Informacja!

piątek, 6 października 2023

Drodzy czytelnicy, blog nadal jest aktywny! Cały czas tu jestem, piszcie do mnie, komentujcie! Na pewno odpowiem prędzej czy później. Możecie pisać formularzem do kontaktu (prawa kolumna, zaraz pod archiwum), w mailu albo w komentarzu. Będzie mi miło otrzymać waszą wiadomość!

Aoi ~

sobota, 2 listopada 2013

Halloween


    Turkusowy autobus, po brzegi wypchany ludźmi zatrzymał się na parkingu przed hotelem, przypominającym gotycki zamek. Ściany widoczne z tej strony w znacznej części opanował bluszcz w pięknych, jesiennych kolorach, a dookoła rosło dużo drzew, prawie jak mały lasek.
    Strzeliste wieże, witraże w najwyższych oknach oraz balkony ozdobione małymi podobiznami gargulców. Idealne miejsce na wycieczkę na początku semestru.

    Kiedy autokar zatrzymał się, z jego wnętrza wysypała się spora grupka roześmianej młodzieży. Wygłupiali się, rzucali w kolegów i koleżanki jeszcze nie zjedzonymi chrupkami. Istny bałagan. Ktoś, patrząc z boku nigdy nie domyśliłby się, że ci ludzie mogą mieć po siedemnaście, osiemnaście lat. Na samym końcu, gramolił się opiekun, jak zwykle nie przejmując się zachowaniem uczniów. Dopóki nie robili sobie krzywdy, pozwalał im na wszystko. Inni tego nie pochwalali, ale na wycieczce nikt tego nie widzi. Zupełnie nikt.
- Łaaaaa! Co to jest?! - Wrzasnął jeden z chłopaków. - Coś mi pełznie po plecach!
- Może pot?
Grupa stojąca najbliżej parsknęła śmiechem. Obserwowali dzikie tańce kolegi.
- Naru zmęczył się podróżą - dodał inny, kiwając głową ze zrozumieniem.
- Zmęczył się? Patrz ile ma siły! Wulkan energii.
-  Wulkan to on ma w innym miejscu - zachichotał ten, który pierwszy zaczął nabijać się z jego nieszczęścia.
- Wielkie dzięki Kiba - odwarknął w stronę szatyna. - A co jak ta cholerna dżdżownica złożyła jakieś jaja na moich plecach?
- Dżdżownice nie składają jaj, kretynie.
Oczy wszystkich skierowały się w stronę głosu dobiegającego zza pleców Naruto.
- Nie? - zawyła cała grupka. Uzumaki w tym czasie uczepił się przedniej części bluzy Sasuke i uwiesił się na nim.
- Jak to nie składają jaj? - jęknął rozpaczliwie. - To zniszczyło moja wiedzę na temat świata robaków!
Naprawdę chciał wytrzymać z poważną minął, ale widząc wyraz twarzy przyjaciela nie wytrzymał i już po minucie wybuchnął śmiechem przy okazji opluwając Sasuke własną śliną.
- Zamiast się wygłupiać, rusz się i weź swój bagaż - powiedział siląc się na spokój, po czym odwrócił się i szybkim krokiem odszedł w kierunku wejścia.

******

- Halo! - po kolejnej próbie opanowania hałaśliwych kolegów, Kiba wyszedł na środek pokoju i krzyknął głośno do wszystkich. - Pamiętacie nasz plan, przebrania się w stroje Halloweenowe? Dzisiaj jest idealny dzień na zorganizowanie tego!
- Niby, czemu dzisiaj? Jutro będzie lepiej! - krzyknął ktoś siedzący najdalej.
- Właśnie zróbmy to jutro!
- Jutro nie możemy! Kakashi zamierza zmusić nas do zwiedzania tych muzeów - uświadomił ich Kiba. - Dobra, jeszcze inaczej! Kto coś przygotował ręka do góry!
Przez chwilę przyglądał się całej sali uniesionych rąk. Po raz pierwszy wszyscy zaangażowali się w pomysł.
- Ubierzmy się w stroje z dyni - wspaniałomyślnie zaproponował Nejii. - Nikt nie wymyśli czegoś takiego.
- Chyba żartujesz! - wyrwał się do przodu Naruto. - Zbyt długo szukałem idealnego stroju. O pierwszej widzimy się na dole. Przebrani.
- Naruto, co ty planujesz?- szepnął Sasuke siedzący obok niego.
- Zobaczysz, wszyscy zobaczycie geniusz mojego misternego planu! - zaśmiał się wychodząc z pomieszczenia.

******

- Cholera. Chyba jednak zapomniałem - powiedział po godzinie przerzucania ubrań.
Siedział przed walizką ze zbolałą miną i już po raz setny przerzucał jej zawartość. Znalazł buta Sasuke w swoich rzeczach i rzucił nim do jego walizki. Na nieszczęście but w coś uderzył i chyba to uszkodził, ale Naruto wolał nie sprawdzać, co to. Najwyżej zwali na Drania.
- I co? Zapomniałeś stroju? - zawołał Sasuke z łazienki.
- Tak!
Usłyszał skrzypnięcie otwieranych drzwi.
- Młotek - skwitował wycierając włosy ręcznikiem.
Naruto nadął policzki udając obrażonego.
- Zamiast mnie wyzywać, może byś się ubrał?
- Po co?- spojrzał na niego jednym okiem, uśmiechając się lekko. - Przecież lubisz, kiedy nie noszę koszulki.
- Ale teraz muszę skupić się na stroju, a nie na tobie! - wykrzyknął odwracając się plecami do Sasuke.
Brunet tylko wzruszył ramionami i wrócił do łazienki głośno zamykając drzwi. Musiał dokończyć pielęgnację swojego doskonałego ciała, a Naruto... Naruto niech myśli dalej.

******

- Kiba! Kiba zapomniałem stroju!- wpadł do pokoju przyjaciela bez pukania.
Wyciągnął słuchawki z uszu i usiadł prosto na łóżku.
- Mówiłeś coś?
- Zapomniałem przebrania! Pewnie leży w moim pokoju na krześle! - zawołał machając rękami w geście rozpaczy.
- Co w związku z tym? - mruknął.
- Jak to " co w związku z tym"? Nie mam, w co się przebrać! Mój strój lisa był idealny!
- Nie. Głupi i nie śmieszny. Ani nie straszny. Właściwie wyglądał jak strój dwunastolatka - skwitował, a z każdym słowem uśmiech na jego twarzy poszerzał się.
- Kiba?
- No co?- odwrócił głowę w drugą stronę.
- Kiba!
- Był brzydki!
- Kiba! Co zrobiłeś z moim przebraniem?! - wydarł się. Zapewne usłyszały go sąsiednie pokoje.
- Eeee... no tego... ja go schowałem - zaczął cofać się w głąb łóżka.
Naruto rzucił się na przyjaciela, ale ten uskoczył i teraz ganiali się między torbami leżącymi na podłodze.
- Kiba? Naruto?
Drzwi otworzyły się z rozmachem uderzając w stojącą za nimi walizkę. Chłopcy usłyszeli dźwięk tłuczonego szkła i zatrzymali się, patrząc z przestrachem na osobę otwierającą drzwi.
- Czego się tak drzecie? Byłem w na dole i.... mój kubek! - krzyknął Neji kiedy dotarło do niego, że przed chwilą coś się stłukło, a tylko jego walizka - a obok niej kubek - leżała ładnie ułożona za drzwiami. Kiba swoje rzeczy porozrzucał po całym pokoju.
- Mój ulubiony kubek z żółtym liściem! - powtórzył zbierając szczątki naczynia z podłogi.
Naruto i Kiba stali nic nie mówiąc. Starali się dyskretnie wymknąć z pokoju tak, aby umknąć przed gniewem kolegi z klasy.
- Rozbiliście mój ulubiony kubek! - powiedział po raz kolejny, oskarżycielsko unosząc palec wskazujący w ich stronę.
- Ty go rozbiłeś! My tylko biegaliśmy wokół moich bagaży - sprostował Kiba.
- Właśnie biegaliście!
- Spokojnie, kupimy ci nowy! - włączył się szybko Naruto.
- Nie wierzę wam. Ty nigdy nie masz pieniędzy! - wskazał palcem blondyna, po czym spojrzał na Kibe. - Za to ty zawsze zapominasz!
- Zapiszę sobie w telefonie - mruknął wyciągając z kieszeni urządzenie.
- Neji, to naprawdę nie nasza wina!
- Dobra. Dosyć. Po powrocie czekam na prezent od was - oznajmił siadając na drewnianym krześle zakładając nogę na nogę jak diwa i zaszczycając pomieszczenie wyniosłym spojrzeniem. - A teraz powiedzcie mi, co się stało, że tak krzyczycie?
- Kiba schował mój strój, przez co zostawiłem go w domu!
- Jaki strój?
- Przebranie na dzisiaj! I teraz nie mam, w czym się zaprezentować - naburmuszył się.
- Idź w dresie - rzucił Nejii od niechcenia.
- Masz rację! Jak nie uczesze włosów nawet w dresie wygląda strasznie.
Cała trójka wybuchnęła głośnym śmiechem. Kiba usiadł na podłodze kuląc się ze śmiechu, Nejii wycierał łzy z policzków, a Naruto turlał się po łóżku.
    Właśnie ten moment wybrał sobie Sasuke, na wejście do pokoju . Kiedy ta trójka zobaczyła jego minę, zaczęli śmiać się jeszcze bardziej. Uchiha nic nie mówiąc usiadł na łóżku obok turlającego się Naruto i czekał na koniec ich napadu wesołości. Po kilku minutach uspokoili się.
- Powie mi ktoś, co tu się stało?
- Kiba schował mój strój żebym go nie zabrał!
- A Nejii rozbił swój kubek.
- I oni mają mi kupić taki sam w prezencie jak wrócimy z wycieczki- zakończył sprawozdanie Nejii.
- Czyli Naruto nie wziął przebrania przez Kibę?
- Yhym - mruknął Naruto wpakowując mu się na kolana.
- Kiba ma teraz misję specjalną! - wydarł się sam winowajca.
- Jaką znowu misję?
- Znaleźć ci strój.
- Może lepiej nie? - zapytał Naruto patrząc na Kibe z przestrachem.
- W tym hotelu są pokojówki prawda? - rzucił niby od niechcenia.
Pozostali spojrzeli po sobie nic nie rozumiejąc.

******

Okazało się, że Kiba postanowił "pożyczyć" uniform pokojówki, aby zrobić z niego przebranie dla Naruto.
    Zarzekał się, że to wcale nie będzie przebranie go za pokojówkę, a coś zupełnie innego i o wiele fajniejszego, ale jego pomysłom nie wolno ufać.
    Najpierw zostawił ich w pokoju, udając się do Garry mieszkającego obok. Wrócił kilka minut później z rogalem na twarzy, informując wszystkich, że plan się uda. Następnie rozłożył koc na podłodze, wyciągnął z plecaka jogurt, który rozlał na kocyku i dodatkowo mocno go wtarł w materiał.
- Kiba, co ty robisz? - Nejii z niesmakiem przyglądał się jego poczynaniom.- Marnujesz jedzenie.
- Nieważne - mruknął w odpowiedzi.
    W efekcie, Nejii, Naruto i Sasuke stali na korytarzu, czekając aż Kiba opierający się o ścianę za rogiem, wcieli w życie swój genialny plan. Nie rozmawiali woleli, aby nikt ich nie usłyszał. Jakby to wyglądało, gdyby owa pokojówka nakryła ich za rogiem stojących praktycznie jeden na drugim i w skupieniu podsłuchujących jej rozmowy z Kibą? Na pewno interesująco.
    Usłyszeli dźwięk zatrzymującej się windy i już po chwili, echo kobiecych obcasów niosło się po długim korytarzu. Wstrzymali oddechy.
- Przepraszam - Kiba rozpoczął realizację swojego planu.
- Tak? W czym mogę pomóc?
- Mogłaby mi pani wymienić koc? Wylał mi się jogurt - pokazał kobiecie umazany jogurtem materiał.
- Jogurt? - pokojówka uniosła brwi zerkając na białą plamę.
Słuchający tej rozmowy musieli zakryć sobie usta dłońmi by nie parsknąć śmiechem.
- Przepraszam, teraz nie mam czasu - powiedziała zmieszana. - ale jeśli to panu nie sprawi kłopotu, mogę dać klucz od pralni, tam na pewno będą czyste koce. Tylko proszę nikomu o tym nie mówić. Gościom nie wolno przebywa w pokojach służbowych.
Widząc skinienie głową, wyciągnęła z kieszeni klucz i wręczyła go Kibie.
- Gdzie mam go później zostawić?
- W recepcji. Teraz nie nikt nie powinien tam siedzieć. Odbiorę schodząc na dół.
- Dobrze. Dziękuję - ukłonił się, idąc w kierunku windy.
    Gdy kobieta zniknęła za drzwiami jednego z pokoi, czym prędzej podbiegli do uradowanego Kiby. Wsiedli do windy i wybrali przycisk najniższego piętra. W międzyczasie Kiba rozpoczął dziki taniec zwycięstwa.
- Nie ciesz się tak, nie mam jeszcze tego stroju! - oburzył się blondyn.
- Ale widzieliście jej minę, kiedy powiedziałem, że wylał mi się jogurt?
- Dobrze, że nie wystrzelił. - Dodał cicho Sasuke, a Nejii i Naruto parsknęli krótko.
- Ej! - obruszył się Kiba. - Nie o to mi chodziło!
- Wcale a wcale. - Nejii poruszył sugestywnie brwiami.
- Kretyni - obrażony Kiba odwrócił się od nich krzyżując ręce na piersi.
Za jego plecami rozległy się trzy tłumione chichoty.
    Drzwi windy otworzyły się ukazując pusty, nieoświetlony korytarz. Naruto głośno przełknął ślinę patrząc niepewnie w głąb ciemności. Kiba odważnie wyszedł pierwszy od razu rozglądając się za włącznikiem światła. Znalazł go, ale dopiero po dziesięciu metrach drogi po omacku.
Nacisnął, ale nic się nie wydarzyło. Zaklął pod nosem, nacisnął znowu i nic. Do niego podeszła pozostała trójka.
- Chyba nie ma tu prądu.
- Aha. To jak w takim razie działa winda? - zauważył Nejii.
- Nie wiem?
Sasuke poszukał dłonią po ścianie, nacisnął drugi włącznik i dopiero wtedy światło zalało korytarz.
- Włączał światło na schodach - powiedział idąc przodem.
Kiba uniósł dłonie w geście obronnym, po czym pobiegł za kolegami. Szli tak kilka dobrych minut, nim dotarli do drzwi oznaczonych napisem "pralnia". Kiba i Naruto weszli do środka, Nejiego i Sasuke zostawiając na czatach.
- Zobacz czy ten będzie na ciebie pasował? To chyba twój rozmiar - rzucił mu jedną z sukienek.
- Skąd znasz mój rozmiar?
- Mam siostrę - wzruszył ramionami. - Czasami zabierała mnie na zakupy w roli doradcy.
- Ciebie?- prychnął. - Dobrze, że nie ubrałeś jej jak straszydło.
- Ona już tak wygląda.
Zaśmiali się obaj.
- Dobre masz oko! Pasuje - zawołał z za pralki.
- Pokaż się!
- Zapomnij - wystawił czubek głowy pokazując mu język. - Zobaczysz mnie jak już będzie gotowe to całe przebranie. W ogóle, dlaczego znowu mam być w sukience?
- Bo ci pasuje. W zeszłym roku byłeś śliczną Drag Queen.
- Dzięki.
    Kiedy w końcu Kiba znalazł czysty kocyk, ukryli pod nim uniform i wyszli z pomieszczenia. Pod ścianą siedzieli znudzeni strażnicy. Jeden przysypiał, drugi właśnie ziewał.
- Myślałem, że nie wyjdziecie - Sasuke podniósł się i przeciągnął.
Nejii poszedł w jego ślady.
- Macie to, co trzeba?
- Tak! - odpowiedzieli razem.
    Droga powrotna wydawała się dłuższa. Żaden z nich nie miał ochoty nic mówić, więc jedynie ich kroki i strzelanie żarówek nad ich głowami zagłuszało ciszę, jaka tam panowała.
W tej samej chwili, w której Naruto wcisnął przycisk windy, coś głośno huknęło i zgasły lampy oraz malutki przycisk windy.
- Ja nic nie zrobiłem! - od razu zawołał Naruto. Kilka sekund później znów usłyszeli ten huk, tym razem bardziej przypominając grzmot.
- Jest burza. Wysiadła elektryczność. Albo sami ją wyłączyli. Musimy iść na piechotę - niczym niewzruszony Sasuke podszedł do drzwi prowadzących na schody i szeroko je otworzył.
Sam wszedł ostatni, przed nim maszerował Naruto, później Kiba i Nejii jako prowadzący. Wszyscy świecili telefonami pod nogi, aby się nie potknąć. Z powodu ciemności poruszali się dużo wolniej od czasu do czasu na siebie wpadając. Przy każdym głośniejszym grzmocie Naruto drgał, ale dzielnie szedł przed siebie. W którymś momencie huk był tak głośny, że nawet na klatce schodowej zabrzmiało to tak, jakby budynek się walił. Naruto pisnął i zatrzymał się w miejscu mówiąc do Sasuke, że dalej nie idzie. Wtedy brunet nic nie mówiąc wziął go za rękę i poprowadził po schodach, przy każdym grzmocie czując ciężar wieszającego się na jego ramieniu blondyna.
- Przez ten deszcz nie pójdziemy dzisiaj na podchody! - burknął Kiba.- A tak chciałem wystraszyć Hinate!

******

Otworzenie drzwi wychodzących na pierwsze piętro kosztowało ich sporo wysiłku, ponieważ zawiasy zardzewiały. Musieli popchnąć je wszyscy razem.
 Na holu również było ciemno. Najwyraźniej obsługa hotelowa nie zamierzała porozstawiać małych lamp, ani nic podobnego, dającego światło. Jedynie schody posiadały wbudowane lampki. Zawsze to jakaś alternatywa. Lepiej takie lampki niż wspinać się kompletnie po ciemku, tak jak wychodzili z pralni.
Kiedy docierali już do zakrętu, za którym znajdowały się ich pokoje, z za rogu wysunęły się trzy postacie i powoli sunęły w ich kierunku wydając dziwne dźwięki. Całą czwórkę sparaliżowało, nie wiedzieli jak się zachować. Najważniejszy w tej sytuacji był element zaskoczenia.
- Łaaaa!- ni to krzyknął ni to pisnął Naruto cofając się, by być jak najdalej od tych postaci. Niestety już po kilku krokach zderzył się plecami z kolejną osobą. Tym razem nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Wmurowało go w ziemię, tak, że nie był w stanie przesunąć się choćby o centymetr, ani wydać z siebie żadnego dźwięku.
    Najbardziej zaskoczyło wszystkich to, że nagle Sasuke zaczął się śmiać, a chwile później dołączył do niego Nejii. Wszyscy stali sparaliżowani, wbici w ziemię, natomiast Sasuke  aż zginał się ze śmiechu. Jedna z postaci zdjęła z głowy, jak się okazało prześcieradło, w ciemności przypominające pelerynę.
- Prawie się udało! Sasuke musiałeś śmiać się akurat teraz? - zawołał Gaara.
- Przepraszam. Nie spodziewałem się, że zrobicie to teraz - wykrztusił przez śmiech. - Całkiem nieźle wam wyszło. Suigetsu, spróbuj tego z naszym wychowawcą.
- No tak, żeby zrobił nam sprawdzian po powrocie? - sarknął. -  Chyba jednak zrezygnuję.
- Jesteście nienormalni! - Naruto opadł na kolana oddychając ciężko.- Dobrze wiecie jak nienawidzę duchów!- zawołał.
- Przebieraj się. Idziemy straszyć profesora - powiedział Gaara klepiąc go po ramieniu.
- O tak! To będzie żart roku! - od razu się ożywił wywołując wybuch śmiechu wśród zebranych.
- Kiba pokaż mi, jaki to strój wymyśliłeś! - zakomenderował.

*****

- Ja mam w tym wyjść? - spojrzał krytycznie w lustro. - Wyglądam okropnie!
- Jak chcesz ubierz się normalnie i bądź jedynym nie przebranym - Kiba nadął policzki.
- Ale to jest okropne! Wyglądam jak jakaś wredna pielęgniarka!
- Dodaj, że przystojna pielęgniarka! - dobiegło ich z łazienki.
- Sasuke! Chodź tu a nie znowu włosy układasz.
Trzasnęły drzwi.
- Nie układam włosów - prychnął. - Ja charakteryzuję się na wampira.
- Powiedz po prostu, że się malujesz i gotowe - mruknął.
- Kiedy ja się nie maluję.
- Malujesz.
- Nie.
- Tak.
- Nie. I koniec tematu - uciął ostro. - Zastanów się lepiej jak pozbyć się smrodu alkoholu z mojej koszuli.
- A co pociekło ci po brodzie?- powiedział z przekąsem.
- Nie. Skorzystałem z faktu, że rozlałeś dzisiaj wino i użyłem go do zrobienia "zakrwawionej koszuli". - wywrócił oczami.
- Mamy wino?
Sasuke rzucił mu zdziwione spojrzenie.
- Nie wiedziałeś?
- Niby skąd?
- Bo było otwarte?- sarknął. - I oparte o twoją torbę, która nagle znalazła się koło mojej.
Sasuke spojrzeli w kierunku przysypiającego na łóżku szatyna, a Naruto uświadomił sobie, że wino rozlało się zapewne, kiedy rzucił butem.
- A... Butelka była pęknięta? - zapytał, marszcząc brwi.
- Była. Co to ma do... - przerwał. - To twoja sprawka?
- Ta. Rucałem butami. - podrapał się po karku. - Nie moja wina, że leżały w mojej torbie.
- Młotek.
- Jakbym wiedział, że mamy wiono to bym nie rzucał!
- Nie. Tylko od razu byś je wypił.
- Fakt.
    Sasuke dokonywał ostatnich poprawek w stroju Naruto i na jego włosach. Doszedł do wniosku, że jednak Kiba nie umie odpowiednio go wystylizować, więc musi zrobić to on. Sam wszystko miał już poprawione i przygotowane by pokazać światu.
- Skończyłem - powiedział po chwili. - Idziemy?
Naruto spojrzał na śpiącego na ich łóżku pryjaciela. Obudził marudzącego Kibę przebranego za wlkołaka i podszedł do drzwi, aby je otworzyć. Odetchnął głęboko nacisnął klamkę i mocno pociągnął drzwi do siebie. Okazało się, że za mocno, ponieważ w ostatniej chwili zdążył chwycić je nim uderzyły w ścianę robiąc dziurę.
    Jednocześnie poczuł, że klamka jest mokra i lepiąca. Przysunął dłoń bliżej twarz, aby zidentyfikować tajemniczą substancję. Powąchał, spróbował się przyjrzeć. Cóż w świetle telefonu nie mógł zbyt dużo zobaczyć. Ale kiedy dotknął mazi językiem był już stu procentowy pewny, co to jest.
- Pasta do zębów? Serio? - powiedział sam do siebie.
- Posmarowali nam klamkę? - zapytał Sasuke, kiedy cofał się do łazienki żeby umyć ręce. Przyszedł za nim trzymając telefon jako źródło światła.
- No.
- A myślałem, że teraz już tego nie robią.

******

    Korytarz piętra czwartego był najoryginalniejszym korytarzem tej nocy. Można było na nim spotkać duchy, zjawy, wilkołaki, gnomy. Zapewne znalazłoby się również kila elfów czy wróżek. Cała zachodnia część czwartego piętra należała do wycieczki, która przyjechała dzisiejszego wieczora.
    Naruto pewnym krokiem z dumnie uniesioną głową wyszedł z pokoju i w ten sam sposób dotarł do swoich kolegów i koleżanek z klasy. Jak się okazało nawet ich wychowawca Kakashi przebrał się, ale niestety nikt nie był w stanie nazwać tego, za co się przebrał. Może określenie ninja z maską by pasowało? Tak to dobre stwierdzenie.
    Każdy miał w dłoni telefon albo małą latarkę - prąd jeszcze nie wrócił - więc żeby zobaczyć kto się za kogo przebrał, trzeba było podejść jak najbliżej. Ciemności skutecznie maskowała przebranie Naruto, a blondyn nie posiadał się z radości, że jego kochana klasa nie zobaczy go w wydaniu pielęgniarki.
    Gdy już wszyscy mieli się rozejść dochodząc do wniosku, że i tak nic nie zdziałają po ciemku, światło zamigotało i zapaliło się. Cały budynek odzyskał prąd tym samym ujawniając tajemnicę czwartego piętra. Naruto nie zdążył uciec przed spojrzeniami od początku utkwionymi w jego sylwetce. Mimo swojej odwagi na jego policzki wpłynął rumieniec, a on sam czuł zażenowanie długością fartuszka.
- To jakiś horror! - mruknął powoli cofając się w kierunku drzwi swojego pokoju. Niestety natrafił na przeszkodę w postaci Sasuke. Chłopak objął go w pasie głowę układając na jego ramieniu.
- Nie. To Halloween, kochanie - szepnął mu do ucha i pocałował w policzek pozując do zdjęć, które robiła im połowa klasy.

4 komentarze:

  1. Witam!

    Jestem tu po raz pierwszy, a Twojego bloga znalazłam przypadkowo na spisie.

    Na początek chcę powiedzieć, że podoba mi się wystrój i brak błędów ortograficznych :d to działa na mega duży plus :d martwi mnie niemalże nieistniejąca w tej notce, interpunkcja, ale przeboleję :d

    A teraz co do samej notki.... fajna, aczkolwiek dla mnie nie miała tego czegoś i mnie nie porwała. Taka trochę jakby niedociągnięta mi się wydaje :d

    Ale właśnie zamierzam poświęcić parę godzin na czytanie i komentowanie, więc coś na pewno mnie zadowoli :* . Krotko mówiąc, uprzedzam, że może się pojawić masa komentarzy ode mnie.

    Pozdrawiam,
    Inata - chan z : yaoinaruto-by-inata-chan-nu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej, hej!
      Cieszę się, że wystrój przypadł Ci do gustu, brak błędów to obowiązkowo! Chyba że jakaż nieszczęsna literówka się nawinie.
      Interpunkcja to moja wieczna zmora xD szczególnie kochany word, który często wstawiał przecinki tam gdzie nie trzeba xd Teraz chyba już bardziej tego pilnuję ( mam na myśli nowsze wpisy).

      Z tym niedociągnięciem, to może być, to, że dość oszczędnie opisywałam niektóre sytuacje.

      Jaaacie! Bardzo mi miło, że moje opowiadania zainteresowały cię do tego stopnia, że chcesz je dalej czytać :3
      Pozdrawiam, Aoi

      Usuń
  2. Chyba nie wspomniałam, że dodam do linków u siebie? :d

    Fajnie, że masz świadomość błędów i starasz je wyeliminować xD

    Również pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    bardo mi się podobał tekst, Sasuke tutaj taki miły ii troszczący się o Naruto, ale czemu muszą go straszyć....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń