Stojąc
w naprawdę długiej kolejce, można doświadczyć ciekawych rzeczy i
być świadkiem interesujących zdarzeń. Trzeba trafić na
odpowiednią chwilę. Co można rozumieć przez odpowiednią chwilę?
Ah, tak! Zakupy przed zbliżającymi się świętami. Tylko wtedy
można znaleźć się, zupełnie przez przypadek, w długiej kolekcie
bez końca. Jednak w linii ludzi, ustawionych jeden po drugim
znalazłem jakiś punkt, który pomógł mi przetrwać. Uzumaki
Naruto.
Przyjemne są przypadki, dzięki którym los się do nas uśmiecha. Stoimy tu razem. Mam rzadką okazję do naturalnego kontaktu. Zastanawiałem się jak rozpocząć rozmowę, szczęśliwie Naruto odwrócił się pierwszy zauważając mnie. Rozpoczął pytaniem: czy planuje dzisiaj robić obiad?
Czytając między wierszami, domyśliłem się, że chciał zostać zaproszony. W duchu wzruszyłem ramionami, a na moich ustach mimowolnie pojawił się delikatny uśmiech. Zerknąłem na produkty powoli przesuwające się po taśmie sklepowej, szybko uświadamiając sobie, że i tak wziąłem więcej składników niż potrzebuję. Chyba dlatego, że mieszkamy razem poczułem się odpowiedzialny za żywienie także jego. Skoro gotuje dla siebie, dlaczego by nie ugotować też dla niego?
Zapytałem więc, czy zechciałby zjeść obiad ze mną? Od razu odpowiedział szerokim uśmiechem, energicznie kiwając głową. Obiecał też swoją pomoc, nie chcąc jedynie czekać. Przestrzegł, że nie jest w tym dobry, jednakże zrobi co w jego mocy.
Rozmawialiśmy na różne błahe tematy, dzięki temu czas oczekiwania był przyjemniejszy i zdecydowanie krótszy niż sądziłem. Naruto, choć nie należał do młodych geniuszy, był dobrym kompanem rozmów. Z łatwością nawiązywało się z nim kontakt mimo wcześniejszych negatywnych odczuć. Jak widać nawet Uchiha potrafi przyznać się do błędu.
Do tej pory to nasza najdłuższa rozmowa, dodatkowo sprawiła, że poczułem więź z tym chłopakiem. Na swój sposób nie mogłem się doczekać momentu gotowania obiadu, chciałem pokazać mu, jak smakuje moja kuchnia i oczywiście połechtać własne ego. Wiedziałem bowiem, że na pewno będzie chwalił moją kuchnię.
W drodze powrotnej pozwoliłem sobie na dokładne planowanie posiłku, a Naruto nadal coś opowiadał. Źle, że nie zapamiętałem o czym. Mogło to być istotne w badaniu, jednak zupełnie nie mogłem się skupić… Rozmyślanie o jedzeniu pochłonęło mnie zupełnie.
Wszystko poszłoby zgodnie z planem, gdyby nie grad pytań Naruto, który chciał wiedzieć dosłownie wszystko podczas pichcenia. Buzia mu się nie zamykała a ja wzdychałem i wygrażałem mu drewnianą łyżką za każdym razem, kiedy chciał podjadać. Z jakiegoś powodu szczególnie rwał się do surowych składników. Mam nadzieję, że nie udało mu się nic zjeść, inaczej będzie trzeba się uporać z problemami natury żołądkowej.
Ostatecznie w niczym mi nie pomógł, a jedynie wydłużył czas pracy, jednakże byłem zadowolony mogąc poznawać jego zachowanie, zwłaszcza gdy zachowywał się naturalnie.
Przyjemne są przypadki, dzięki którym los się do nas uśmiecha. Stoimy tu razem. Mam rzadką okazję do naturalnego kontaktu. Zastanawiałem się jak rozpocząć rozmowę, szczęśliwie Naruto odwrócił się pierwszy zauważając mnie. Rozpoczął pytaniem: czy planuje dzisiaj robić obiad?
Czytając między wierszami, domyśliłem się, że chciał zostać zaproszony. W duchu wzruszyłem ramionami, a na moich ustach mimowolnie pojawił się delikatny uśmiech. Zerknąłem na produkty powoli przesuwające się po taśmie sklepowej, szybko uświadamiając sobie, że i tak wziąłem więcej składników niż potrzebuję. Chyba dlatego, że mieszkamy razem poczułem się odpowiedzialny za żywienie także jego. Skoro gotuje dla siebie, dlaczego by nie ugotować też dla niego?
Zapytałem więc, czy zechciałby zjeść obiad ze mną? Od razu odpowiedział szerokim uśmiechem, energicznie kiwając głową. Obiecał też swoją pomoc, nie chcąc jedynie czekać. Przestrzegł, że nie jest w tym dobry, jednakże zrobi co w jego mocy.
Rozmawialiśmy na różne błahe tematy, dzięki temu czas oczekiwania był przyjemniejszy i zdecydowanie krótszy niż sądziłem. Naruto, choć nie należał do młodych geniuszy, był dobrym kompanem rozmów. Z łatwością nawiązywało się z nim kontakt mimo wcześniejszych negatywnych odczuć. Jak widać nawet Uchiha potrafi przyznać się do błędu.
Do tej pory to nasza najdłuższa rozmowa, dodatkowo sprawiła, że poczułem więź z tym chłopakiem. Na swój sposób nie mogłem się doczekać momentu gotowania obiadu, chciałem pokazać mu, jak smakuje moja kuchnia i oczywiście połechtać własne ego. Wiedziałem bowiem, że na pewno będzie chwalił moją kuchnię.
W drodze powrotnej pozwoliłem sobie na dokładne planowanie posiłku, a Naruto nadal coś opowiadał. Źle, że nie zapamiętałem o czym. Mogło to być istotne w badaniu, jednak zupełnie nie mogłem się skupić… Rozmyślanie o jedzeniu pochłonęło mnie zupełnie.
Wszystko poszłoby zgodnie z planem, gdyby nie grad pytań Naruto, który chciał wiedzieć dosłownie wszystko podczas pichcenia. Buzia mu się nie zamykała a ja wzdychałem i wygrażałem mu drewnianą łyżką za każdym razem, kiedy chciał podjadać. Z jakiegoś powodu szczególnie rwał się do surowych składników. Mam nadzieję, że nie udało mu się nic zjeść, inaczej będzie trzeba się uporać z problemami natury żołądkowej.
Ostatecznie w niczym mi nie pomógł, a jedynie wydłużył czas pracy, jednakże byłem zadowolony mogąc poznawać jego zachowanie, zwłaszcza gdy zachowywał się naturalnie.
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, ale haha Sasuke chyba to zbankrutujesz na tym gotowaniu dla Naruto, ale miał tutaj dużo okazji do obserwowania...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia