleć. Łatwiej myśleć, że to z braku czasu, a nie z braku odwagi, której zawsze miałem pełno. Zastanawiam się, co się stało, że dane mi było na niego spojrzeć, wtedy, pierwszego dnia. Co wzbudziło moje zainteresowanie? Bijąca od niego pewność siebie, spokój wymalowany na jego twarzy czy po prostu los chciał abym wtedy tam skierował wzrok? Wiem, brzmi śmiesznie, ale tak właśnie czuję.
Po raz pierwszy zobaczyliśmy się - a raczej ja go zobaczyłem - ponad miesiąc temu, wracając z uczelni. Siedział na ławce, pogrążony we własnych myślach ze słuchawkami na uszach. Na kolanach trzymał laptopa, coś w nim pisał, a obok - na miejscu, które z powodzeniem mógłbym zajmować ja - leżała czarna, skórzana torba, najprawdopodobniej wypchana dokumentami i sprawozdaniami. Skąd to wiem? Prawda jest taka, że niczego nie mogę być pewny. Mogę jedynie spekulować, zastanawiać się i dociekać. A nóż któraś myśl będzie prawdziwa i poczuję, więź łączącą nas? Uśmiechnąłem się krzywo.
Pamiętam, jak w ogromnym skupieniu wstukiwał kolejne litery, nawet na chwilę nie przerywając, podczas gdy ja stałem na środku chodnika od czasu do czasu potrącany przez przypadkowego przechodnia. Nie zwracałem na nich uwagi nie mogąc oderwać wzroku od niego. Nie chciałem. Ale wtedy potrząsnąłem głową, odwróciłem się i odszedłem w swoją stronę, mówiąc sobie, że to przecież kolejny człowiek mijany na ulicy, jak co dnia. Z tą różnicą, że zainteresował mnie odrobinę bardziej niż reszta. Wtedy też z westchnieniem spojrzałem na zegarek, uświadamiając sobie, ile czasu poświęciłem na "bujanie w obłokach" jakby to powiedziała babunia. Tak, bujanie w obłokach. Chętnie zamieniłbym codzienność na dużo takich obłoczków z czarnowłosym. Westchnąłem.
Studiowanie to ponoć cudowny czas w życiu. Czy ja wiem czy taki cudowny? Przede mną wizja przeczytania kilku opasłych tomów zadanych nam przez profesora, w pracy coraz więcej klientów, a co za tym idzie muszę zostawać po godzinach. Dodatkowo, kiedy wrócę do pokoju, nie mogę liczyć nawet na chwilę wytchnienia. Mój współlokator dokłada wszelkich starań by, co dnia, w naszym pokoju odbywała się niezapomniana imprezka. Owszem, mam całkiem fajnych kolegów z akademika, sympatyczni i weseli. Wiedzą jak się bawić, ale nie wiedzą, kiedy przestać i zacząć żyć normalnie.
Jak już wspomniałem, mieszkam z niezłym wariatem, co chwilę urządza imprezy i sprasza mnóstwo ludzi, dzięki czemu wieczory bywają wesołe, dobre na odstresowanie. Chyba, że akurat mój dzień należy do tych, których lepiej nie komentować, ponieważ nie znajdzie się ani jedno kulturalne a zarazem pozytywna słowo, którym mógłbym go określić. Wtedy mam zwyczaj wychodzić do restauracji całodobowej, uprzednio pakując do torby książkę bądź podręcznik. Ewentualnie zaglądam do mojej przyjaciółki z dzieciństwa, Hinaty.
Jednak nieustannie czegoś mi brakuje... Nie umiem określić, czego. Po prostu... Czegoś. To tak jakbym wiedział, że moje życie jest niepełne. Każdy powiedziałby, że jestem w posiadaniu wszystkiego, co najlepsze. Wszystkiego, o czym marzy cała masa ludzi - przynajmniej tych, którzy mają podobne zainteresowania do mich - pozornie nie mam, na co narzekać. Dostałem się na wymarzoną uczelnie, o której śniłem jeszcze za czasów szkoły podstawowej, ludzie mnie lubią, mam naprawdę wiele osób, które śmiało mogę nazwać przyjaciółmi. Fakt, faktem, mieszkam w akademiku, podczas gdy mógłbym wynajmować własne mieszkanie, ale na razie wolę zostać tu, gdzie jestem. Tak jest lepiej, taniej i powiedziałbym, że nawet bezpieczniej, ale przede wszystkim weselej. Jest, z kim porozmawiać, nie siedzę samotnie zakopany w książkach, albo śmieciach po zupach błyskawicznych, fast foodach czy innych posiłkach na szybko. Tak, jestem też dość... Hm, powiedzmy szczerze: jestem bałaganiarzem. Nigdy za specjalnie nie chciało mi się sprzątać, nie, kiedy wiedziałem, że i tak nikt tego nie sprawdzi i nie będzie oglądał. Taaaak, to właśnie ja.
- Wychodzę - poinformowałem kolegę z pokoju, Kibe.
- Czekaj! - Dobiegł okrzyk z łazienki. - Mam ważne wieści!
Przewróciłem oczami, ale zatrzymałem się czekając, aż ten wypełznie na powierzchnie z pomieszczenia wręcz zalanego parą.
- Co to za ważne wieści?
- Robimy dzisiaj imprezkę! - Zawołał uradowany szatyn.
- Jak, co tydzień - odpowiedziałem niewzruszony, ale zaraz dodałem: - Kogo zapraszasz?
- Wszystkich! - Klasnął w dłonie z radości uśmiechając się szeroko.
- Wszystkich, wszystkich? - Uśmiecham się przebiegle. - Nawet nasze ukochane koleżanki?
Kiba zbladł momentalnie, na co ja zaniosłem się śmiechem, zapisując w pamięci bezcenny widok początkowego załamania kolegi. Kiedyś to wykorzystam! Najwyraźniej był tak uradowany kolejną zabawą, że aż zapomniał o naszych koleżankach z roku. Puste, plastikowe laleczki z tynkiem na twarzy. Wszystko przez to, że zamiast wspomnianej twarzy, mają maski - makijaż można by odłupywać dłutem i młotkiem - a ubrania w dziwny sposób zastępują im skrawki materiału, które one nazywają spódniczkami i topami. Mnie osobiście to odrzuca.
Ale o gustach się nie dyskutuje. Mniejsza. Mianowicie, któregoś pięknego dnia, znudzeni wykładem Kiba i Shikamaru, wymyślali różne porównania do siedzących dwa rzędy przed nami dziewczyn: Sakury, Ino i TenTen. Niefortunnie, profesor zainteresował się nadmierną wesołością kolegów i po krótkim upomnieniu, wrócił do prowadzenia zajęć. Jednak chłopaki wpadli po raz kolejny, ale zamiast reprymendy usłyszeli, że jeżeli ich koleżanki są takie interesujące, może powinni umówić się z nimi po południu i wtedy wyznawać swoim ukochanym uczucia. Cała sala studentów, włącznie ze mną, śmiała się z tego stwierdzenia przez kilka tygodni, a przydomek " ukochane" przylgnął do dziewczyn. Choć nie zauważyłem by którejś z nich to przeszkadzało...
- Och. Zapomniałem - zawołał siadając na podłodze. Najwyraźniej nie przejmował się faktem, że ręcznik zakrywający dolną część jego ciała zsuną się na ziemię.
- Ubierz się - powiedziałem udając zgorszenie. - Chyba, że szykujesz się na wielkie wejście dziewczyn.
Mrugnąwszy do niego zostawiłem go samego w pokoju, za plecami słysząc głośny okrzyk protestu, a sam skierowałem się do miejsca mojej pracy. Dzisiaj humor mi nie dopisywał. Wczoraj nie miałem okazji wyspać się przez głośne chrapanie współlokatora, a dzień też nie należał do łatwych. Zatrzymałem się na chwilę przed kawiarnią całodobową, w której pracowałem dorywczo od jakiegoś już czasu. To właśnie w niej spędzałem sporo czasu czytając lub ucząc się, kiedy nie odpowiadała mi impreza w domu, bo chyba właśnie tym jest dla mnie teraz akademik.
Zajęcia i nauka pochłaniają naprawdę dużo czasu i pieniędzy, toteż dużego wyboru nie miałem. Znalazłem idealną ofertę, a do tego nie miałem daleko i dobrze płacili. Pracowałem od godziny siedemnastej do jedenastej wieczorem. Do tego pozwolono mi wybrać dni, w które będę pracował.
Wchodząc do środka nie zdołałem powstrzymać ziewnięcia. Od razu skierowałem się na zaplecze, odnalazłem swój uniform, składający się z eleganckich czarnych spodni, białej koszuli, czerwonej kamizelki i niebieskiego krawata, moim zdaniem idealnie pasującego do koloru moich oczu.
- Naruto? - Usłyszałem za plecami, kiedy zapinałem ostatni guzik koszuli.
- Tak, szefie? - Mruknąłem odwracając się do niego twarzą.
- Wystarczy Kakashi - machnął ręką. - Zostałbyś dzisiaj dłużej? Deidara musiał pilnie wyjechać, a nie mam nikogo na zastępstwo.
Na chwilę zapanowała cisza. Myślałem chwilę drapiąc się po głowie jak to miałem w zwyczaju. Nie miałem siły się kłócić, dzisiaj byłem zmęczony, ale dwie zmiany...? Kurde.
- Kakashi....
- Oczywiście, dostaniesz premię - przerwał mi, spodziewając się odmowy. - To tylko dwie godziny dłużej. Wiesz, że w tym tygodniu Deidara ma mniej godzin za zeszły tydzień.
- Eh... Dobra - w końcu zgodziłem się uśmiechając się uprzejmie. Bez słowa minąłem go i skierowałem się w stronę lustra, aby poprawić włosy i resztę garderoby. Właściwie, czemu nie? W końcu dodatkowe pieniądze zawsze się przydadzą. Upewniwszy się, że wyglądam idealnie, przylepiłem do twarzy firmowy uśmiech numer jeden, wyszedłem z zaplecza i zmieniłem jedną z kelnerek, stojącą aktualnie przy kasie.
Po mniej więcej godzinie obsługiwania, uśmiechania się i prowadzenia uprzejmych konwersacji z klientami, miałem ochotę iść do łazienki i oddać wszystko to, co wcześniej zjadłem. Naprawdę. Jedynym pocieszeniem była świadomość, że za... - Rzuciłem okiem na zegarek - mniej więcej pół godziny pojawi się tu pewien brunet i przynajmniej będzie, na czym zawiesić oko.
Wtedy, kiedy widziałem, go na ławce, nawet nie przeszło mi przez myśl, że to stały klient kawiarni, w której zacznę pracować. Najdziwniejsze jest to, że kiedy przychodziłem tu wcześniej nie widziałem go, ale to może wynikać, z tego, że pojawiałem się przeważnie w godzinach niemalże nocnych.
Oczami wyobraźni, widzę wyraz mojej twarzy, kiedy zobaczyłem go w drzwiach zaraz po rozpoczęciu pracy. Starałem się nie zwracać na mężczyznę uwagi, jednak to było prawie nie możliwe. Moje myśli ciągle do niego powracały, tak samo mój wzrok.
Biorąc pod uwagę status i opinie krążące o naszej kawiarence, nie możemy dopuścić, aby którykolwiek z klientów poczuł się pominięty. Przynajmniej tak tłumaczę sobie to, że za każdym razem z ogromną ochotą podchodzę do jego stolika i przyjmuję zamówienie z uśmiechem przeznaczonym właśnie dla tego klienta. Zastanawiające jest to, że przychodzi tylko w te dni oraz w tych godzinach, kiedy ja mam zmiany. Dowiedziałem się tego od Kakashiego, który po dwóch tygodniach mojej pracy tutaj, zaczął nazywać czarnowłosego "klientem Naruto”. Dziwnie brzmi? Jeszcze dziwniej wygląda, a dla personelu ten przydomek stanowi źródło rozrywki i zapewnia temat do rozmów na długie godziny sprzątania.

Nie chciałem się przed sobą przyznać, ale każdego dnia podczas moich zmian, obserwowałem drzwi i czekałem z niecierpliwością. Przecież to dziwne tak czekać na człowieka, którego nawet się nie zna. Tak naprawdę rozmawialiśmy tylko podczas przyjmowania zamówień, to wszystko. Po za tym nawet nie wiem jak ma imię. Nic o nim nie wiem. Jednak przyciąga mnie, roztacza wokół siebie aurę tajemniczości, co sprawia, że mam nieodparte pragnienie poznania go.
Chociaż tyle. Prawda? Nie mogę myśleć o niczym innym. Nawet w trakcie zajęć łapie się na tym, że w chwilach znudzenia moje myśli uciekają w jego stronę. O co chodzi? Przecież do tej pory nie interesowałem się mężczyznami. W ogóle nikt mnie nie interesował. Czyżby to chodziło o przypadkowe ukierunkowanie uczyć? Moja samotność stała się tak duża, wymykając się spod kontroli i znajdując przypadkowy obiekt pożądania? Nie. To nie tak. Wiem, że to nie tak. Ugh. Nie mam siły na takie przemyślenia. 


P.S. Macie jakieś życzenia, co do następnego rozdziału? Co wolicie: "Księcia Ciemności", "Badania" czy może "Idealnego mężczyznę"? Dajcie znać w komentarzu, chętnie się dowiem! Tytuł z największą ilością głosów wygrywa i pojawi się w przyszłą sobotę. :D Głosowanie trwa do piątku do 20. ;) 

7 komentarzy:

  1. Idealny mężczyzna-błagam(początek jest świetny)^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, dziękuję za uratowanie mnie od nudy w pociągu xD <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem za Idealnym mężczyzną, bo zaczyna się niezwykle ciekawie

      Usuń
    2. Nie ma sprawy. >v<
      Ok, na razie mamy dwa głosy na Idealnego. :D

      Usuń
  3. Wspanialy rozdzial-czekam na nastepny(idealny mezczyzna)

    OdpowiedzUsuń
  4. This site is known as a walk-via for the entire data you needed about this and didn’t know who to ask. Glimpse right here, and you’ll definitely uncover it. online casino slots

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    początek świetny, klient Naruto o tak, a czy na przykład nasz tajemniczy jegomość też nie zwrócił uwagę wtedy kiedy siedział na tej ławce...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń