Informacja!

piątek, 6 października 2023

Drodzy czytelnicy, blog nadal jest aktywny! Cały czas tu jestem, piszcie do mnie, komentujcie! Na pewno odpowiem prędzej czy później. Możecie pisać formularzem do kontaktu (prawa kolumna, zaraz pod archiwum), w mailu albo w komentarzu. Będzie mi miło otrzymać waszą wiadomość!

Aoi ~

sobota, 1 grudnia 2018

Idealny mężczyzna 8

Heeejo!
Dochodzę do siebie po chorobie i nadrabiam zaległości - nie tylko w rozdziałach - które przez to powstały. Mam nadzieję, że do przyszłej soboty skończę bonusowe opowiadanie z okazji setnego posta na blogu. Trzymajcie kciuki. Tymczasem zapraszam na ósmą część "Idealnego". 
~ Aoi

Teraz mój wrodzony narcyzm nie da mi żyć. Jego słowa wywołały stado galopujących motylków w moim brzuchu i ciepło w sercu. To wszystko jest takie nowe. Inne. Do tej pory nie doświadczyłem czyjejś obecności równie intensywnie jak jego. W tej chwili mój świat ograniczał się tylko do Sasuke. Jego słów, dłoni i ust na moim ciele. A zauważmy, że oficjalnie znamy się drugi dzień, pierwszy raz jestem w jego domu, nie wiem jak ma na nazwisko i bądźmy szczerzy, jakie ma intencje względem mnie też nie wiem. Wychodzi na to, że całuje się z zupełnie obcym mężczyzną, którego - powiedzmy - mam na oku od około dwóch miesięcy. Szczęście czy przeznaczenie? Nie mam pojęcia. W tej chwili obchodzą mnie jedynie jego usta. Resztą zajmę się później. 

Nie otwierając oczu skierowałem głowę ku niemu dając do zrozumienia, że chcę by mnie pocałował. Nie musiałem długo czekać na odzew. Niemal od razu poczułem usta zachłannie wpijające się w moje własne. Kiedy odsunęliśmy się od siebie, obaj mieliśmy zarumienione policzki, potargane włosy i pożar szalejący wewnątrz ciał. Staliśmy chwilę wpatrując się w swoje oczy. Sasuke wyciągnął dłoń i pogładził mnie nią po policzku. Odruchowo bardziej się w nią wtuliłem wywołując uśmiech na jego twarzy. Czy będzie czymś dziwnym, jeżeli stwierdzę, że to najpiękniejszy uśmiech, jaki w życiu widziałem? 

Kilka długich sekund później puścił mnie, bez słowa zabierając się za zmywanie. Wziąłem ścierkę z wieszaka i wycierałem naczynia, które mi podawał. Między nami panowała cisza, ale żadnemu z nas nie przeszkadzała, a przynajmniej nikt nie próbował jej przerywać. 

Kiedy skończyliśmy poszedłem do kurtki po telefon, a widząc, że dochodzi godzina czternasta niechętnie uznałem, że należałoby się zbierać. I ominąłem dzisiejsze wykłady. Trudno. Wezmę od kogoś notatki. Na szczęście dzisiaj mam wolne. Nie wiem czy byłbym w stanie iść do pracy. 

- Sasuke - powiedziałem wchodząc do salonu. Zdążył rozłożyć się na kanapie z pilotem w ręku i teraz skakał po kanałach szukając czegoś w miarę ciekawego. 

- Hm? 

- Chyba muszę się zbierać. 

- Tak szybko? - Usiadł spoglądając na mnie z... Z zawiedzeniem? 

- Niestety - odwróciłem się, zmierzając w kierunku swoich rzeczy. Moja torba z uniformem leżała tam, gdzie ją wczoraj zostawiłem. Zacząłem powoli zakładać buty. Jakby starając się odwlec chwilę, w której będę musiał wyjść. Sasuke stał oparty o ścianę kilka kroków ode mnie i przyglądał mi się. Mam nadzieję, że ciepło na moich policzkach wcale nie było rumieńcami. W ciągu ostatnich kilku godzin zarumieniłem się stanowczo za dużo razy jak na mężczyznę, za którego się uważałem. Tak. Stu procentowy mężczyzna. Im bliżej było do mojego wyjścia tym większe wątpliwości zaczynały mnie dręczyć. Wczorajszy wieczór i dzisiejszy poranek... To nie tak, że mamy o tym zapomnieć, prawda? To nie była jednorazowa przygoda, chwilowa znajomość? Nie umiałbym zapomnieć. 

***

Do to tej pory padały jedynie luźne propozycje, tego, co moglibyśmy kiedyś zrobić, ale skąd mam wiedzieć, że to nie było pod wpływem chwili, od tak żeby coś powiedzieć pociągnąć temat? Chociaż nie wydaje mi się, by Sasuke był taką osobą. Chcę myśleć, że taki nie jest. Chcę, żeby taki nie był. W moim sercu zakiełkowała nadzieja, że to będzie coś na dłużej, coś stałego. Ale jak mogę być tego pewny nie wiedząc jak się z nim skontaktować? Zawsze zostaje Kakashi albo kawiarnia. Tak, to jest jakaś myśl, choć wolałbym nie być zmuszony do rozmowy z nim. A i jeszcze mógłbym tu przyjść. Tak, tak na pewno. Już widzę jak tu lecę nawet nie wiedząc czy go zastanę. Yhy. 

W tej chwili ubrałem szalik i narzuciłem na siebie kurtkę. Sasuke stał ciągle w tym samym miejscu. Widząc, że jestem ubrany odepchnął się od ściany i złapał za kołnierz kurtki. Jednym ruchem przyciągnął mnie do siebie i pocałował dość gwałtownie. Inaczej niż do tej pory. Jego inna strona też mi się podobała. 

- Kiedy znowu się zobaczymy? - Wyszeptał odsunąwszy się, a moje serce wykonało salto. 

Chciałbym powiedzieć " jak najszybciej", ale chyba nie jestem w stanie. 

- Jak będzie okazja - uśmiechnąłem się niepewnie. Nic innego nie przyszło mi do głowy. 

- Przyjdę po ciebie do pracy. 

- Dzisiaj mam wolne. 

- Wiem - usta mu drgnęły a ja pokręciłem głową. - Myślałem o jutrzejszym dniu. 

- Dobrze. 

- W takim razie jesteśmy umówieni - uśmiechnął się szeroko puszczając mnie. 

Wziąłem torbę z podłogi, zapiąłem kurtkę i wyszedłem zamykając za sobą drzwi. W myślach krążyły mi jego ostatnie słowa, a na ustach wciąż czułem pocałunek. Nagle usłyszałem jak woła za mną zbiegając po schodach. Mimowolnie na moje usta wpłynął uśmiech, a widząc go w spodniach od dresu i tenisówkach na środku klatki schodowej poszerzył się jeszcze bardziej. Stanął przede mną podając mi kartkę i długopis. Spojrzałem na zdziwiony nie do końca rozumiejąc. 

- Nie mogłem znaleźć telefonu - powiedział przepraszającym tonem. - Dasz mi swój numer? Wciąż nie wiem jak się z tobą skontaktować, po za kawiarnią. 

Bez słowa przyłożyłem kartkę do ściany zapisując na niej swoje imię i nazwisko oraz numer telefonu. Kiedy mu ją oddałem, powtórzył szeptem nazwisko i spojrzał na mnie jakby zmieszany. 

- Uchiha. Uchiha Sasuke - mruknął cicho. - Kompletnie wyleciało mi z głowy. 

Zaśmiałem się słysząc to, a moje wątpliwości częściowo się rozwiązały. Chyba jednak mam dużo szczęścia w życiu. Sasuke pochylił się i pocałował mnie w policzek, po czym pożegnawszy się krótko zaczął wspinać ponownie na piętro. Przez całą drogę powrotną nie mogłem pozbyć się uśmiechu z ust. To był dopiero mały kroczek naprzód, jednak ten kroczek wystarczył abym chodził z głową w chmurach a małe ziarenko nadziei zakorzeniło się w sercu na dobre. 

Kiedy byłem przed akademikiem usłyszałem charakterystyczny dźwięk i czując jak policzki zaczynają mnie boleć od ciągłego uśmiechania się wyciągnąłem telefon od razu odczytując wiadomość. 

"Nie martw się, na pewno tego nie zmarnuję. S."

1 komentarz:

  1. Hejka,
    fantastycznie, och cudownie Sasuke taki zawiedziony, że Naruto już wychodzi, chociaż czemu sam Sasuke nie podał swojego numeru telefonu, chociaż od razu zadzwonił...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń