Jak co roku, wielkimi krokami zbliżały się walentynki,
święto zakochanych czy jeszcze inaczej: dzień miłości. Pary szykowały
niespodzianki dla siebie nawzajem, prezenty, słodkości, kolacje… Niektórzy z
nich gdzieś wyjeżdżali, ale cóż, wszystko zależy od inwencji twórczej.
Naruto siedział wygodnie w swoim ulubionym fotelu i trzymał
książkę. Tylko trzymał, gdyż zastanawiał się, co by tu wymyślić w tym roku na
walentynki. Chciał przygotować coś niezwykłego, coś nieoklepanego… tyle, że
pomysłów brak. Zrezygnowany odchylił głowę do tyłu wpatrując się w sufit. W tle
słyszał tykający zegar, który zdawał się wołać „ to już jutro”. Tak, to już
jutro, a on dalej nic nie wymyślił, chociaż… Już miał się podać, kiedy do głowy
wpadł mu genialny pomysł. Wstał, wykonał kilka telefonów i w pełni
usatysfakcjonowany, rozłożył się na łóżku.
Kilka minut później drzwi frontowe stuknęły, oznajmiając powrót drugiego
mieszkańca domu.
- Wróciłem! - rozległo się gdzieś z korytarza. Charakterystyczny szelest,
dźwięk kroków i Sasuke znalazł się w sypialni pochylając się nad blondynem.
Naruto z pozoru delikatny i słaby, naprawdę był silny i wysportowany. Jasne
włosy opadały mu na czoło, a cudowne niebieskie oczy przysłaniała od czasu do
czasu firanka gęstych rzęs.
- Witaj - otworzył oczy, uśmiechając się kącikiem ust. Dłonią pogłaskał jego
policzek. Brunet pochylił się całując go na powitanie, po czym usiadł obok
leżącego Naruto.
- Jak tam w pracy?
- Weź daj spokój… Tyle roboty… do tego tych dwóch nowych się rozchorowało.
Kompletnie nic nie da się zrobić z czteroosobowym zespołem. Znowu będzie trzeba
przedłużać terminy u wydawcy - westchnął przeciągając dłonią po twarzy w geście
rezygnacji. - A tobie jak minął dzień? - zapytał chcąc zmienić temat.
- Jak zawsze: uczelnia potem do domu. Widziałem się chwilę z Gaarą. Potem
czytałem czekając na ciebie.
- Uczelnia… Piękne czasy studenckiej laby.
- Ta, laby. Zwłaszcza, jak profesor stoi koło ciebie i nie daje się zdrzemnąć -
skrzywił się lekko.
- No tak - zachichotał - Głodny jestem. Co na obiad?
- Spaghetti.
- Mmm. Uwielbiam twoje jedzenie. Idę sobie odgrzać.
- Czekaj. Też chcę jeść! - powiedział chwytając go za rękaw. - Mi też odgrzej.
Kiedy wychodził, Naruto nie mógł oderwać od niego wzroku. Spodnie bardzo
opinały zgrabny tyłek i uda, mięśnie poruszały się kusząco. Zagryzł wargę i
wstał wychodząc za nim do kuchni. Obserwował jak krząta się w tę i powrotem
zręcznie lawirując między blatami, a krzesłami.
- No więc… Pomijając uczelnie, coś ciekawego się dzisiaj działo?
- Po za tym, że listonosz przyniósł list od rodziców, budząc mnie godzinę za
wcześnie? Nie. A właśnie. Kazali cię pozdrowić.
- Hm. Trzeba powiedzieć listonoszowi, że ma przychodzić w godzinach
popołudniowych, albo po prostu, że ma korzystać ze skrzynki na listy, tak jak w
przypadku większości mieszkańców osiedla - stwierdził krzywiąc się zabawnie.
- Sam kazałeś mu przynosić pocztę pod same drzwi - zauważył.
- Ale drzwi też posiadają skrzynkę! - wyrzucił ręce w górę. - Nie ma potrzeby
budzić cię wcześniej. Przecież ostatnio zarwałeś dwie noce z rzędu.
- Musiałem - stwierdził pewnie.
- Wcale nie. Wystarczyłoby przeczytać notatki przed samymi zajęciami.
- Nie jestem aż taki genialny jak mylisz… - powiedział ciszej, a Sasuke
roześmiał się.
- Oczywiście, że jesteś, kochanie - rzekł z czułością. - Musisz tylko hn,
częściej zaglądać do notatek, a nie na ostatni dzień.
- Łatwo powiedzieć – burknął, odkładając talerz do zlewu. Podszedł do bruneta.
- Idę się położyć. Spać mi się już chce - cmoknął go w policzek.
- Dobra. Przyjdę jak wezmę prysznic - wstał odkładając widelec. - Naruto! -
zawołał za nim kiedy już znikał w drzwiach.
- Co jest? - spojrzał przez ramię.
- Wyłącz budzik. Jutro nie masz zajęć. Jedziemy na wycieczkę. Z okazji
walentynek - uśmiechnął się szeroko.
- Naprawdę? - wykrzyknął. Jednym susem znalazł się przy nim, przytulając mocno
- Sasuke… - szepnął mu wprost do ucha.
- Ćśś… Idź się położyć. Zaraz przyjdę – mruknął, odsuwając się.
Następnego dnia, brunet jak zwykle wcześnie wyszedł do
pracy. Zostawił Naruto wiadomość, żeby na siedemnastą był gotowy. Uśmiechnął
się. Przejrzał szafę w poszukiwaniu idealnego stroju na ich idealną randkę. Boże, zachowuję się jak baba, pokręcił
głową. Co ten drań ze mną robi.
Kiedy znalazł to czego szukał zadzwonił po dostawę tego, co zamówił dzień
wcześniej. Na szczęście było gotowe. Przy drzwiach zapłacił kurierowi i oddał
się oglądaniu prezentu dla bruneta. Pomyślał, że ten podarunek idealnie do
niego pasuje. Oczywiście nie miał na myśli, że może w jakiś sposób pasować do
kruczoczarnych włosów i głębokich czarnych oczu. Po prostu pasował do jego
charakteru. Mimo wszystko był zadowolony. Resztę czasu spędził na okropnie
wlekącym się czekaniu. Minuty wydawały się godzinami, a sekundy okropnie
długimi minutami. Westchnął. Dopiero po jakimś setnym spojrzeniu na zegarek
stwierdził, że w końcu powinien zacząć się szykować.
Cały czas się uśmiechał.
- Narutoooo! - usłyszał głos czarnowłosego w korytarzu.
- Co? - odkrzyknął z łazienki. Właśnie dokonywał ostatecznych poprawek. Prezent
bezpiecznie spoczywał w kieszeni jego płaszcza.
- Chodź do mnie.
- Już - wyszedł z łazienki kierując się w stronę głosu. - Myślałem, że będziesz
póź… niej…
- To dla ciebie - wręczył mu bukiet czerwonych róż. Pachniały tak intensywnie,
że całe pomieszczenie wypełniał ich zapach. - Pomyślałem, że się ucieszysz -
przyciągnął go do siebie, unosząc jego brodę. - Wszystkiego najlepszego Naru –
szepnął, całując go czule.
Naruto wciąż w szoku, w pierwszej chwili nie zareagował, a kiedy oprzytomniał,
objął go za szyję przybliżając się jeszcze bardziej.
- Idziemy?
- Mhm... - mruknął. - Tylko włożę kwiaty do wody.
Znalazł wazon, włożył kwiaty i ustawił je na stole, po czym wyszedł.
- No, no, no - zacmokał czarnowłosy. - Świetnie wyglądasz - rzekł opierając
dłonie o dach samochodu. - Dawaj, dawaj. Bo nam wycieczka ucieknie.
- Dziękuje - lekko się zarumienił. - Idę przecież!
Okazało się, że mieli samolot do nieznanego blondynowi miejsca. Dopiero, kiedy
wsiedli zorientował się, że to prywatny samolot rodu Uchihów. Usiedli na swoich
miejscach, a Naruto od razu przytulił się do Sasuke. Chciał zasnąć, nie znosił
za dobrze lotów samolotami.
Po jakimś czasie uśpiła go dłoń czarnowłosego delikatnie głaszcząca jego włosy.
Gdy się obudził, byli już na miejscu. Wciąż nic nie wiedząc,
szedł krok w krok za brunetem, co jakiś czas mocniej zaciskając palce na jego
ręce. Najpierw zaprowadził go na basen. Jak wyszli Naruto był tak zmęczony
pływaniem, że musieli siedzieć godzinę na kanapie, przed wejściem do szatni.
Popijali gorącą czekoladę i rozmawiali.
- Chyba straciłeś formę. Takie coś i już padasz? - zaśmiał się.
- Przecież wiesz, że po basenie zawsze ledwo żyję.
- Co prawda to prawda - poczochrał mu włosy. - Nie wiem czy zdajesz sobie z
tego sprawę, ale to jeszcze nie wszystko.
- Nie? - zapytał uradowany kładąc dłoń na jego kolanie.
- Nie - przygarnął go do siebie, gładząc obejmowane plecy.
Po dłuższym odpoczynku udali się na kolację do ekskluzywnej restauracji. Naruto
cały czas nie mógł się nadziwić temu wszystkiemu. Cieszył się… nie… był
szczęśliwy! Sasuke zadał sobie tyle trudu, aby ten dzień spędzić z nim w jak
najlepszy sposób. I patrzył na niego z takim uczuciem… są razem już pięć lat, a
ani Sasuke, ani Naruto nie mają siebie dosyć. Drań zawsze go zaskakuje. Teraz
wpatrywał się w jego cudowne, oczy przepełnione uczuciem do niego. Był pewien,
że w jego własnych oczach widać równie dużo uczuć.
- Sasu, ja… mam coś dla ciebie. Prezent walentynkowy - uśmiechnął się, sięgając
do płaszcza.
- Co to takiego, Naru? - z żywym zainteresowaniem oglądał ślicznie ozdobione
pudełeczko. Kiedy je otwierał, Uzumaki z szerokim uśmiechem wpatrywał się w
niego. Gdy wreszcie wieczko opadło, z satysfakcją odnotował, że brunet głęboko
wciąga powietrze i delikatnie wyjmuje złoty zegarek na staroświeckim łańcuszku,
wcześniej leżący na jedwabnej poduszeczce, tak, aby nigdzie się nie zarysował.
Dokładnie taki, jakiego szukał już od jakiegoś czasu. Obejrzał go z każdej
strony. Idealnie wypolerowane złoto, cienki, ale mocny łańcuszek.
- I jak? Podoba się?
- Jest cudowny! - Rzekł machając nim przed oczami z zachwytem.
- Otwórz go - odparł zadowolony i spokojny. Brunet wykonał jego polecenie i….
tym razem otworzył usta, zamknął je, przeczytał jeszcze raz wygrawerowany
napis. Spojrzał na Naruto po, czym wstał i łapiąc go za rękę pociągnął w stronę
wyjścia na dach lokalu.
- Chodź. Chcę ci coś pokazać - splótł palce ich dłoni. Nogą otworzył drzwi i
poprowadził zdziwionego blondyna na pół metra od krawędzi dachu. Wyciągnął z
kieszeni telefon.
- No cześć Shika. Pamiętasz o swoim zadaniu? - wyszczerzył się do telefonu. -
To masz je zrealizować teraz. Kończę - schował komórkę do kieszeni.
Stanął za Naruto przywierając do jego pleców torsem, teraz osłoniętym
płaszczem. Dłońmi objął go w pasie, a głowę ułożył na jego ramieniu. Nosem
przesunął po policzku, kierując się do ucha i przygryzając jego płatek.
- Na co czekamy? - zapytał.
- Poczekaj jeszcze kilka sekund… o teraz! - spojrzał na niebo. Z jednego punktu
na ziemi nagle wystrzeliło bardzo dużo fajerwerków. Naruto wpatrywał się w to
jak urzeczony gładząc dłonie bruneta obejmujące go. Po mniej więcej pięciu
minutach obrócił go ku sobie, przyciągając jeszcze bliżej.
- „Płomień naszej miłości nigdy nie zgaśnie.” - zacytował
napis z zegarka z uśmiechem. - Powiedziałbym raczej, że nasz płomień… już
dawno przerodził się w pożar - Naruto zachichotał. Uśmiech nie schodził mu z
twarzy. Był tak bardzo szczęśliwy, że chyba zaraz pęknie z tego szczęścia!
- Dziękuje za dzisiaj, Sasuke - szepnął wplatając palce w gęste, czarne włosy.
- Kocham cię - odparł po prostu. Pochylił się lekko i połączył ich wargi w
czułym pocałunku pełnym ciepła i miłości. Starał się przekazać mu, jak bardzo
jest dla niego ważny, jak bardzo mu na nim zależy. Ciaśniej objął go ramionami,
jakby chciał ochronić go przed chłodem. Kiedy odsunęli się od siebie blondyn
spojrzał mu w oczy.
- Ja też - mruknął. - Ja też cię kocham - oparł czoło na jego ramieniu
przytulając się.
Chwilę później wystrzeliły ostatnie fajerwerki.
To znów ja :d
OdpowiedzUsuńTo było takie słodkie... :) najbardziej podobała mi się relacja między chłopakami- pełna miłości, jak i tak rzadko spotykanej niewinności..
Inata - chan
Witaj Inata- chan ^w^
UsuńPisząc " Walentynkę" starałam się pokazać związek z bardziej hm emocjonalnej strony :3 Ostatnio moja Beta zwróciła mi uwagę na kilka niedomówień w shocie, ale mam nadzieję, że nie przeszkadzały za bardzo?
Planuję poprawić, jak tylko będę miała wolną chwilę :)
Aoi
Nie, skądże :) zaraz zabieram się za dalsze czytanie :d
UsuńPozdrawiam :)
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały tekst, cudownie opisałaś tutaj uczucia, Sasuke taki pełen uczuć wyszedł rewelacyjnie, naprawdę się postarał aby ten dzień był jak najpiękniejszy...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia