Informacja!

piątek, 6 października 2023

Drodzy czytelnicy, blog nadal jest aktywny! Cały czas tu jestem, piszcie do mnie, komentujcie! Na pewno odpowiem prędzej czy później. Możecie pisać formularzem do kontaktu (prawa kolumna, zaraz pod archiwum), w mailu albo w komentarzu. Będzie mi miło otrzymać waszą wiadomość!

Aoi ~

sobota, 2 listopada 2013

Pomarańczowy płomyczek V

Jest noc. Cała szkoła ucichła i teraz tylko niektóre osoby nie mogą spać. Nauczyciele kończą poprawiać kartkówki ostatnich klas, a uczniowie powinni smacznie spać.
Właśnie: powinni. Jednak pewnemu brunetowi nie jest dany odpoczynek. Jego głowę zaprzątają różne myśli, przez co nie może nawet drzemać. Cały czas zastanawiał się, co się z nim działo. Dlaczego tak zareagował na Uzumakiego tego pierwszego dnia, kiedy bawili się poduszkami? Co by się stało gdyby nie Kakashi-sensei? Co by zrobił? Właściwie co on chciał zrobić? Hmm… to… nie. A może jednak? Nie. Nie możliwe. Przecież to tylko Młotek. Właściwie aż, ale… Potrząsną głową i przymkną powieki. Odwrócił się w stronę łóżka przyjaciela. W pokoju było na tyle jasno, że mógł dostrzec jasne włosy rozrzucone na poduszce i lekko rozchylone usta. Jedną rękę miał koło twarz, a drugą prawdopodobnie gdzieś w okolicy tułowia. Sasuke leżał tak jeszcze przez chwile patrząc na blondyna. Cały czas zastanawiał się, jak to możliwe, że to właśnie ten jasnowłosy chłopak jako jedyny potrafi przebić się przez jego „mur” i odczytać jego prawdziwe uczucia. Czyżby przy Uzumakim stawał się inny? Nie tego go nauczono.
Przeszedł rygorystyczny trening, dlatego, że ojciec obawia się iż ktoś może nagle chcieć wziąć go jako zakładnika. Nie dlatego, że martwi się o syna, ale dlatego że to by było dla niego niekorzystne. No cóż. Jest synem mafioza. To jednak nadaje pewne piętno życiu.
Jego przemyślenia przerwał sam Naruto, kręcąc się niespokojnie na łóżku i mamrocząc coś pod nosem. Brunet przez chwile myślał, że ten się obudził i za chwile zapyta czemu nie śpi. Jednak blondyn dalej spał. Najwyraźniej coś mu się śniło. Po krótkiej chwili jego ruchy stały się bardziej gwałtowne, a jasnowłosy zaczął skopywać z siebie przykrycie. Po dwóch minutach już rzucał się po łóżku jakby ktoś go w tyłek oparzył. Sasuke wstał, podszedł do jego łóżka i usiadł na skraju. Teraz mógł zobaczyć, że policzki blondyna są mokre od łez, jego twarz wykrzywiona w dziwnym grymasie, a z ust wydobywa się cichy szloch. Pochylił się nad nim, lecz kiedy śpiący prawie uderzył go w głowę machając ręką, odchylił się trochę. Jedną dłonią przytrzymał Naruto, a drugą delikatnie nim potrząsną.
- Naruto… Naruto…
Kiedy to nie dawało efektu, wbił palce w jego ramię i potrząsną nim mocniej.
- Naruto! Obudź się.
Chłopak zareagował najwidoczniej na ból, ponieważ od razu szeroko otworzył oczy gwałtownie podnosząc się do siadu i spojrzał rozszerzonymi ze strachu oczyma na Sasuke. Kiedy go rozpoznał,
od razu rzucił się na czarnowłosego wtulając twarz w jego klatkę piersiową i mocno obejmując go w pasie.
- Sasuke. – szepnął wtulając się w niego jeszcze mocniej.- Sasuke.
Chłopaka zdziwiło zachowanie blondyna. Zauważył, że głos mu drży. Po tym jak pierwsza faza zdziwienia minęła, delikatnie objął jego plecy ramieniem, a drugą ręką zaczął uspokajająco głaskać go po głowie.
- To tylko sen. Spokojnie. Tu nic nie ma.
Sam nie wiedział dlaczego tak się zachowuje względem Uzumakiego. Nagle zapragnął go pocieszyć i ochronić przed wszystkimi koszmarami i przed wszystkim co złe. Po chwili Naruto odsunął głowę i popatrzył w górę, na czarnowłosego. Dłoń bruneta, otarła ślady po łzach z policzków złotowłosego, po czym kciukiem pogładził jego policzek. Kiedy zdał sobie sprawę z tego, co robi szybko zabrał rękę i spojrzał w bok nie widząc już subtelnego uśmiechu na ustach niebieskookiego.
- Nee… Sasuke… zostaniesz ze mną? Boje się… że „to” znowu mi się przyśni.
- „To”?
- Wyjaśnię jutro… ale teraz proszę… zostań.
- Przecież i tak śpimy w jednym pokoju.- mimo iż doskonale wiedział o co chodzi „młotkowi” udawał że nie zrozumiał gdyż bał się, że może mu coś głupiego strzelić do głowy. Blondyn nic nie odpowiedział, tylko uniósł się i pociągnął go w swoją stronę. Sasuke nie spodziewając się tego poleciał do przodu lądując na jego łóżku. Naruto położył się obok i wtulił głowę w zagłębienie między barkiem, a szyją bruneta. Mi się zdawało czy on właśnie zamruczał? Mimowolnie uśmiechną się na tę myśl i automatycznie przygarną blondyna do siebie bliżej. Chwile tak leżał, a kiedy myślał, że Naruto już usnął przyjrzał się dokładnie- na tyle na ile pozwalała smuga światła wpadającą do ich pokoju- twarzy przyjaciela. Przydługa grzywka zakryła mu twarz, przy drobnym poruszeniu głową. Sasuke natychmiast pomyślał, że te włosy tu nie pasują i odgarną zbłąkany kosmyk z jego czoła uśmiechając się czule. W przypływie jakiegoś dziwnego uczucia, pochylił głowę i ucałował go w czoło. Naruto uśmiechnął się lekko po czym objął go ramieniem w pasie.
- Dziękuje. –szepnął mu do ucha, a kilka minut potem usnął. Sasuke natomiast zastanawiał się, nad zaistniałą sytuacją. Jakoś miał w naturze analizowanie większości sytuacji ze swojego życia. Ale jednak męczący dzień dawał się we znaki i po chwili on także usnął.

* * *

Pierwszy obudził się Sasuke. Poczuł jakiś ciężar na klatce piersiowej, i coś łaskotało go w nos. Kiedy sięgną ręką, żeby pozbyć się ciężaru natrafił na rękę. Od razu otworzył oczy nie wiedząc o co chodzi. Na oczach miał blond włosy. Blond włosy? Minęła chwila zanim przypomniał sobie, że spał w łóżku Uzumakiego, przez jego strach przed koszmarem. Ale czemu się na to zgodził? Wyczuł, że Naruto już nie śpi. Oddychał normalnie i trochę się wiercił. Postanowił się z nim podroczyć. Dłonią, którą go obejmował zaczął delikatnie poruszać po jego żebrach mając nadzieje, że to go łaskocze. Drugą ręką chwycił podbródek Naruto tym samym unosząc jego głowę trochę do góry. Gdy zaczął pochylać głowę- na tyle na ile pozwalała mu pozycja leżąca- poczuł, że mięśnie przyjaciela się napinają, a kontem oka dostrzegł zdziwione i w pełni obudzone spojrzenie blondyna. Nachylił się do jego ucha i szepnął:
- Młotku. Nie leż na mnie. –uśmiechną się słysząc prychnięcie i zwalił go z siebie na ziemie.- A tak po za tym, która godzina?
- No i wrócił Sasuke drań.- mruknął rozcierając obole pośladki. Dwunasta.
- Dwunasta?
- Mam przeliterować?- powiedział z sarkazmem- A tak w ogóle to… ja… przepraszam.- widząc niezrozumiałe spojrzenie kontynuował.- No za wczoraj.- znacząco spojrzał na łóżko.
- A to.- ciemnowłosy zaczął się podnosić.- Nic się nie stało.
Poczochrał mu włosy i ruszył w kierunku łazienki zabierając ze sobą ubranie.
- A ty dokąd?
- Pod prysznic. Chcesz iść ze mną?- uśmiechnął się, co nie na żarty przestraszyło blondyna. – Żartuje młotku. -Brunet tylko pokręcił głową i popukał się w czoło.
Kiedy Sasuke zniknął za drzwiami do łazienki, odetchnął z ulgą i opadł na poduszki. Przyłożył dłonie do swoich policzków. Były gorące i czerwone. Czemu do cholery się rumienię ? Poklepał się po policzkach i zaczął szukać ubrań. Zaraz skoczy pod prysznic i… zahaczył dłonią o szklankę, a ta spadła z brzękiem na ziemie. Zaklął pod nosem i zaczął zbierać potłuczone szkło. Miał nadzieje że zdąży zanim ciemnowłosy wyjdzie z łazienki i zobaczy, co się stało. Jednak jak to zawsze jest, kiedy się do czegoś spieszy zranił się kawałkiem szła. Rana była głęboka i od razu pojawiła się krew skapując na panele w ich pokoju. Szybko doskoczył do swojego łóżka, wyjął chusteczkę i przyłożył do rany sycząc z bólu. Akurat ten moment wybrał sobie brunet na wyjście. W pokoju pojawiła się para, a w powietrzu unosił się zapach szamponu ciemnowłosego. Naruto szybko chwycił swoje ubrania i wskoczył do łazienki żeby ukryć zranienie przed czarnookim. Nie chciał znowu słuchać jaka to z niego niezdara i gapa.
Sasuke obejrzał się za wbiegającym do opuszczonej przez niego łazienki po czym wzruszył ramionami i podszedł do swojego łóżka żeby je zaścielić. Zauważył rozbite szkło i z rezygnacją poszedł po zmiotkę na korytarz, aby to posprzątać. Kiedy zauważył kropelki czerwonej krwi zrozumiał czemu blondynowi tak się spieszyło do łazienki. Sprzątnął szkoło i ślady krwi. Słyszał jak w łazience nieustannie leci woda z kranu. Postanowił sprawdzić czy wszystko w porządku. Zapukał do drzwi.
- Naruto? Hej, młotku. Musze zabrać bluzę
- Poczekasz.- odburknął, co nie spodobało się czarnowłosym. Bezceremonialnie otworzył drzwi i wszedł. Zobaczył bladego Naruto siedzącego przy umywalce z krwawiącą dłonią podstawioną pod kran. Szybkim krokiem podszedł do szafki, wziął apteczkę, zakręcił wodę i bez słowa zabrał się za opatrywanie rany. Naruto zadziwiła delikatność z jaką to robił i pewnego rodzaju troska. Bo czy opatrzyłby mu ranę gdyby się o niego nie troszczył chociaż troszeczkę?
- Gotowe. Młotku, na przyszłość uważaj chociaż trochę.- poklepał go po policzku, a przy wyjściu dodał jeszcze.- Ubieraj się. Idziemy na 6 lekcje. Kakashi nam nie daruje jak nie przyjdziemy.
„On się uśmiechnął?” blondyn pokręcił głową, wchodząc pod prysznic.

* * *
- Eeeeeejjj! Narutooo!- na korytarzu rozbrzmiał okrzyk powitalny innego blondyna z wysoką kitką. Niemal podbiegł do złotowłosego, wieszając się na nim. Zaczął coś paplać, że lekcje w-f w tej szkole są okropne, a to jak uczniowie podchodzą do tego przedmiotu nawet nie mobilizuje do nauki. Całej scenie przypatrywał się brunet z krzywą miną. Ku uciesze ciemnowłosego ich czułości przerwał dzwonek na lekcje, a chłopak imieniem Deidara pożegnał się ruszając w stronę pokoju nauczycielskiego; było nie było, miał tu praktyki.
- A Narutooo! Zapomniałbym. Powiedz młodemu że Itaś go pozdrawia!- wrzasnął na odchodne. Naruto natychmiast skierował się w strone Sasuke.
- Masz pozdrowienia od brata. – zaserwował mu jeden ze swoich firmowych uśmiechów ale kiedy miał usłyszeć odpowiedź Kakashi wpuścił ich do sali. Usiedli koło siebie, bliżej niż ostatnio, co właściwie było spowodowane tym, że Sasuke przysuną się do blondyna udając że zapomniał podręcznika z pokoju.
- Skąd on wie że Itachi niby mnie pozdrawia?- szepnął mrużąc oczy.
- Są dobrymi przyjaciółmi.- wzruszył ramionami- Oni tez się zdziwili widząc cię tutaj.
Spojrzał na niego, od razu uznając że to był błąd; przypomniał sobie pobudkę, a na jego policzki wpłyną lekki rumieniec. Sasuke z zainteresowaniem przyglądał się jego minie. Ciekawiło go o czym rozmyśla.
- Sasuke, Naruto. Słuchacie mnie czy nie?
- Taaaak. – blondyn odpowiedział.
- A więc, wiecie, że wasz nowy kolega nie zna jeszcze szkoły, a wy jesteście tu już dosyć długo. Tak się składa, że akurat potrzebuje kogoś kto go oprowadzi. Zgłaszasz się na chętnego? Świetnie Uzumaki, świetnie. Jirajia będzie zadowolony.
Dopiero teraz chłopcy uświadomili sobie, że po środku klasy ktoś stoi. Tajemnicza postać okazała się być ich „nowym kolegą z klasy”. Chłopak był wysoki, szczupły. Miał ciemne włosy, bladą cerę i czarne oczy. Był trochę podobny do Sasuke, jednak- jak stwierdził Naruto- Sasuke był o wiele przystojniejszy. Nowy ubrał się dość dziwne jak na chłopaka oczywiście. Bo jaki chłopak nosi bluzki z odkrytym brzuchem? Cały strój miał czarny, a na rękach rękawiczki bez palców. Ktoś powiedział „ Kolejne Emo.” Zapewne Kiba. Naruto zaczął chichotać za co został nagrodzony lekkim uśmiechem Sasuke.
- Cześć. Jestem Sai. Zapewne nie słuchaliście jak się przedstawiałem.
Osoba imieniem Sai nagle wyrosła jak spod ziemi przed ławką uśmiechniętych przyjaciół. Natychmiast z twarzy Uchihy zniknął uśmiech a pojawiła się mina mówiąca „ odejdź bo zabije”. Niczym nie zrażony Sai kontynuował.
- Naruto. A to Sasuke. – machnął ręką blondyn.
- Skoro masz mnie oprowadzać warto się zapoznać.- posłał mu sztuczny uśmiech, za co „otrzymał” pogardliwe prychnięcie Uchihy.
- Może powinieneś wyjść i tam prychać co, mały kotku?
- Jedyną osobą, która stąd wyjdzie będziesz ty!.- zirytowany brunet po prostu wstał i zamachnął się na nowego. Gdyby nie refleks i znajomość postaw Sasuke, Naruto nie zablokowałby ciosu przeznaczonego dla Saia. Lekkie zamieszanie zwróciło uwagę senseia ale szybko stracił tym zainteresowanie.
- Uspokój się. Przecież nic się nie stało.- uśmiechnął się bo ciemnowłosego.- Siadaj. Nie warto robić sobie problemu przez coś takiego.- posłuchał, jednocześnie stwierdzając, że już nie lubi tego gościa. Zwłaszcza to jak patrzy na Naruto. JEGO Naruto. Zaraz. Czy ja nazwałem go „moim” Naruto? Już lekko opanowany usiadł i odwrócił głowę do blondyna żeby nie patrzeć na tego… tego… kogoś.
- To do zobaczenia potem Naruto!- Sai oddalił się na drugi koniec klasy gdzie było przyszykowane miejsce dla niego. A no tak. Przecież na początku mówili że jeden z uczniów dojedzie później bo nie może wcześniej czy coś takiego. Zanim usłyszał dźwięk głowy uderzającej w blat stołu zauważył zaciśnięte usta blondyna.
- Wszystko dobrze?- spytał niby od niechcenia, ale naprawdę obchodziła go jego odpowiedź.
- Zapowiada się trudny tydzień.- westchnął, podniósł się i zajął się lekcją- a przynajmniej starał się.

2 komentarze:

  1. Witam,
    och Sasuke taki miły, o nazywa Naruto „swoim”, czyli Sasuke wie czym zajmuje się jego ojcic...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo, Sasek zazdrosny :) Uroocze~ ^^Czemu mam złe przeczucia co do Saia? O_o

    OdpowiedzUsuń