Witajcie po świętach kochani! Jak się miewacie? Mam nadzieję, że święta minęły Wam w miłej atmosferze.
Aoi~
Dzień trzeci, podobnie jak
dwa poprzednie Naruto rozpoczął od skierowania swych kroków do stołówki, jednak
dzisiaj usiadł w innym miejscu i jedyne co zamówił to miska płatków. Późnej
zakupił napój w puszce, jak sądzę coś gazowanego.
Różnica polegała na tym, że chłopak udał się do stołówki
inną droga niż ostatnio oraz zamówił dużo mniej jedzenia. Niemniej jednak dziś
wyglądał na dużo bardziej wyspanego niż wczoraj. Sądzę, że odpowiedzialna za to
może być awaria prądu. W części miasta, w której mieści się uczelnia, nastąpiło
przerwanie dostaw prądu. Silna wichura uszkodziła elektrownie, przez co cały
wieczór i noc nie było energii. Sam przeszedłem pewnego rodzaju piekło,
czekając z niecierpliwością aż będę mógł naładować laptopa.
Podczas
wykładów Naruto prawdopodobnie coś oglądał na tablecie. Tak, dziś przyniósł ze
sobą coś innego niż tylko telefon. W uszach miał słuchawki i nieustannie wpatrywał
się w ekran. Cóż, miałem nadzieje na kolejne ciekawe obserwacje.
Nie zawiodłem się jednak,
wyglądało na to, że szykuje się impreza dzisiaj wieczorem, na której ma się
pojawić blondyn. I oh, dziwnym trafem ja również na niej będę! Czasami naprawdę
cieszę się, ze swoich znajomości, które w tej chwili zdecydowanie mi się
przydają. Będę mógł spokojnie pracować. Choć nie wiem czy aż tak spokojnie.
Prawdopodobnie zabiorę laptopa, jednak nie wiem na ile będzie możliwe
prowadzenie stałych badań podczas zlotu ludności.
Nie chciałbym aby
ktokolwiek, odkrył nad czym tak skwapliwie pracuje od trzech dni.
Biorąc
przykład z obiektu badań, zająłem się surfowaniem w sieci. Nie znalazłam tam
nic ciekawego, jednakże było to lepsze niż bezczynne gapienie się. Bezczynne,
ponieważ jakimś cudem, Uzumaki siedział i oglądał. Tylko oglądał. Nie wiercił
się, nie kręcił. Nie miałem o czym pisać, stąd też tyle moich przemyśleń.
Zaczynałem się nawet zastanawiać czy to w ogóle był dobry
pomysł, przecież po za tym elektryzującym spojrzeniem nie działo się nic
niezwykłego.
Pozornie, ponieważ dla mnie każdy, nawet najmniejszy gest z
jego strony wydawał się godny uwagi i zainteresowania, a już na pewno godny był
analizy i opisania.
W
czasie przerwy Uzumaki siedział sam. Koledzy i koleżanki usiedli w grupach, być
może tylko my dwoje – ja i on – siedzieliśmy samotnie na tej sali. Ja –
ponieważ mimo tego, że byłem znany, należałem do innej grupy społecznej, nie
chcieli zatem się do mnie nazbyt zbliżać i spoufalać, on- dlatego, że tak
właśnie wybrał. Nie sądzę, żeby tak społeczna istota jak on, była samotna z
przymusu. Jedyne słuszne wytłumaczenie jest takie, że chciał, a może
potrzebował w tej chwili siedzieć sam.
Zacząłem
też zastanawiać się, czy aby nie urozmaicić badania łamiąc jego podstawowe
założenie. Mianowicie, zapragnąłem zbliżyć się do chłopaka by prowadzić nie
tylko badanie na podstawie jego zachowania i nawyków żywieniowych – które chyba
co dnia były takie same – ale też na podstawie tego, co mówi czy jak się
zachowuje po bliższym poznaniu. Nie bez powodu powstało przysłowie „ Nie
oceniaj książki po okładce.” Być może jest zupełnie inny niż wynika z moich
dotychczasowych obserwacji i wywiadu środowiskowego. Nie od dziś wiadomo, że aby
kogoś należycie ocenić, trzeba go osobiście poznać. Tak więc chyba właśnie
znalazłem kolejny cel: poznać go, zaprzyjaźnić się i zobaczyć w jakim kierunku
wtedy pójdą badania.
Obawiam
się tylko jednego, tego, że nazbyt się przywiążę i moja ocena nie będzie
obiektywna. A przecież założenie było takie, aby udowodnić, że na podstawie
sposobu bycia można trafnie ocenić osobę. Z drugiej strony… Czy to nie byłoby
nazbyt krzywdzące? Osądzać kogoś tylko za to kogo pokazuje na zewnątrz, mimo iż
może to być jedynie gra?
***
Zgodnie
z planem dostałem się na imprezę bez problemu, a i kłopotem nie było zabranie
laptopa i znalezienie ustronnego miejsca. Usadowiłem się w jedynym fotelu jaki
zobaczyłem w pokoju. Nie był to duży pokój, toteż większość ludzi była
rozrzucona po całym pomieszczeniu w różnych miejscach takich jak podłoga czy
łóżka gospodarzy. Większość gości zerkała na mnie z zaciekawieniem, jednak nie
podchodzili bliżej i nie zaczepiali. Niektóry emanują taką antypatią lub czymś
tego rodzaju i ludzie nie chcą mieć z nimi nic wspólnego. Starałem się sprawiać
wrażenie niezbyt sympatycznego… A wszystko to na potrzeby projektu oczywiście.
Coraz
to nowi goście przychodzili i od razu zanosili do lodówki przytargane łupy. Zabawa
się rozkręcała i teraz wszyscy siedzieli z uśmieszkami na twarzach, rozbawieni
i skorzy do rozmów. Naruto siedział na podłodze oparty o łóżko co rusz rzucając
mi wyzywające spojrzenie. Szczególnie kiedy pił kolejkę. Dla dobra obserwacji
ja nawet nie zamoczyłem czubka języka w alkoholu. Zależało mi na trzeźwym
umyśle, nie chciałem by cokolwiek mi umknęło. Oto nadarzyła się okazja, aby
zobaczyć zachowanie po trunkach wyskokowych.
Przyznam
szczerze, że spodziewałem się więcej szaleństwa i więcej głupich wyskoków, a
tymczasem blondyn głównie siedział na podłodze, grał w butelkę i pił kolejkę za
kolejką. Był głównym prowokatorem „ pojedynków” alkoholowych typu „ kto pierwszy wypije” albo „ kto może więcej”.
Najwidoczniej miał mocną głowę. Kilka razy wycelował we mnie
oskarżycielsko palcem, głośno wyrażając niezadowolenie, że jako jedyny nie
wypiłem z nim kolejki.
Kiedy wstawał żeby iść do łazienki – czego nie omieszkał
głośno manifestować – ledwo mógł utrzymać równowagę. Wywoływał tym mój uśmiech,
który niesłusznie uznał za pobłażliwy. Hm, czyżbym miał aż tak podły wyraz
twarzy?
Jego
zachowanie po alkoholu nie odbiegało znacznie od zachowania pozostałych
przedstawicieli gatunku ludzkiego. Głośno mówił, śmiał się ze wszystkiego,
przechodził przez kolejne fazy czegoś co określiłem jako „ głupawka
alkoholowa”. Mam na myśli ten moment, kiedy człowiekowi wszystko jedno z czego
się śmieje i z kim się śmieje a nawet z kogo, byle się śmiać. Przecież świat
jest taki radosny, a nawet szafa – tak, dokładnie ta martwa, stojąca bez ruchu
szafa! – potrafi opowiedzieć dowcip roku!
Oczywiście mówił głośno, czasem bełkotał. Plątały mu się
nogi i miał fazy kiedy było mu niedobrze i krzyczał, że pobiegnie wymiotować. Według
mnie bardziej dla poklasku niż z faktycznej potrzeby.
W pewnym momencie i mnie wezwała
matka natura, zatem spakowałem sprzęt i udałem się tam gdzie król piechotą
chodzi. Po drodze napotkałem małe… Duże zwłoki leżące nieopodal toalet. Należałoby
przypomnieć w tym miejscu, że nie każdy pokój był wyposażony w takie wygody jak
prywatna łazienka i niektórzy musieli chodzić do wspólnych łazienek na
korytarzu.
Nie
tracąc czasu upewniłem się, że Naruto nic nie dolega po czym po załatwieniu
potrzeby wróciłem po niego. Nie umiałem przejść obok obojętnie, ciężko było mi
na sercu z myślą, że przeleży tak całą noc i się rozchoruje. Zmusiłem go żeby
wstał i powiedział, gdzie trzyma klucz od pokoju.
I tu zaczęły się schody. Kiedy wreszcie udało mi się
postawić go na nogi, okazało się, że kluczyki trzyma w spodniach. Sam nie
chciał stać a ja nie miałem o co go oprzeć toteż wlokłem go za sobą aż pod
drzwi jego pokoju. Wtedy posadziłem go na ziemi i po kilku minutach mocowania
się z upartym materiałem spodni wydobyłem klucz.
Później
zostawiłem go w pokoju, na biurku kładąc krótką wiadomość do współlokatora. Nie
powiem, że chętnie opuściłem pokój. Miałem pewne opory przed zostawieniem go
samego, co dało mi się we znaki w nocy. Sen przyszedł późno a ja sam spałem
bardzo, ale to bardzo niespokojnie.
Hej,
OdpowiedzUsuńzastanawiam się czy Naruto domyśla się że jest obserwowany przez Sasuke...impreza i laptop toż to dziwaczne musiało wyglądać...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń