Informacja!

piątek, 6 października 2023

Drodzy czytelnicy, blog nadal jest aktywny! Cały czas tu jestem, piszcie do mnie, komentujcie! Na pewno odpowiem prędzej czy później. Możecie pisać formularzem do kontaktu (prawa kolumna, zaraz pod archiwum), w mailu albo w komentarzu. Będzie mi miło otrzymać waszą wiadomość!

Aoi ~

sobota, 24 listopada 2018

Idealny mężczyzna 7

Udałem się we wskazanym kierunku zadowolony, że zdążę się trochę odświeżyć przed jedzeniem. Zrobiłem, co musiałem, przemyłem twarz i poprawiłem włosy. Nie wyglądałem tak źle jak myślałem. Byłem zwyczajnie trochę zaspany, ale i tak widziałem kilka różnic. Bardziej niż zwykle zarumieniona twarz i błyszczące oczy. Cóż z rumieńcami mi do twarzy. Poklepałem się w policzki i wzruszyłem ramionami. W tym momencie moją uwagę przyciągnęła plamka na mojej szyi. Całkiem spora plamka dodajmy. Przybliżyłem się do lustra chcąc dokładniej się jej przyjrzeć i jęknąłem. Malinka była w takim miejscu, że nie sposób jej nie zauważyć, a co dopiero ukryć. Poprawiając po raz kolejny włosy wyszedłem z łazienki i wróciłem do kuchni. Na stole czekała na mnie pokaźna porcja naleśników i uśmiechnięty Sasuke po drugiej stronie stołu. Jego wzrok od razu skierował się w to samo miejsce, co mój kilka minut temu. Zachichotał widząc moją minę. 

- I z czego się tak cieszysz? - Mruknąłem siadając. 

Sasuke wyciągnął rękę i przejechał palcem po mojej szyi niezwykle z siebie zadowolony. 

- Nie wiedziałem, że tak ładnie wyszła - powiedział zamyślony. - Myślałem, że będzie trzeba poprawić. 

- Czyli zostałem oznaczony? - Chciałem by zabrzmiało groźnie. Cóż. Nie wyszło. 

- Skądże. To tylko znak, że jesteś zajęty - oh, jaka pewność siebie! 

- A jestem? 

- Jeszcze nie wiesz? - Zaśmiał się ponownie. Chwilę mierzyliśmy się wzrokiem. - Żartuję, żartuję. Jedz, bo ci wystygnie - wskazał głową talerz, po czym sam zabrał się za swoją porcję. 

Najpierw upiłem łyk herbaty, później zabrałem się za naleśniki. Tak jak się spodziewałem były pyszne, co oczywiście od razu pochwaliłem dostając w nagrodę piękny uśmiech. Dawno nie jadłem tak przygotowanego śniadania. W akademiku szczególnie po imprezach Kiby nie było mowy o przygotowaniu czegoś do jedzenia, więc przeważnie jadałem na mieście. Bywały i takie dni, że nie byłem w stanie nic przełknąć po nocnej libacji. 

- Dzwonił twój znajomy. 

- Hm? - Uniosłem wzrok z nad talerza. 

- W nocy dzwonił niejaki Kiba z pytaniem czy pojawisz się na jego imprezie - rozwinął. 

Aha, dobra. Czyli odebrał. Żeby tylko Kiba nie nagadał mu jakichś głupot. 

- Powiedziałem, że nie wrócisz na noc. Mam nadzieję, że nie jesteś zły za ten telefon? Dzwonił dość głośno, a nie chciałem cię budzić - powiedział i jakby nagle coś wpadło mu do głowy dodał: 

- Naprawdę uroczo wyglądasz, kiedy śpisz. 

- Facet nie może być uroczy - odpowiedziałem przekornie nie ukrywając faktu, że komplement mi się podobał i machnąłem ręką. - Telefonem się nie przejmuj. To tylko Kiba. 

- Tylko Kiba? - Podłapał z zaciekawieniem. 

- Mój współlokator. 

- Ah, tak. Rozumiem. - A to, co za ton? Może Kiba jednak... 

- Długo mieszkacie razem? 

- Drugi rok. 

- Mogłem zapytać na początku - posmutniał odkładając sztućce. 

Patrzyłem na niego chwilę w szoku. Więc o to mu chodziło! A ja się zastanawiałem, do czego zmierzają te pytania... Skąd mu to przyszło do głowy? No tak, bo kiedy miesza się ze współlokatorem od razu trzeba z nim sypiać. Po chwili parsknąłem śmiechem kompletnie go zaskakując. Widziałem po minie. Gdyby tylko Kiba to usłyszał... Matko, nie dałby mi żyć do końca studiów. Co ja mówię! Do końca moich dni! 

- Mieszkam w akademiku - wykrztusiłem prostując się. - Jestem na drugim roku i od początku mam z nim pokój - ponownie się zaśmiałem. Pokręciłem głową i wpakowałem do ust kolejną porcję naleśników. Były naprawdę pyszne. Spojrzałem na niego i widząc, że ponownie się rozluźnił posłałem mu szeroki uśmiech. Jego wzrok mi o czymś przypomniał. 

- Wiesz, że jeszcze mi nie powiedziałeś? 

- O czym? - Zmrużył oczy autentycznie zdumiony. Wziąłem głęboki oddech. 

- Na ile mnie oceniasz. 

- Wszystko w swoim czasie - wstał i potargał mi włosy. 

- Hej! Ja ci wczoraj powiedziałem, to niesprawiedliwe - oburzyłem się. 

- Spokojnie, dowiesz się wszystkiego. Ale najpierw... 

Pochylił się w moją stronę i kiedy już myślałem, że znowu mnie pocałuje on z cwaniackim uśmieszkiem zabrał mój pusty talerz i włożył go do zlewu. 

- ... Posprzątamy - dokończył. 

Prychnąłem rozczarowany i zabrałem się za zbieranie rzeczy ze stołu. Jednak nie było mi dane spokojnie posprzątać. Kiedy tylko schowałem wszystko do lodówki odwrócił mnie w swoją stronę, popychając tak, że pośladkami oparłem się o jeden z blatów. Zarzucając sobie moje ręce na ramiona pocałował mnie. Miał mokre od zmywania dłonie, poczułem jak kilka kropelek spływa po moim karku na plecy i zadrżałem lekko. W zetknięciu z moją skórą były zimne. Chyba odebrał to, jako przejaw zadowolenia, bo uśmiechnął się lekko przygryzając moją wargę. 

- W skali od jeden do dziesięciu? - Powtórzył moje słowa odsuwając się jedynie na kilka milimetrów. - Hmm... No nie wiem. Muszę się zastanowić... 

- Myślę... Myślę, że miałeś dużo więcej czasu niż ja - z trudem złożyłem sensowne zdanie. 

Zaczął całować moją szczękę, zniżając się na szyję, a ja odchyliłem głowę pozwalając mu na więcej. Pocałował miejsce, w którym znajdowała się tętnica, przesunął językiem w górę wywołując kolejny dreszcz by w końcu pocałować miejsce za uchem i chwycić w zęby jego płatek. 

- Dziesięć - wszeptał wracając do moich ust. 

- Tylko dziesięć? - Mruknąłem odsuwając się i przesuwając dłonią po jego torsie. Przymknął na chwilę oczy od razu pochylając się z zamiarem ponownego połączenia naszych ust. Odwróciłem głowę w bok uchylając się przed nim. 

- Czy ja wiem... - Udał, że się zastanawia, choć dobrze widziałem, że decyzję podjął już dawno. - Czy usatysfakcjonuje cię... Liczba powyżej dziesięciu? 

Wplótł palce w moje włosy masując skórę głowy, tak samo jak ja wczoraj. 

- Utrudniasz mi myślenie - powiedziałem nim zdążyłem się zastanowić. 

- Naprawdę? - Zaśmiał się cicho, masaż zmieniając w drapanie. Teraz to ja przymknąłem oczy wzdychając z zadowoleniem. Nigdy nie przypuszczałem, że zwykłe drapanie może sprawiać aż tak wielką przyjemność. Czyżby to przez Sasuke? Tak, chyba tak... 

- Naruto - wyszeptał zmysłowym głosem. Albo przynajmniej dla mnie taki był. - Jesteś po za tą skalą.

1 komentarz:

  1. Hejka,
    no wspaniale, cudownie... i jak Sasuke nagle posmutniał bo ubzdurał sobie, że Naruto i Kiba  są razem... no i dobrze że jest po za skalą ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń