Hej ho,
Po długiej przerwie czas wrócić do " Lazurowego Oceanu", choć zapewne " Płomyczek" byłby bardziej upragnionym rozdziałem.
Aoi ~
Obudził się czując na piersi ciężar,
odrobinę utrudniający mu oddychanie. Chciał go strącić dłonią, ale natrafił na
coś miękkiego i puszystego. Powoli otworzył oczy i zobaczył jasny sufit. Uniósł lekko głowę
i dostrzegł burze jasnych włosów tuż pod swoją brodą, unoszącą się w rytm jego
oddechów. Opadł na poduszki z lekkim uśmiechem na ustach, głaszcząc Uzumakiego
po głowie. Z każdą chwilą wracało do niego coraz więcej wspomnień wczorajszej
nocy, poszerzając uśmiech na jego ustach.
Od momentu, kiedy Naruto zapytał go, czy mu się podoba, a on go
pocałował, wszystko potoczyło się niesamowicie szybko. Na jednym pocałunku się nie skończyło. Blondyn po otrząśnięciu z
chwilowego szoku, zaczął bardzo żarliwie oddawać pocałunki, prowokując Bruneta
jeszcze bardziej. Gdy w końcu się od siebie oderwali, Sasuke wysłał go do
samochodu, a sam wrócił do Kakshiego poinformować, że wracają i czy chce zabrać
się z nimi, ponieważ tak nakazywał honor, jak i zasady.
Tak jak się tego spodziewał,
wyjątkowo domyślny przyjaciel postanowił zostać w lokaju, szczególnie, że
zauważył Iruke - swój obiekt westchnień. Załatwiwszy tą jakże ważną sprawę,
czym prędzej wrócił do samochodu z zamiarem odwiezienia Uzumakiego, ale dziwnym
trafem wyszło tak, że wszedł z nim do mieszkania, które jak się spodziewał po
synu Minato, było pokaźne i ładnie urządzone. Zapewne przez wynajętych
projektantów wnętrz. Tak eleganckiego apartamentu, nie mógł kupić od razu urządzonego.
Usadowił się w kuchni za stołem, a Jasnowłosy przytargał z salonowego barku
dużą butelkę whisky i dwie szklaneczki.
Wypili po jednej kolejce, po czym
Brunet schował przed nim alkohol. Nie chciał, żeby mu chłopak padł, ani żeby
jutro już w ogóle nie wiedział, co się działo. I tak sporo już wypił. Potem
wracając do kuchni wpadł na stojącego w przejściu Naruto, przytrzymał go, aby
nie upadł, a będąc tak blisko nie mógł się powstrzymać, przed pocałowaniem
koralowych ustpo raz kolejny. Całując się, obijali się o wszystko, co stało im
na drodze, ale jakoś dotarli do sypialni Jasnowłosego. Kiedy obaj byli już
tylko w bokserkach Brunet przerwał wszystko kładąc się obok niego i
przygarniając do siebie. Wiedział, że po pijaku ludzie robią różne rzeczy
niekoniecznie zgodne z racjonalizmem i sumieniem. Nie chciał, żeby Naruto
żałował nocy spędzonej z nim. Jeżeli do czegoś dojdzie, to tylko na trzeźwo.
Przynajmniej za pierwszym razem. Ech… Ciężko być tym rozsądnym… Przerwanie
pieszczot, kosztowało go sporo wysiłku, szczególnie, że również był zamroczony
alkoholem, sam też sporo wypił. Zależało mu na dobrym samopoczuciu
Niebieskookiego.
Delikatnie wysunął się spod niego,
uważając, aby go przypadkiem nie obudzić. Chciał przygotować dla niego
niespodziankę. Przykrył go kołdrą, ucałował w czubek głowy i najciszej jak
umiał zebrał swoje rzeczy kierując się do łazienki. W progu, jeszcze się
zatrzymał i odwrócił. Dla niego, Naruto był idealny… Uśmiechnął się czule idąc
pod prysznic. W szafce koło umywalki znalazł czyste ręczniki, a pozostałe rzeczy
stały na półkach, więc pozwolił sobie z nich skorzystać.
Szybko się umył, ubrał i
doprowadził do normalnego stanu. Następnie zajrzał do lodówki celem
sprawdzenia, co musi dokupić, aby przyrządzić na śniadanie to, co zaplanował.
Zakupy zajęły mu nie więcej niż
dwadzieścia minut. Znał okolicę, często tędy przejeżdżał, a do sklepu miał
blisko, wszystko znalazł bez problemu. Nawet nie musiał uruchamiać samochodu
Naruto, jak zakładał na początku. Zajrzał do pokoju sprawdzając czy chłopak przypadkiem
się nie obudził, niwecząc misterny plan śniadaniowej niespodzianki.
Rozłożył wszystko na blacie w kuchni,
nakrył do stołu i zabrał się do pracy. Jako, że mieszkał przez dłuższy czas
tylko z bratem, a jak wiadomo Itachi nie miał za bardzo czasu na gotowanie, Sasuke
już w gimnazjum nauczył się porządnie gotować. Lubił zjeść dobrze przyrządzoną
potrawę. Niby zawsze mieli kucharkę, gosposie i pokojówkę, jednak mimo wszystko
czasami wolał sam ugotować coś dla rodziny. Kiedy zamieszkał sam, ta
umiejętność okazała się bardzo przydatna, a teraz zamierza pochwalić się
talentem kucharskim przed Blondynem.
Uśmiech nie schodził mu z ust, podczas
wysmażania kolejnych naleśników. Postanowił zrobić naleśniki z serem, oblane
syropem czekoladowym, a do tego kakao wielbione przez Naruto, jak zapamiętał z
jednej z rozmów.
Co chwile zaglądał do jego pokoju,
sprawdzając czy się nie obudził. Cały dom pachniał smakowitym śniadaniem. Naleśniki gotowe. Czas na ser. Podwinął
rękawy wyżej niż miał poprzednio i wyjął z lodówki przygotowany wcześniej ser z
masłem, cukrem, rodzynkami i kilkoma jeszcze składnikami. Szybko nałożył go na
naleśniki i włożył na kilka minut do piekarnika.
Gotowe danie wyciągnął stawiając
na stole, kakao zostawiając na małym ogniu, żeby było gorące, kiedy wyciągnie z
sypialni domownika.
- Szlag! Wiedziałem, że tak to się
skończy! - usłyszał podniesiony głos dobiegający z sypialni. - Spałem z nim, a
on teraz sobie zniknął. Czego ty się spodziewałeś Uzumaki?! - kontynuował swój
monolog zasłaniając oczy ramieniem, nieświadom obecności Bruneta, który właśnie
w tej chwili stanął w drzwiach, opierając się o framugę.
- Przecież on jest idealny,
osiągnął w coś w życiu, a ty? - głos mu zadrżał, a spod ramienia wypłynęła
pojedyncza łza. Zauważając ją, Brunet postanowił nie męczyć dłużej, ani siebie,
ani jego. Cieszył się, że Naruto jednak pamiętał, wczorajszą noc, choć
najwyraźniej będzie trzeba naprostować kilka rzeczy…
- Wstałeś już słoneczko moje? -
powiedział z czułością wpatrując się w niego.
Naruto aż usiadł z wrażenia,
szeroko otwierając oczy i przyglądając się, jak Sasuke powolnym krokiem
podchodzi i siada na łóżku na przeciw niego.
- Ale… Ja myślałem, że wyszedłeś -
jęknął płaczliwie.
- Nie zrobiłbym czegoś takiego -
zaśmiał się cicho i kładąc dłoń na jego karku przyciągnął do długiego
pocałunku.
- A tak nawiasem mówiąc, wczoraj
do niczego nie doszło - puścił mu oczko wskazując bokserki, które miał na
sobie, po czym wstał z łóżka uśmiechając się na widok jego głupiej miny.
- Ubierz się i chodź na śniadanie.
Szybko wyciągnął sztućce, o
których zapomniał i rozlał kakao do kubków.
- Mmmm… Pięknie pachnie -
powiedział Naruto wchodząc do kuchni. Miał na sobie czarne spodnie i luźną
pomarańczową koszulkę praz standardowo rozczochrane włosy. Usiadł za stołem od
razu zabierając się za pałaszowanie dania.
- Fo jeft pyfne! - wykrzyknął z
pełną buzią.
- Dzięki - zaśmiał się.- Umie się,
co nieco.
- A tak w ogóle - popił kakaem i
wycelował w niego widelcem. - Dawno wstałeś? - uśmiechnął się uroczo.
- Z godzinę temu.
- Yhym. Mogłeś mnie obudzić.
Pomógłbym ci.
- Miała być niespodzianka. Smakuje
ci?
- Mówiłem już, że przepyszne! -
zawołał raz jeszcze, na co Sasuke zaśmiał się wesoło. Dokończyli posiłek,
rozmawiając właściwie o niczym. Temat zeszłej nocy odsuwali na ostatnie miejsce,
żaden z nich nie wiedział, jak zacząć rozmowę. Brunet obawiał się, że pomimo
pytania - zadanego wczoraj po pijaku - Naruto będzie chciał zapomnieć o tym, co
się wydarzyło, natomiast on odwrotnie. Chciał kontynuować wczorajszą noc już
zawsze. Spojrzał przez ramię na zadowolonego Jasnowłosego zajadającego się kolejną
porcją naleśników. Uśmiechnął się czule myśląc, że gdyby mieszkali razem tak
mogłyby wyglądać wszystkie poranki i śniadania i obiady… I wszystko. Potrząsną
głową.
Nastawił
wodę na herbatę uznając, że po tak słodkim posiłku powinni napić się czegoś
innego, bardziej stonowanego, co pozwoliłoby ich żołądkom dożyć obiadu. W końcu
na niektórych nadmiar słodyczy źle wpływa. Odwrócił się by spojrzeć, na Naruto
i poczuł jak w jednej chwili spokój, który odczuwał do tej pory znika
zastąpiony niepewnością. Blondyn siedział przy stole ze spuszczoną głową.
Wpatrywał się w swoje dłonie leżące tuż przed nim na stole. Przebierał palcami,
splatał je i rozplatał, kładł płasko to znów unosił i bawił się swoimi palcami.
Kiedy Sasuke zalał torebki wrzątkiem i postawił przed nimi kubku z parującym
napojem, usiadł naprzeciwko Blondyna. Czekał aż ten coś powie.
- Sasuke, możemy porozmawiać?
Brunet westchnął.
- Cały czas rozmawiamy.
- W takim razie, czy możemy
porozmawiać o tym, co wydarzyło się wczoraj?
Sasuke wiedział, do czego zmierza
Jasnowłosy. Obawiał się najgorszego, jednak wciąż pozostawała w nim nadzieja,
że się myli.
- Dobrze. O czym konkretnie?
- No wiesz… - zmieszał się.
- Nie wiem - nie zamierzał ułatwiać.
- Chodzi o pocałunek, o to, co
mówiłem, a także o to, co działo się później. – Wyrzucił z siebie na bezdechu.
- Słucham.
- Ja… Ja chyba za dużo wypiłem… I i
powiedziałem parę rzeczy, które nie powinny zostać powiedziane… - zaczął.
- Oh, tylko nie mów mi teraz, że to
nie jest zgodne z prawdą! – przerwał mu.
- Nie! – zaprotestował szybko. –
Nie, to miałem na myśli. Chodzi mi o to, że… - przygryzł dolną wargę. – Chce
cię przeprosić, no!
- Przeprosić? – Brunet uniósł brwi.
– Niby, za co ty chcesz mnie przepraszać?
- Za całą sytuacją – rzekł
dobitnie. – To miało być zwykłe wyjście, a ja… No cóż. Zmieniłem to w jakąś noc
wyznań. Nie o to mi chodziło.
Zamilkł na chwilę podnosząc wzrok
na nic nierozumiejącego Sasuke.
- Posłuchaj. Nie zaprzeczam, temu,
że mi się podobasz. Podobasz mi się. I to bardzo...
- Obiło mi się o uczy – przerwał z
rozbawieniem.
- … Ale nie chcę by to było coś na
chwilę. Nie chcę by to skończyło się jedną nocą w łóżku, może dwiema i koniec,
po wszystkim… Nie.
- Naruto…
- Poczekaj, daj mi skończyć… -
odczekał aż Brunet dał mu znak, że może kontynuować.
- Sasuke, powiem tak: zależy mi na
tobie. Wiem, że może to dziwnie zabrzmieć po czterech dniach znajomości… Ale
tak właśnie jest. Chciałbym… Chciałbym się z tobą spotykać, ale… Ale na razie
to za szybko.
- Poczekaj, czegoś tu nie rozumiem.
- Hm?
- Podobam ci się i uważasz, że
jestem pociągający, tak?
- Tak – odparł zgodnie z prawdą.
- Nie chcesz żeby to poszło w
zapomnienie tak?
- Tak.
- Więc w czym problem?- zapytał
opierając łokcie na stole. – Nikt nie powiedział, że myślę o tym, jak o
przygodnej znajomości, nikt nie powiedział, że nie chciałbym czegoś więcej.
- A chciałbyś?
Sasuke chwilę milczał nim
odpowiedział. Wstał, podszedł do Naruto i pochylił się nad nim.
- Oczywiście, że tak! – położył
swoją dłoń na jego. – Jestem jak najbardziej poważny Naruto. Nie oszukiwałbym
cię w tej kwestii.
*
Chłopak odwrócił wzrok od
przenikliwej czerni tęczówek. Teraz nie wiedział, co zrobić, nie wiedział jak
wyplątać się z tej sytuacji. Z jednej strony czekał na niego tak długo… Tyle
nieprzespanych nocy, marzeń i planów związanych z Sasuke, a kiedy miał go tuż pod
nosem, a co więcej, wystarczyło jedno słowo by mieć to, o czym marzy od bardzo,
bardzo dawna… Nie może się zdecydować. Obawia się, że jeśli tak nagle i szybko Sasuke
się nim zainteresował, równie szybko go porzuci, zostawi i znajdzie kogoś
innego. To strach przed stratą nie pozwalał mu powiedzieć jednoznacznego „
tak”. Tak bardzo pragnął, by te oczy patrzyły tylko na niego, by te usta
całowały tylko jego… Ale nie mógł się przemóc. Sasuke był dla niego zbyt ważny
by znów został przez niego odrzucony. Nie zniósłby tego. Kiedyś było o tyle
łatwiej, że Brunet go nie zauważał. Teraz strata czegoś, czego raz posmakował
byłaby o wiele boleśniejsza.
Bał się.
Co
mam zrobić?
*
Sasuke delikatnie uniósł podbródek
Naruto zmuszając go tym samym by spojrzał mu w oczy. Chciał dla niego jak
najlepiej. Czy to nie oczywiste? Słowa „ kocham cię” miał już na końcu języka,
usilnie chciały opuścić jego usta, jednak powstrzymywał się, wiedząc, że jeżeli
to powie jeszcze bardziej spłoszy chłopaka. A przecież nie o to mu chodziło.
- Kiedy usłyszałam twoje słowa tuż
po obudzeniu, naprawdę się ucieszyłem. Myślałem… Myślałem, że ucieszysz się,
wiedząc, że cię nie zostawiłem jak zużytą zabawkę, że zostałem. Miałem
nadzieję, że tym pokażę ci, że traktuję cię poważnie. Ale chyba się myliłem –
uśmiechnął się smutno.
- To nie tak! – zaprotestował. –
Ja… Ja potrzebuję czasu! To wszystko toczy się za szybko. Wiem, że to ja to
sprowokowałem… I że do niczego nie doszło, ale… Daj mi czas. Proszę.
Sasuke pochylił się jeszcze niżej
czołem opierając się o czoło Naruto. Zamknął oczy i westchnął.
- Dostaniesz tyle czasu, ile tylko
będziesz potrzebował. Nie chcę cię do niczego zmuszać. Chcę byś był wszystkiego
pewny – otworzył oczy, odsunął się i złożył krótki pocałunek na jego lekko
uchylonych wargach. Przesunął jeszcze dłonią po jego włosach i odsunął się.
Wyszedł na korytarz, a kiedy już się ubrał stanął jeszcze w drzwiach i spojrzał
na blondyna.
- Chcę byś był wszystkiego pewny,
ale pamiętaj, wtedy już cię nie wypuszczę – mrugnął do niego. – Naprawdę mi
zależy. Będę czekał.
Po tych słowach wyszedł zostawiając
lekko oszołomionego Naruto z własnymi myślami.
- A mogło być tak pięknie! – Naruto
rzucił trzymanym widelcem. – Dlaczego ja zawsze muszę wszystko zepsuć?!
Położył głowę na stole policzek
przyciskając do chłodnego drewna. Talerz, który wcześniej stał przed nim
odsunął tak gwałtownym ruchem, że aż wylądował na drugim końcu stołu, niemal z
niego spadając.
- Cholera! – krzyknął uderzając
pięścią w stół tuż obok swojej głowy. – Dlaczego jestem taki beznadziejny?
Dlaczego?!
Naruto może mieć pretensje tylko do siebie, Sasuke dał mu w końcu czas na zrozumienie wszystkiego i ogarnięcie się, ale tak to jest kiedy ludzie wyznają sobie miłość za wcześnie.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny :)
Kaminaka
Dlatego też w ten sposób to rozegrałam. Zależało mi na ukazaniu relacji, gdy człowiek sam nie jest pewien czego pragnie.
UsuńOh, i dziękuję bardzo za miłe słowa :)
Aoi
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale to wszystko ukazałaś, niech Naruto sobie to wsystko przemyśli, Sasuke został i zrobił śnadanie :)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia