Informacja!

piątek, 6 października 2023

Drodzy czytelnicy, blog nadal jest aktywny! Cały czas tu jestem, piszcie do mnie, komentujcie! Na pewno odpowiem prędzej czy później. Możecie pisać formularzem do kontaktu (prawa kolumna, zaraz pod archiwum), w mailu albo w komentarzu. Będzie mi miło otrzymać waszą wiadomość!

Aoi ~

poniedziałek, 23 maja 2016

Lazurowy ocean 9: tego nikt się nie spodziewał

Kolejny rozdział "Lazurowego Oceanu" przed wami. Tą oto częścią, kończymy opowiadanie! Mam nadzieję, że wzbudziło w was miłe emocje.
Zapraszam na ostatni rozdział.
~ Aoi ~

    Sasuke właśnie pakował ostatnie pudełko, które zaraz zostanie zniesione do jego samochodu. Większość rzeczy Naruto została już przeniesiona do ich mieszkania dość dawno, jednak dopiero teraz Blondyn stwierdził, że przecież mogą sprzedać jego mieszkanie skoro przeniósł się do Ciemnowłosego. W końcu nie ma sensu trzymać zamkniętego mieszkania, tylko po to, by niepotrzebnie zbierało kurz.

            Jego uwagę przykuło zdjęcie oprawione w ładną, brązową ramkę, postawione tuż koło łóżka. Wcześniej chyba go nie zauważył. Sięgnął po nie i fascynacją oglądał zdjęcie, przedstawiające jego chłopaka i bardzo podobną do niego blondynkę. Włosy pod względem koloru mieli takie same, tylko dziewczyna o wiele dłuższe i lekko falowane, oczy też całkiem podobne, jednak te należące do Naruto miały czystszy, bardziej intensywny odcień. Blizny na policzkach także mieli takie same, chyba. Nie jednak nie… Naruto ma wyraźniejsze.
Patrząc na to zdjęcie przypomniał sobie jak kiedyś podsłuchał rozmowę Naruto i Jirayi, w której Blondyn wspomniał coś siostrze. Może to ona? Na pewno.
- Co tam trzymasz?- Jasnowłosy zajrzał mu przez ramie, oplatając go ramionami w pasie.
- Zdjęcie - uśmiechnął się lekko odwracając głowę do niego.- Kto to?
- Ah, to zdjęcie.- puścił go i chwycił ramkę w dłoń.- To… to nikt ważny - mruknął bez przekonania przyglądając się fotografii dłuższą chwilę.
- Nie kłam.
- Nie kłamie!- zaprzeczył zbyt szybko.
- Naruto…- położył mu dłoń na ramieniu.- Znam cię. Wiem, kiedy kłamiesz - wbił w niego przenikliwe spojrzenie.
- Sasuke, to naprawdę nikt… ważny - głos mu się lekko załamał przy ostatnim słowie.
Brunet westchnął przeciągle patrząc, jak Naruto zagryza dolną wargę. Robił, tak, kiedy nie był czegoś pewny albo nie wiedział czy powinien coś powiedzieć. Po trzech miesiącach bycia razem, Sasuke zdążył poznać go dostatecznie dobrze, aby po jednym spojrzeniu na Naruto, wiedział, jaki ma humor, jak się czuje i o czym może myśleć.
- To twoja siostra?- zapytał cicho uśmiechając się łagodnie.
- Skąd…?- rzucił mu zdziwione spojrzenie.
- Em… słyszałem, jak kiedyś rozmawiałeś z Jirayą.- wzruszył ramionami.
- A, wtedy. No tak - podrapał się po karku, ukrywając zakłopotanie. - Tak, starsza siostra - zaczął siadając na brzegu łóżka, Sasuke zaraz usadowił się plecami do ściany i przyciągnął go do siebie tak, aby siedział między jego udami. Naruto od razu mocniej wtulił się w jego pierś, głowę opierając na ramieniu.- Nazywa się Naruko. Jest starsza o cztery lata, ale i tak zawsze mieliśmy dobry kontakt ze sobą i dużo czasu razem spędzaliśmy. Kiedy skończyła trzynaście lat obwieściła rodzicom, że chce zostać gwiazdą rocka.- zaśmiał się cicho.- Ze dwa lata później jak już nauczyła się porządnie grać na gitarze, dołączyła do takiego jednego zespołu, a mając szesnaście lat, już była w czołówce najlepszych nastoletnich gitarzystów. Wujek Jiraya mówił, że to zły pomysł, że to się źle skończy… ale kto tam go słuchał, wiedząc, że nigdy nie pochwalał takiej kariery…- powiedział cicho.- Kiedy już ich zespół miał podpisać kontrakt na wydanie płyty, wytwórnia nagle zmieniła zdanie, a zespół rozpadł się nie wiadomo dlaczego. Naruko poszła na studia, jednak odeszła po roku twierdząc, że bez gry to już nie życie - spojrzał na niego.- Zaczęły się imprezy, szalone wyjazdy i tego typu rzeczy. Według Jirayi była ujmą dla naszej rodziny - prychnął.- Na szczęście rodzice tak nie myśleli. W jednej z kłótni, wyrwało się wujkowi, że gdyby nie zapłacił wytwórni ich córka stałaby się kolejną pseudo idolką młodzieży, uzależnioną od wszelkiego rodzaju używek. Rodzice nie odzywali się do niego chyba z pół roku, aż dzięki jego znajomościom zaproponowano Naruko przyjęcie na uczelnie z możliwością studiowania podwójnej specjalizacji. W jej wypadku wybrała muzykę i psychologię. Jiraya, zabronił jej jakiegokolwiek kontaktu ze mną szczególnie, kiedy zająłem się rysowaniem na poważnie - westchnął.- Ot cała historia.
      Sasuke nic nie powiedział tylko mocniej go objął i wtulił twarz w zagłębienie między szyją, a ramieniem. Czuł, że w tej chwili tylko tak może udzielić mu wsparcia i pokazać, że jest przy nim.
           Naruto przymknął oczy przegarniając kruczoczarne włosy. Uwielbiał je, były miękkie i takie gładkie. Zawsze idealnie ułożone, no chyba, że Jasnowłosy sam je rozczochrał. Uśmiechnął się czując usta Bruneta na swojej szyi. Odwrócił twarz w jego stronę pozwalając się pocałować. Kiedy Sasuke zaczął gładzić jego umięśniony brzuch Naruto odsunął się lekko, odrywając od niego.
- Musimy znieść jeszcze kilka pudeł - szepnął w jego wargi.
- Mogą poczekać - przesunął językiem po swoich ustach, czubkiem języka zahaczając o jego.
- Prowokator!- zaśmiał się cicho, wpijając w jego usta.- Chodźmy - uderzył otwartymi dłońmi w jego uda, szybko wyplątując się z uścisku silnych ramion. Złapał w łapki pierwsze lepsze pudełko i ze śmiechem pognał do samochodu. Ciemnowłosy pokręcił głową chowając zdjęcie i kilka książek do ostatniego pudła w między czasie pisząc do Itachiego, żeby podrzucił mu motor pod apartamentowiec Naruto. Szybko zamknął drzwi na klucz, zszedł na dół, zapakował pudła i wygrzebał z kieszeni spodni kluczyki od samochodu.
- Kochanie, jedź już do domu - powiedział wciskając mu je do ręki.
- Nie jedziesz ze mną? Przecież stąd jest daleko!- zawołał zdziwiony.
- Musze załatwić kilka spraw na mieście - otworzył przed nim drzwi od strony kierowcy.
- Ale Sasuke…
- Będę za godzinkę - pocałował go przelotnie nim zamknął drzwi i odsunął się na chodnik.
Patrzył jak Naruto wciąż lekko zszokowany wkłada kluczyki do stacyjki i posławszy mu buziaka przez szybę odjeżdża w kierunku domu. Oby tylko nie szalał za bardzo, w bagażniku ma pudła ze swoimi rzeczami. Swoją droga wieczorem będą mieli trochę roboty z ich rozpakowywaniem, ale wizja Naruto krzątającego się w bokserkach i krótkiej koszulce po ich domu wynagradzała prace. Uśmiechnął się zwracając uwagę kilku przechodniów.
      
           Niecierpliwie czekał przed budynkiem, co rusz zerkając na zegarek. Jak zwykle, Itachi MUSI przyjechać trochę później niż było zaplanowane, doprawdy, jak to możliwe, że żaden z ważnych klientów wydawnictwa, jeszcze nie zrezygnował ze współpracy z takim człowiekiem jak jego brat? Tego rozgryźć nie mógł. Po raz kolejny rozejrzał się dookoła sprawdzając czy aby nie widać gdzieś szanownego Brata.
Ni z tego ni z owego usłyszał głośny warkot ciężkiej maszyny, na którą tak czekał. Chwilę później podjechał do niego Itachi, a zaraz za nim jego przyjaciel Deidara na swoim motorze.
        Deidara był niewysokim blondynem z włosami związanymi w wysoką kitkę niemalże na czubku głowy. Zawsze wesoły i roześmiany, lubił żartować i przypuszczalnie to od niego Tachi nauczył się robić złośliwe żarciki swojemu młodszemu braciszkowi. Zawsze sobie dokuczali w taki sposób, ale kiedy starszy poznał Deidare na studiach, jego psikusy zyskały pewien rodzaj upierdliwego wyrafinowania oraz większą pomysłowość.
- Dłużej się nie dało?- warknął jak tylko brunet zdjął kask z głowy.
- Sorki Sasu, byłem głodny!- zawołał Deidara.- A ktoś musi zabrać Itachiego do firmy.
- Ty zawsze jesteś głodny!- odkrzyknął Ciemnowłosy uśmiechając się lekko.
- Kluczyków nawet nie wyciągam.- powiedział Itachi.
- Dobra, dobra - mruknął.- Podejdźcie na chwile.
- No?
- Co jest?- uśmiechnęli się w identyczny sposób.
- Klony - zacmokał na nich, a oni spojrzeli po sobie zadowoleni.- Ale nie o tym chciałem. Mam do was dużą prośbę.
- Niech zgadnę: chcesz żebyśmy ci coś załatwili.- spojrzeli porozumiewawczo po sobie.
- Nie z takich rzeczy - syknął złowrogo.- Chcę żebyście em, przygotowali kolacje u mnie w domu.
- Kolacje?
- Yhym - odparł zakłopotany.- Dla mnie i Naruto. Wiecie, wracamy z firmy o tej samej godzinie, a jak się zwolnię wcześniej zacznie coś podejrzewać…- zaczął się tłumaczyć.
- Spokojnie młody!- zawołał Itachi klepiąc go po ramieniu.- Powiedz nam, z jakiej to okazji…- rzucił Deidarze, nie znoszące sprzeciwu spojrzenie.-… a my wszystko przygotujemy.- uśmiechnął się szeroko.
- Widzicie - odetchnął głęboko.- Chciałbym…

***

Wracali późnym wieczorem, dzisiaj wyjątkowo musieli zostać dłużej, jak na złość. Itachi obiecał, że wyrobią się przed ich powrotem. Kluczami nie musiał się martwić, gdyż jego cudowne drzwi zatrzaskiwały się same, jeżeli ktoś dostatecznie mocno nimi trzasnął, co Itaś opanował do perfekcji.
Sasuke pozwolił sobie wejść jako pierwszy, zatrzymując się i otwierając drzwi, przed Naruto. Dopiero przy drzwiach od domu, wpuścił go pierwszego, uznając, że skoro do tej pory nie trafili, na nieprzewidziane niespodzianki, tym bardziej nie trafią na nie w domu, zwłaszcza po tym, co powiedział dzisiaj chłopakom. Miał nadzieję, że wszystko przygotowali tak jak prosił.
- Co tak ładnie pachnie?- zapytał Naruto tuż po wejściu, od razu kierując się do kuchni.
- Najpierw umyj się i przebierz - Sasuke złożył pocałunek na jego karku.- Potem zejdź do mnie, na kolacje  – wyszeptał tuż przy uchu.
- Nie mogę się już doczekać!- zawołał biegnąc do łazienki. Zdziwił się, że nie pytał, nie kłócił się, nie marudził, jak to często robił, kiedy coś kazano mu zrobić.
               Sam przygotował swoje ubranie już wcześniej. Podczas gdy jego ukochany szykował się w łazience, on szybko przebrał się i nalał wina do kieliszków. Z kuchni przyniósł wciąż ciepły ryż, kurczaka, specjalny sos i ładnie rozłożył wszystko na stole.
Rzucił okiem na przygotowany stół. Wszystko prezentowało się nienagannie.
Na średniej wielkości stolik, został nałożony kremowy obrus, a na nim rozłożono jeszcze po jednej ciemno-beżowej serwetce. Na nich ustawiono talerze, obok kieliszki do połowy zapełnione czerwonym winem, oraz- chyba nieodłączny symbol romantycznej kolacji- świeczka w ładnie udekorowanym świeczniku, przygotowanym właśnie na takie okazje.
          Wsunął dłoń do kieszeni spodni sprawdzając czy aby na pewno nie zostawił pudełeczka w samochodzie, albo służbowej marynarce. Wyciągnął eleganckie, czarne pudełeczko i otworzył je, z lekkim uśmiechem przyglądając się ozdobie spoczywającej na aksamicie.
Na czarnym materiale mieniła się srebrna, szeroka męska obrączka. Nie mniej jednak jej szerokość nie sprawiała, że wyglądała masywnie, wręcz przeciwnie, sprawiała wrażenie bardzo lekkiej.
Zewnętrzną stronę zdobiły misterne wzory łączące się z herbem rodowym Uchiha, wachlarzem i ognistą kulą nad nim, z jednej strony, a z drugiej z herbem rodowym Uzumakich, zakręconą spiralą, przypominającą wir. Całość prezentowała się pięknie. Co prawda czekał dwa tygodnie aż jubiler wykona zamówienie, jednak warto było.
Chowając pudełeczko, przypomniał sobie rozmowę z Itachim i jego przyjacielem.


- Widzicie - odetchnął głęboko.- Chciałbym… chciałbym się dzisiaj oświadczyć Naruto. A do tego potrzebuje odpowiedniej atmosfery.
- Oświadczyć? Huhu Sasuke, gratuluje! Daj no się wyściskać !- wykrzyknął Itachi mocno go obejmując.
- Właśnie! Gratulacje!- dołączył się Deidara.
- Pogratulujecie mi, jeśli się zgodzi.- powiedział niepewnie.
- Jeśli?- spojrzeli po sobie i wybuchnęli śmiechem.- On tylko na to czeka!- dodał Itachi.
- Mam nadzieję.- mruknął poprawiając marynarkę.
- Masz już pierścionek?- Dei poruszył brwiami w górę i w dół.
- Po części, właśnie będę jechał odebrać.- uśmiechnął się lekko.- I nie pierścionek, a obrączkę. Chciałbym, żeby go nosił, a nie tylko patrzył.- zaśmiał się.
- Nosiłby nawet wiadro na głowie, gdyby dostał je od ciebie.- zachichotał Itachi.
- Aż tak w niego zaparzony?- wyszczerzył się Dei.
- I to jeszcze jak!- zaśmiał się.
- Może ja już pójdę…- mruknął powoli się wycofując.
- Powodzenia Sasu!- zawołali obaj jednocześnie.- Będzie z was śliczna para młoda!

    Z zamyślenia wyrwał go trzask zamykanych drzwi od łazienki. Chwilę później w progu stanął przebrany i wykąpany Naruto z zaróżowionymi od prysznica policzkami. Oczy mu błyszczały, a usta układały się w lekki uśmiech.
- Z jakiej to okazji?
- Bez okazji - mruknął cicho lustrując go wzrokiem.
Usiedli za stołem od razu zabierając się za posiłek.
- Ależ byłem głodny!- wcinał ze smakiem.
- Ja też - przytaknął mu popijając spory kęs winem.
Lubił smak czerwonego wina. Szczególnie podczas posiłku. Przyjrzał się zza kieliszka jedzącemu Blondynowi. Och, nie mógł się doczekać, kiedy wreszcie podaruje mu pierścionek!
           Kolacja przebiegała zgodnie z planem. Jedli spokojnie, rozmawiając i od czasu do czasu popijając. Może z dwa razy dolewał im wina.
            Czas leciał, coraz bardziej, przybliżając się do finału dzisiejszego wieczoru. Im było bliżej tym większe zniecierpliwienie Sasuke odczuwał. Niby nie chciał się spieszyć, wszystko przeprowadzić spokojnie i tak jak sobie zaplanował, ale widząc roześmianą twarz swojego chłopaka z każdą minutą utwierdzał się w przekonaniu, że dłużej już nie da rady tego przeciągać. W końcu, kiedy zjedli i posprzątali ze stołu Sasuke stwierdził, że teraz „zacznie” swoje mini przedstawienie.
       Podszedł do stojącego przy oknie Blondyna i kładąc mu ręce na biodrach odwrócił go przodem do siebie. Naruto z uśmiechem objął jego szyję i bez słowa go pocałował. Sasuke z radością odpowiedział na pieszczotę masując jego biodra i plecy. Poczuł jak jego dłonie wślizgują się pod białą koszulę muskając nagie plecy, brzuch i klatkę piersiową. Mrukną zadowolony kładąc dłoń na smukłym karku.
- Poczekaj - przerwał czując, że Naruto próbuje nakierować go na schody prowadzące do góry.
- Na co?- szepnął całując jego szyję.
- Już, już - delikatnie go od siebie odsunął, sięgnął do kieszeni i wyplątawszy się z jego uścisku, uklęknął na jedno kolano. Patrzył w błękitne oczy z miłością i czułością, spojrzeniem chcąc mu przekazać wszystko, co czuł w tej chwili. Błękitne ślepka rozszerzyły się w niemym zdumieniu.
- Naruto - odchrząknął.- Wyjdziesz za mnie?- zapytał otwierając wieczko czarnego pudełeczka.- Zostaniesz moim mężem?- dodał nabrzmiałym od emocji głosem.
Naraz zobaczył zbierające się w oczach Jasnowłosego łzy - i gdyby nie szeroki uśmiech- pomyślałby, że się nie zgodzi. Pod Naruto ugięły się kolana i z cichym westchnieniem opadł tuz przed Sasuke nie przerywając kontaktu wzrokowego.
- Tak - szepnął.- Tak, tak, tak, tak!- zawołał rzucając mu się na szyję, przez co przewrócili się na panele. Naruto wtulił twarz w jego szyję, natomiast Sasuke roześmiał się głaszcząc złote włosy. Wolną ręką wyciągnął z pudełeczka pierścień, po czym delikatnie ujmując dłoń Uzumakiego nałożył mu na palec obrączkę. Uradowany Blondyn natychmiast uniósł palce do oczu badając wzrokiem i palcami nową ozdobę.
- Jest piękny - szepnął z zachwytem.- Herb Uchiha i Uzumaki…piękny.- powtórzył.- Dziękuje Sasuke!- znów się do niego przytulił.
- Teraz jesteśmy prawie jak małżeństwo.- zaśmiał się wesoło Brunet.
- Tak!- zawołał, a po chwili dodał z szerokim uśmiechem- To, co? Jutro jedziemy wybierać suknie?
- Suknie?
- A jak wyobrażasz sobie ślub bez sukni?- udał oburzenie.
- Jeśli mój narzeczony chce sukni, będzie i suknia.- odparł rozbawiony całując go w policzek.
Naruto parsknął śmiechem układając się wygodniej.
- Żartuje. Suknie zostawmy kobietom.- powiedział chichocząc. - Co teraz robimy?- zapytał
- Może przeniesiemy się do sypialni?- wymruczał mu wprost do ucha wywołując dreszcz wzdłuż kręgosłupa. – Podłoga może być niewygodna…

        Naruto bez słowa wstał, podał mu rękę i pociągną do sypialni, zatrzymując się po drodze na kilka całusów. 

3 komentarze:

  1. Witaj!
    Jako iż przeczytałam całość, w końcu mogę się trochę rozpisać. :)
    Opowiadanie całkiem trafiło w moje upodobania, jednak uważam, że jest zdecydowanie za krótkie. Fabuła przez to przeskakuje zbyt szybko do punktów kulminacyjnych, przez co traci nieco płynność.
    Naruto wyszedł ci - w moich oczach - naprawdę dobrze. Bardzo fajnie ukazałaś jego charakter oraz upodobania. Jednak Sasuke... Nie lubię go w wydaniu zbyt przystępnym. Zdecydowanie bardziej przyzwyczaiłam się do młodego Uchihy-drania. Ale koncepcja bohaterów to zawsze wola autora, toteż dyskutować tutaj nie będę. :)
    Całkowicie opowiadanie oceniłabym jako mocne 7/10. ^^
    Teraz zabieram się za "Pomarańczowy Płomyczek". :D
    Pozdrawiam~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam!
      Cieszę się, widząc tak długi komentarz! Zawsze miło usłyszeć kilka słów na temat swojego dzieła, ale jeśli ktoś rozpisze się bardziej, mam wrażenie, że dzieli się ze mną kawałeczkiem swoich myśli.
      Co do przeskakiwania, czasem nie mogę doczekać się aż napisze o czymś, albo wplotę jakieś wydarzenie w fabułę, a potem wychodzą takie rzeczy... Niemniej jednak jestem niezmiernie dumna z tego opowiadania, w końcu jest pierwszym jakie udało mi się doprowadzić do końca na tym blogu!
      Dziękuję bardzo i życzę miłej lektury kolejnych tekstów!
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  2. Hej,
    no, no Joraya zapłacił aby wygwórnia się wycofała, no i już wiemy Naruto nie może mieć kontaktu z siostrą, i cudownie Sasuke się oświadczył...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń