Witajcie! Dzisiaj oddaję w Wasze ręce pewną perełkę. Opowiadanie napisałam dosyć dawno, co jakiś czas wracałam i stale poprawiałam, aż w końcu uznałam, że jeśli teraz tego nie wstawię, w nieskończoność będę poprawiała i coś dopisywała. Zatem zapraszam na pierwszy rozdział. :)
Powiedzmy, że dopiero wtedy zauważyłem mijającą mnie osobę. Mijamy się codziennie jednak nie zawsze jest czas na dłuższe zawieszenie na nim oka.
Po prostu tak łatwiej myśleć. Łatwiej
myśleć, że to z braku czasu, a nie z braku odwagi, której zawsze
miałem pełno. Zastanawiam się, co się stało, że dane mi było
na niego spojrzeć, wtedy, pierwszego dnia. Co wzbudziło moje
zainteresowanie? Bijąca od niego pewność siebie, spokój
wymalowany na jego twarzy czy po prostu los chciał abym wtedy tam
skierował wzrok? Wiem, brzmi śmiesznie, ale tak właśnie czuję.
Po raz pierwszy zobaczyliśmy się - a
raczej ja go zobaczyłem - ponad miesiąc temu, wracając z uczelni.
Siedział na ławce, pogrążony we własnych myślach ze słuchawkami
na uszach. Na kolanach trzymał laptopa, coś w nim pisał, a obok -
na miejscu, które z powodzeniem mógłbym zajmować ja - leżała
czarna, skórzana torba, najprawdopodobniej wypchana dokumentami i
sprawozdaniami. Skąd to wiem? Prawda jest taka, że niczego nie mogę
być pewny. Mogę jedynie spekulować, zastanawiać się i dociekać.
A nóż któraś myśl będzie prawdziwa i poczuję, więź łączącą
nas? Uśmiechnąłem się krzywo.
Pamiętam, jak w ogromnym skupieniu wstukiwał kolejne litery, nawet na chwilę nie przerywając, podczas gdy ja stałem na środku chodnika od czasu do czasu potrącany przez przypadkowego przechodnia. Nie zwracałem na nich uwagi nie mogąc oderwać wzroku od niego. Nie chciałem. Ale wtedy potrząsnąłem głową, odwróciłem się i odszedłem w swoją stronę, mówiąc sobie, że to przecież kolejny człowiek mijany na ulicy, jak co dnia. Z tą różnicą, że zainteresował mnie odrobinę bardziej niż reszta. Wtedy też z westchnieniem spojrzałem na zegarek, uświadamiając sobie, ile czasu poświęciłem na "bujanie w obłokach" jakby to powiedziała babunia. Tak, bujanie w obłokach. Chętnie zamieniłbym codzienność na dużo takich obłoczków z czarnowłosym. Westchnąłem.
Pamiętam, jak w ogromnym skupieniu wstukiwał kolejne litery, nawet na chwilę nie przerywając, podczas gdy ja stałem na środku chodnika od czasu do czasu potrącany przez przypadkowego przechodnia. Nie zwracałem na nich uwagi nie mogąc oderwać wzroku od niego. Nie chciałem. Ale wtedy potrząsnąłem głową, odwróciłem się i odszedłem w swoją stronę, mówiąc sobie, że to przecież kolejny człowiek mijany na ulicy, jak co dnia. Z tą różnicą, że zainteresował mnie odrobinę bardziej niż reszta. Wtedy też z westchnieniem spojrzałem na zegarek, uświadamiając sobie, ile czasu poświęciłem na "bujanie w obłokach" jakby to powiedziała babunia. Tak, bujanie w obłokach. Chętnie zamieniłbym codzienność na dużo takich obłoczków z czarnowłosym. Westchnąłem.
Studiowanie to ponoć cudowny czas w
życiu. Czy ja wiem czy taki cudowny? Przede mną wizja przeczytania
kilku opasłych tomów zadanych nam przez profesora, w pracy coraz
więcej klientów, a co za tym idzie muszę zostawać po godzinach.
Dodatkowo, kiedy wrócę do pokoju, nie mogę liczyć nawet na chwilę
wytchnienia. Mój współlokator dokłada wszelkich starań by, co
dnia, w naszym pokoju odbywała się niezapomniana imprezka. Owszem,
mam całkiem fajnych kolegów z akademika, sympatyczni i weseli.
Wiedzą jak się bawić, ale nie wiedzą, kiedy przestać i zacząć
żyć normalnie.
Jak już wspomniałem, mieszkam z niezłym wariatem, co chwilę urządza imprezy i sprasza mnóstwo ludzi, dzięki czemu wieczory bywają wesołe, dobre na odstresowanie. Chyba, że akurat mój dzień należy do tych, których lepiej nie komentować, ponieważ nie znajdzie się ani jedno kulturalne a zarazem pozytywna słowo, którym mógłbym go określić. Wtedy mam zwyczaj wychodzić do restauracji całodobowej, uprzednio pakując do torby książkę bądź podręcznik. Ewentualnie zaglądam do mojej przyjaciółki z dzieciństwa, Hinaty.
Jak już wspomniałem, mieszkam z niezłym wariatem, co chwilę urządza imprezy i sprasza mnóstwo ludzi, dzięki czemu wieczory bywają wesołe, dobre na odstresowanie. Chyba, że akurat mój dzień należy do tych, których lepiej nie komentować, ponieważ nie znajdzie się ani jedno kulturalne a zarazem pozytywna słowo, którym mógłbym go określić. Wtedy mam zwyczaj wychodzić do restauracji całodobowej, uprzednio pakując do torby książkę bądź podręcznik. Ewentualnie zaglądam do mojej przyjaciółki z dzieciństwa, Hinaty.
Jednak nieustannie czegoś mi brakuje...
Nie umiem określić, czego. Po prostu... Czegoś. To tak jakbym
wiedział, że moje życie jest niepełne. Każdy powiedziałby, że
jestem w posiadaniu wszystkiego, co najlepsze. Wszystkiego, o czym
marzy cała masa ludzi - przynajmniej tych, którzy mają podobne
zainteresowania do mich - pozornie nie mam, na co narzekać. Dostałem
się na wymarzoną uczelnie, o której śniłem jeszcze za czasów
szkoły podstawowej, ludzie mnie lubią, mam naprawdę wiele osób,
które śmiało mogę nazwać przyjaciółmi. Fakt, faktem, mieszkam
w akademiku, podczas gdy mógłbym wynajmować własne mieszkanie,
ale na razie wolę zostać tu, gdzie jestem. Tak jest lepiej, taniej
i powiedziałbym, że nawet bezpieczniej, ale przede wszystkim
weselej. Jest, z kim porozmawiać, nie siedzę samotnie zakopany w
książkach, albo śmieciach po zupach błyskawicznych, fast foodach
czy innych posiłkach na szybko. Tak, jestem też dość... Hm,
powiedzmy szczerze: jestem bałaganiarzem. Nigdy za specjalnie nie
chciało mi się sprzątać, nie, kiedy wiedziałem, że i tak nikt
tego nie sprawdzi i nie będzie oglądał. Taaaak, to właśnie ja.
- Wychodzę - poinformowałem kolegę z
pokoju, Kibe.
- Czekaj! - Dobiegł okrzyk z łazienki.
- Mam ważne wieści!
Przewróciłem oczami, ale zatrzymałem
się czekając, aż ten wypełznie na powierzchnie z pomieszczenia
wręcz zalanego parą.
- Co to za ważne wieści?
- Robimy dzisiaj imprezkę! - Zawołał
uradowany szatyn.
- Jak, co tydzień - odpowiedziałem
niewzruszony, ale zaraz dodałem: - Kogo zapraszasz?
- Wszystkich! - Klasnął w dłonie z
radości uśmiechając się szeroko.
- Wszystkich, wszystkich? - Uśmiecham
się przebiegle. - Nawet nasze ukochane koleżanki?
Kiba zbladł momentalnie, na co ja
zaniosłem się śmiechem, zapisując w pamięci bezcenny widok
początkowego załamania kolegi. Kiedyś to wykorzystam! Najwyraźniej
był tak uradowany kolejną zabawą, że aż zapomniał o naszych
koleżankach z roku. Puste, plastikowe laleczki z tynkiem na twarzy.
Wszystko przez to, że zamiast wspomnianej twarzy, mają maski -
makijaż można by odłupywać dłutem i młotkiem - a ubrania w
dziwny sposób zastępują im skrawki materiału, które one nazywają
spódniczkami i topami. Mnie osobiście to odrzuca.
Ale o gustach się nie dyskutuje.
Mniejsza. Mianowicie, któregoś pięknego dnia, znudzeni wykładem
Kiba i Shikamaru, wymyślali różne porównania do siedzących dwa
rzędy przed nami dziewczyn: Sakury, Ino i TenTen. Niefortunnie,
profesor zainteresował się nadmierną wesołością kolegów i po
krótkim upomnieniu, wrócił do prowadzenia zajęć. Jednak chłopaki
wpadli po raz kolejny, ale zamiast reprymendy usłyszeli, że jeżeli
ich koleżanki są takie interesujące, może powinni umówić się z
nimi po południu i wtedy wyznawać swoim ukochanym uczucia. Cała
sala studentów, włącznie ze mną, śmiała się z tego
stwierdzenia przez kilka tygodni, a przydomek " ukochane"
przylgnął do dziewczyn. Choć nie zauważyłem by którejś z nich
to przeszkadzało...
- Och. Zapomniałem - zawołał siadając
na podłodze. Najwyraźniej nie przejmował się faktem, że ręcznik
zakrywający dolną część jego ciała zsuną się na ziemię.
- Ubierz się - powiedziałem udając
zgorszenie. - Chyba, że szykujesz się na wielkie wejście
dziewczyn.
Mrugnąwszy do niego zostawiłem go samego w pokoju, za plecami słysząc głośny okrzyk protestu, a sam skierowałem się do miejsca mojej pracy. Dzisiaj humor mi nie dopisywał. Wczoraj nie miałem okazji wyspać się przez głośne chrapanie współlokatora, a dzień też nie należał do łatwych. Zatrzymałem się na chwilę przed kawiarnią całodobową, w której pracowałem dorywczo od jakiegoś już czasu. To właśnie w niej spędzałem sporo czasu czytając lub ucząc się, kiedy nie odpowiadała mi impreza w domu, bo chyba właśnie tym jest dla mnie teraz akademik.
Mrugnąwszy do niego zostawiłem go samego w pokoju, za plecami słysząc głośny okrzyk protestu, a sam skierowałem się do miejsca mojej pracy. Dzisiaj humor mi nie dopisywał. Wczoraj nie miałem okazji wyspać się przez głośne chrapanie współlokatora, a dzień też nie należał do łatwych. Zatrzymałem się na chwilę przed kawiarnią całodobową, w której pracowałem dorywczo od jakiegoś już czasu. To właśnie w niej spędzałem sporo czasu czytając lub ucząc się, kiedy nie odpowiadała mi impreza w domu, bo chyba właśnie tym jest dla mnie teraz akademik.
Zajęcia i nauka pochłaniają naprawdę
dużo czasu i pieniędzy, toteż dużego wyboru nie miałem.
Znalazłem idealną ofertę, a do tego nie miałem daleko i dobrze
płacili. Pracowałem od godziny siedemnastej do jedenastej
wieczorem. Do tego pozwolono mi wybrać dni, w które będę
pracował.
Wchodząc do środka nie zdołałem
powstrzymać ziewnięcia. Od razu skierowałem się na zaplecze,
odnalazłem swój uniform, składający się z eleganckich czarnych
spodni, białej koszuli, czerwonej kamizelki i niebieskiego krawata,
moim zdaniem idealnie pasującego do koloru moich oczu.
- Naruto? - Usłyszałem za plecami,
kiedy zapinałem ostatni guzik koszuli.
- Tak, szefie? - Mruknąłem odwracając
się do niego twarzą.
- Wystarczy Kakashi - machnął ręką. -
Zostałbyś dzisiaj dłużej? Deidara musiał pilnie wyjechać, a nie
mam nikogo na zastępstwo.
Na chwilę zapanowała cisza. Myślałem
chwilę drapiąc się po głowie jak to miałem w zwyczaju. Nie
miałem siły się kłócić, dzisiaj byłem zmęczony, ale dwie
zmiany...? Kurde.
- Kakashi....
- Oczywiście, dostaniesz premię -
przerwał mi, spodziewając się odmowy. - To tylko dwie godziny
dłużej. Wiesz, że w tym tygodniu Deidara ma mniej godzin za zeszły
tydzień.
- Eh... Dobra - w końcu zgodziłem się
uśmiechając się uprzejmie. Bez słowa minąłem go i skierowałem
się w stronę lustra, aby poprawić włosy i resztę garderoby.
Właściwie, czemu nie? W końcu dodatkowe pieniądze zawsze się
przydadzą. Upewniwszy się, że wyglądam idealnie, przylepiłem do
twarzy firmowy uśmiech numer jeden, wyszedłem z zaplecza i
zmieniłem jedną z kelnerek, stojącą aktualnie przy kasie.
Po mniej więcej godzinie obsługiwania,
uśmiechania się i prowadzenia uprzejmych konwersacji z klientami,
miałem ochotę iść do łazienki i oddać wszystko to, co wcześniej
zjadłem. Naprawdę. Jedynym pocieszeniem była świadomość, że
za... - Rzuciłem okiem na zegarek - mniej więcej pół godziny
pojawi się tu pewien brunet i przynajmniej będzie, na czym zawiesić
oko.
Wtedy, kiedy widziałem, go na ławce,
nawet nie przeszło mi przez myśl, że to stały klient kawiarni, w
której zacznę pracować. Najdziwniejsze jest to, że kiedy
przychodziłem tu wcześniej nie widziałem go, ale to może wynikać,
z tego, że pojawiałem się przeważnie w godzinach niemalże
nocnych.
Oczami wyobraźni, widzę wyraz mojej twarzy, kiedy zobaczyłem go w drzwiach zaraz po rozpoczęciu pracy. Starałem się nie zwracać na mężczyznę uwagi, jednak to było prawie nie możliwe. Moje myśli ciągle do niego powracały, tak samo mój wzrok.
Oczami wyobraźni, widzę wyraz mojej twarzy, kiedy zobaczyłem go w drzwiach zaraz po rozpoczęciu pracy. Starałem się nie zwracać na mężczyznę uwagi, jednak to było prawie nie możliwe. Moje myśli ciągle do niego powracały, tak samo mój wzrok.
Biorąc pod uwagę status i opinie
krążące o naszej kawiarence, nie możemy dopuścić, aby
którykolwiek z klientów poczuł się pominięty. Przynajmniej tak
tłumaczę sobie to, że za każdym razem z ogromną ochotą
podchodzę do jego stolika i przyjmuję zamówienie z uśmiechem
przeznaczonym właśnie dla tego klienta. Zastanawiające jest to, że
przychodzi tylko w te dni oraz w tych godzinach, kiedy ja mam zmiany.
Dowiedziałem się tego od Kakashiego, który po dwóch tygodniach
mojej pracy tutaj, zaczął nazywać czarnowłosego "klientem
Naruto”. Dziwnie brzmi? Jeszcze dziwniej wygląda, a dla personelu
ten przydomek stanowi źródło rozrywki i zapewnia temat do rozmów
na długie godziny sprzątania.
Nie chciałem się przed sobą przyznać,
ale każdego dnia podczas moich zmian, obserwowałem drzwi i czekałem
z niecierpliwością. Przecież to dziwne tak czekać na człowieka,
którego nawet się nie zna. Tak naprawdę rozmawialiśmy tylko
podczas przyjmowania zamówień, to wszystko. Po za tym nawet nie
wiem jak ma imię. Nic o nim nie wiem. Jednak przyciąga mnie,
roztacza wokół siebie aurę tajemniczości, co sprawia, że mam
nieodparte pragnienie poznania go.
Chociaż tyle. Prawda? Nie mogę myśleć o niczym innym. Nawet w trakcie zajęć łapie się na tym, że w chwilach znudzenia moje myśli uciekają w jego stronę. O co chodzi? Przecież do tej pory nie interesowałem się mężczyznami. W ogóle nikt mnie nie interesował. Czyżby to chodziło o przypadkowe ukierunkowanie uczyć? Moja samotność stała się tak duża, wymykając się spod kontroli i znajdując przypadkowy obiekt pożądania? Nie. To nie tak. Wiem, że to nie tak. Ugh. Nie mam siły na takie przemyślenia.
P.S. Macie jakieś życzenia, co do następnego rozdziału? Co wolicie: "Księcia Ciemności", "Badania" czy może "Idealnego mężczyznę"? Dajcie znać w komentarzu, chętnie się dowiem! Tytuł z największą ilością głosów wygrywa i pojawi się w przyszłą sobotę. :D Głosowanie trwa do piątku do 20. ;)
Chociaż tyle. Prawda? Nie mogę myśleć o niczym innym. Nawet w trakcie zajęć łapie się na tym, że w chwilach znudzenia moje myśli uciekają w jego stronę. O co chodzi? Przecież do tej pory nie interesowałem się mężczyznami. W ogóle nikt mnie nie interesował. Czyżby to chodziło o przypadkowe ukierunkowanie uczyć? Moja samotność stała się tak duża, wymykając się spod kontroli i znajdując przypadkowy obiekt pożądania? Nie. To nie tak. Wiem, że to nie tak. Ugh. Nie mam siły na takie przemyślenia.
P.S. Macie jakieś życzenia, co do następnego rozdziału? Co wolicie: "Księcia Ciemności", "Badania" czy może "Idealnego mężczyznę"? Dajcie znać w komentarzu, chętnie się dowiem! Tytuł z największą ilością głosów wygrywa i pojawi się w przyszłą sobotę. :D Głosowanie trwa do piątku do 20. ;)
Idealny mężczyzna-błagam(początek jest świetny)^^
OdpowiedzUsuńHaha, dziękuję za uratowanie mnie od nudy w pociągu xD <3
OdpowiedzUsuńTeż jestem za Idealnym mężczyzną, bo zaczyna się niezwykle ciekawie
UsuńNie ma sprawy. >v<
UsuńOk, na razie mamy dwa głosy na Idealnego. :D
Wspanialy rozdzial-czekam na nastepny(idealny mezczyzna)
OdpowiedzUsuńThis site is known as a walk-via for the entire data you needed about this and didn’t know who to ask. Glimpse right here, and you’ll definitely uncover it. online casino slots
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńpoczątek świetny, klient Naruto o tak, a czy na przykład nasz tajemniczy jegomość też nie zwrócił uwagę wtedy kiedy siedział na tej ławce...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia